Mimo dużej przepaści w tabeli pomiędzy Zastalem a Polpharmą mecz ten pokazał, że naprzeciwko siebie stanęły dwie równorzędne drużyny. W spotkaniu tym nie było nieoczekiwanych zwrotów akcji, czy fragmentów wyraźnie lepszej gry którejś z ekip. Żaden z zespołów nie potrafił zbudować sobie bezpiecznej zaliczki punktowej, co przełożyło się na niezwykle wyrównany przebieg meczu.
Drużyna ze Starogard Gdańskiego miała zdecydowanie lepszą skuteczność z gry, ale zielonogórzanie oddali o wiele więcej rzutów osobistych od rywala. Podopieczni Tomasza Jankowskiego na 33 próby trafili 23 rzuty wolne. Ekipa Kociewskich Diabłów z kolei wykorzystała osiem osobistych na zaledwie piętnaście prób. I nawet dziesięć celnych "trójek" (10/22 - 45 procent skuteczności) starogardzian przy tylko dwóch gospodarzy (2/14 - 14 procent skuteczności), nie dało zwycięstwa Polpharmie. Słynni "Zastalowcy" dokonali więc rzeczy niebywale trudnej. Wygrać mecz z zaledwie dwoma "trójkami" na koncie to nie lada wyczyn. Natomiast zespół prowadzony przez Wojciecha Kamińskiego w tym elemencie zdobył aż o 24 punkty więcej od Zastalu i przegrał. To tylko może świadczyć o tym, jak ciekawa może być koszykówka.
Licznie zgromadzeni kibice w hali CRS na pewno nie mogli żałować decyzji o przyjściu na mecz. Spotkanie to nie było jednostronne, a wynik praktycznie przez całe czterdzieści minut oscylował na granicy remisu. Dla przykładu najwyższą przewagą Polpharmy w drugiej kwarcie było tylko pięć punktów (31:26). Zastal zresztą szybko zmniejszył tę stratę i po pierwszej połowie przegrywał tylko 40:42.
Po przerwie obraz gry w zasadzie nie uległ zmianie, ale był mały wyjątek. Drużyna przyjezdna zdobyła pięć "oczek" z rzędu, doprowadzając do stanu 49:57. Osiem punktów było najwyższą przewagą w tej konfrontacji, ale zielonogórzanie potrafili się podnieść i w 28. minucie było już tylko 58:59. Od tego momentu rywalizacja powróciła do poprzedniego stanu i znów toczyła się praktycznie punkt za punkt. Na 25. sekund przed końcem meczu Zastal po punktach Piotra Stelmacha prowadził tylko 82:80, i myśl o dogrywce w tym momencie była czymś zwyczajnym. Następnie po nieudanej akcji ekipy z Kociewia i próbie kontry miejscowych, Polpharma faulowała. Jeden osobisty wykorzystał wspomniany Stelmach, i było 83:80. Starogardzianie chcieli za wszelką cenę trafić zza linii 6,75 m, ale nie mogli nawet wyprowadzić piłki z boku, gdyż fenomenalnym refleksem popisał się Walter Hodge, przechwytując piłkę. Po tej stracie podopieczni trenera Kamińskiego w zasadzie już nie mieli czasu na wstanie z kolan. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 87:82.
87:82
(17:21, 23:21, 22:20, 25:20)
Zastal: Hodge 22, Lawal 20, Chanas 10, Dłoniak 10, Stelmach 8, Sroka 8, Mirković 5, Flieger 3, Rajewicz 1.
Polpharma: Hicks 25, Weeden 13, Dąbrowski 9, Okafor 9, Simmons 8, Śnieg 5, Arabas 5, Wall 4, Gilmore 3, Metelski 1.