Zdeklasowany beniaminek - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - ŁKS Łódź

PGE Turów Zgorzelec blisko 40 - punktami zdeklasował łódzki ŁKS. Głównymi aktorami jednostronnego widowiska był niezmiernie skuteczny Daniel Kickert i Ronald Moore, który zachwycał pięknymi i skutecznymi podaniami. Dla graczy trenera Jacka Winnickiego jest to już ósme zwycięstwo z rzędu.

Podopieczni trenera Jacka Winnickiego niczym wielki i rozpędzony czołg przejechali po beniaminku z Łodzi. O tak wysokim zwycięstwie Turowa zadecydowała świetnie rozegrana druga kwarta. Wówczas gospodarze przez większość czasu nie pozwolili trafić łodzianom do kosza, a sami zdobyli aż 23 punkty z rzędu. Świetnie grał Daniel Kickert, czarował Ronald Moore, a efektownymi blokami popisywał się Dallas Lauderdale (6 punktów, 8 zbiórek). Skutecznie grał także młody Michał Jankowski, który seryjnie trafiał z dystansu, przechwytywał piłki i efektownie kończył akcje z kontrataków.

Najwięcej emocji wzbudzała jednak świetna postawa pierwszej wymienionej dwójki liderów - Ronalda Moora i Daniela Kickerta. Pierwszy z nich z niespotykaną precyzją kreował akcje i efektownie podawał do kolegów z drużyny. W pomeczowych statystkach na jego koncie widnieją zaledwie 4 asysty, jednak ta liczba nie oddaje tego, co prezentował na parkiecie. Duża liczba jego perfekcyjnych podań otwierała graczom Turowa drogę do zdobywania łatwych i efektownych punktów.

Daniel Kickert zagrał za to jak weteran z wieloletnim stażem. W ciągu 15 minut spędzonych na parkiecie uzbierał na swoim koncie 25 punktów, z czego aż 14 zdobył w samej drugiej kwarcie. Praktycznie każda piłka wypuszczona z jego rąk, znajdywała drogę do kosza. Australijczyk trafił wszystkie rzuty z dystansu, a także z linii rzutów wolnych. W całym meczu spudłował tylko dwa rzuty.

- To był wspaniały i udany mecz. Cały nasz trud, litry wylanego potu na treningach, dokładne przygotowanie nas przez cały sztab szkoleniowy, dzisiaj zaprocentowało - mówił po meczu Daniel Kickert.

Turów zagrał świetnie w obronie. W pierwszych dwudziestu minutach gracze ze Zgorzelca pozwolili łodzianom rzucić tylko 25 punktów. Zgorzelecka defensywa powstrzymała także trójkę amerykańskich liderów ŁKS - u. Zarówno BJ Holmes, Krik Archibegue, jak i Jermaine Mallet zagrali na słabej skuteczności i nie przekroczyli bariery 10 punktów.

- Po paru udanych akcjach Turowa spuściliśmy głowy i przestaliśmy walczyć. Bardzo dobra obrona gospodarzy spowodowała to, że nasi liderzy nie mieli łatwych pozycji i nie trafili do kosza - mówił z kolei Michał Krajewski, zawodnik łódzkiego ŁKS-u

Świetna passa PGE Turowa Zgorzelec nadal trwa. Podopieczni trenera Jacka Winnickiego mają na swoim koncie już osiem zwycięstw i ani jednej porażki. Po tak świetnym występie zgorzeleccy kibice ostrzą zęby na szlagierowy pojedynek z Anwilem, który już w najbliższą środę odbędzie się w Zgorzelcu.

- Pomimo tak wysokiej wygranej, twardo stąpamy po ziemi. Przed nami ciężki okres. Za niecałe dwa tygodnie rozpoczniemy rywalizację w Pucharze EuroCup, a w polskiej lidze zmierzymy się z takimi markami jak Anwil, Trefl, czy Czarni - powiedział na zakończenie Jacek Winnicki, trener PGE Turowa.

PGE Turów Zgorzelec - ŁKS Łódź 92:54 (21:14, 34:11, 24:17, 13:12)

PGE Turów: Kickert 25, Jankowski 14, Jackson 13, Chyliński 10, Lauderdale 6, Gabiński 6, Moore 5, Gustas 5, Edwards 4, Cel 2

ŁKS: Sulima 12, Kenig 11, Mallet 9, Holmes 6, Archibeque 6, Krajewski 5, Dłuski 2, Szczepaniak 2

Źródło artykułu: