Prezesi, więcej odwagi - rozmowa z Leszkiem Karwowskim, zawodnikiem AZS Politechnika Warszawa

AZS Politechnika Warszawa złożona jest w większość z bardzo młodych graczy, który dopiero nabierają boiskowego doświadczenia. Młodzi zawodnicy mają szansę pokazania swoich wysokich umiejętności. W polskiej lidze nie ma niestety wielu takich młodych graczy, gdyż działacze i trenerzy boją się stawiać i wypuszczać w bój młodych zawodników.

Kamil Górniak: Jest pan najbardziej doświadczonym graczem Politechniki. Kiedyś, jak Polonia 2011 Warszawa grała w ekstraklasie mówił pan, że czuje się takim tatą dla tych graczy. Czy nadal tak jest?

Leszek Karwowski: Teraz to mnie pan zabił tym pytaniem. Powinienem się czuć chyba jak dziadek. Żartuje oczywiście. Teraz jesteśmy kolegami z tymi chłopakami. Wtedy to oni byli jeszcze dziećmi. Teraz są już doświadczonymi zawodnikami i bardzo mi pasuje, że tak jest.

Ma pan bardzo dużo boiskowego doświadczenia grając tyle lat w koszykówkę. Wspiera chyba pan tych graczy jakimiś cennymi radami.

- Zgadza się. Ja nie tylko jestem skupiony na grze. Jestem trenerem NLP. Pracuje w psychologii sportu i mam z nią wiele wspólnego. To widać po zawodnikach. Oni nie boją się grać, nie załamują się po jakiejś nieudanej akcji, grają najlepiej jak umieją. W trakcie meczu nie można myśleć o tym co było. Trzeba skupiać się na grze. Tego ich jak najbardziej uczę.

Politechnika jest złożona z bardzo młodych graczy. Stworzona liga kontraktowa, które gwarantuję grę na poziomie ekstraklasy dla tych zawodników to bardzo dobre rozwiązanie.

- Dokładnie. Ta liga ma także swoje obostrzenia. Jeśli będziemy najsłabszym zespołem obecnego sezonu i kolejnego to zostaniemy z tej ligi relegowani. Także to nie jest tak do końca. Ten sezon można poświęcić na naukę, ale w kolejnym trzeba już będzie powalczyć o konkretny cel związany z walkę powiedzmy o czwórkę. To będzie się jednak wiązało ze wzmocnieniami. Na chwilę obecną nie możemy aż tak daleko wybiegać w przyszłość.

Tym zawodnikom brakuje chyba tylko tego doświadczenia boiskowego, gdyż umiejętności mają naprawdę na wysokim poziomie.

- Cieszę się bardzo, że pan to dostrzega. Oni są w programie stworzonym przez trenera Starcevicia już dość długo. Cały czas ciężko pracują nie tylko nad koszykówką. Ich postępy w grze nie będą już tak znaczne jak jeszcze kilka lat temu. Ci chłopcy powinni skupić na lepszym motywowaniu siebie, aby tam poszukać jeszcze większych zasobów. Oni to robią, słuchają się cennych rad doświadczonych osób, m.in. moich. W momencie kiedy wyjdą już z tego programu to będą naprawdę fajnie grającymi koszykarzami.

W kadrze jest już reprezentant Polski Piotr Pamuła czy dwaj wicemistrzowie świata juniorów Mateusz Ponitka i Michał Michalak. Ci zawodnicy odgrywają znaczącą rolę w drużynie.

- Gra w Politechnice to dla nich fantastyczna rzecz. Mogą tutaj grać regularnie po kilkanaście minut w każdym z meczów. Mają za sobą konkurencję w postaci może ciut słabszych zawodników, ale to ich motywuje do lepszej pracy. W ich wieku zdarza się jeszcze słabszy pojedynek. Polska koszykówka powinna dawać dużo więcej szans dobrze wyselekcjonowanej polskiej młodzieży. W tym powinna być poprawa jakości nad aspektami koszykarskimi, mentalności, gdyż tu są największe pokłady możliwości poprawy.

Coraz więcej tych młodych graczy zaczyna pojawiać się na parkietach ekstraklasy. To może niebawem dać pozytywny efekt jeśli chodzi o reprezentację.

- Zgadzam się. Będzie z nich pożytek. Jest jedno ale. Tych zawodników jest zdecydowanie za mało. W każdym zespole powinno być takich graczy po pięciu. Szczerze powiedziawszy dla mnie nie powinno być miejsca. Powinni być zawodnicy, którzy wypchnąć ciut starszych koszykarzy. Tacy zawodnicy powinni grać za granicą. Możemy wziąć przykład z lig południowych. W wieku 22-24 lat albo wypada się ze składu, albo ląduje się w lepszych klubach europejskich.

Trzeba chyba taką drugą Politechnikę, żeby ci młodzi gracze mieli gdzie grać.

- Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Potrzeba zmian w podejściu trenerów, działaczu. Kiedyś już mówiłem, że wszyscy stawiają sobie krótkoterminowe cele. Nie patrzy się długofalowo. To jest wielki problem. Jeśli do tego dołączymy zmianę w mentalności działaczy i trenerów, to ten basket odbije się od dna. Są młodzi gracze, którzy chcą grać i dominować. Apeluję do prezesów, więcej odwagi.

Trenerzy boją się stawiać na tych młodych graczy.

- To jest już ich problem. W zawodowej lidze nie ma pracy z młodzieżą. To duży problem. Patrzy się tylko na wynik. Musi się zmienić podejście. Prezesi muszą siąść i zacząć bez względu na wynik stawiać na tych młodych chłopaków. Za kilka lat dobrze wyselekcjonowana młodzież będzie oparciem dla reprezentacji. Tylko w taki sposób możemy zbudować bardzo mocną dyscyplinę. To nie mogą być gracz pod 30, gdyż więcej się już nie nauczą. Młodzież musi dostać szansę popartą pracą z wieloma specjalistami, nie tylko od koszykówki, ale od przygotowania psychologicznego i od osób, które z taką młodzieżą będą chcieli pracować. Jest zapotrzebowanie na takie coś.

Czy nie uważa pan, że w ekstraklasie, wzorem z pierwszej ligi nie należałoby wymusić na drużynach gry jednego młodzieżowca.

- Szczerze powiedziawszy to ostatnio myślałem, żeby w pierwszej lidze pozwolić na grę jednemu obcokrajowcowi. Na zapleczu ekstraklasy jest wielu bardzo fajnych chłopaków. Jeden zagraniczny gracz mógłby podnieść umiejętności tych zawodników. To byłby kolejny krok do rozwoju dyscypliny. Rozwiązanie takie, że musisz grać nic nie da. To nie zdaje rezultatu. Trzeba dobrze dobierać obcokrajowców. Tutaj przede wszystkim chodzi o pieniądze. Jeśli zawodnik będzie dwie klasy lepszy ode mnie, to będę się mógł od niego coś nauczyć. Jak jest gracz na tym samym poziomie i tylko rywalizujemy ze sobą, to nie zdołam się od niego nic nauczyć. Znając mentalność naszych trenerów, to w takim przypadku i tak postawią na koszykarzy z zagranicy.

Komentarze (0)