Pogrom w Przemyślu - relacja z meczu MKS Polonia Przemyśl - Focus Mall Sudety Jelenia Góra

 / Znicz
/ Znicz

W niedzielny wieczór przemyska Polonia zafundowała swoim kibicom teatr jednego aktora. Podkarpacki team bez problemów rozprawił się, bowiem z Sudetami Jelenia Góra i po raz kolejny z rzędu zwyciężył na własnym parkiecie.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze już od pierwszych minut zawiesili rywalowi wysoko poprzeczkę i robili wszystko, by wypracować sobie możliwie jak największą przewagę. Taka bojowa postawa Polonistów była spowodowana tym, że po ostatnich niepowodzeniach w spotkaniach wyjazdowych koniecznie chcieli oni zgarnąć komplet punktów i po raz kolejny zwyciężyć przed własną publicznością. Na efekty tych usilnych starań nie trzeba było długo czekać. Już po kilku minutach gry za sprawą Huberta Mazura Polonia wygrywała 10:5 i sprawiała wrażenie zespołu wręcz o klasę lepszego. Goście, co prawda opierając się na swoim liderze, Łukaszu Niesobskim próbowali dotrzymać kroku miejscowym, ale na dłuższą metę po prostu nie byli w stanie. W szeregach ekipy z Dolnego Śląska szwankowała przede wszystkim skuteczność. Przez 7 minut zawodnicy Sudetów trafili zaledwie 3 z 11 oddanych rzutów podczas gdy przemyślanie nie pomylili się w tym czasie ani razu. Gdy dodamy do tego jeszcze fakt, że w zespole prowadzonym przed trenera Ireneusza Taraszkiewicza słabo funkcjonowała także obrona pod własnym koszem, nie powinno dziwić, że to podkarpacki team był na czele. Jego przewaga wzrosła jeszcze w końcówce kwarty kiedy to do wspomnianego Mazura dołączyli Michał Musijowski i Bartosz Bal. To właśnie ci dwaj gracze zdobyli w ostatnich fragmentach kilka punktów pod rząd i w dużej mierze dzięki nim wynik po pierwszej kwarcie brzmiał 21:12.

W drugiej odsłonie stroną wiodącą nadal byli faworyci miejscowej publiczności, którzy mając w zanadrzu blisko dziesięciopunktowe prowadzenie konsekwentnie wcielali w życie przedmeczowe założenia i nie pozwalali przeciwnikowi choć w najmniejszym stopniu zniwelować strat. Zespół Sudetów, choć podejmował próby pościgu, to jednak indywidualne popisy Niesobskiego czy też pojedyncze akcje Marka Kołtuna nie wystarczały do tego, by osiągnąć zamierzony cel. W szeregach "Przemyskiej Barcelony", natomiast z każdą minutą coraz bardziej rozkręcał się Marek Miszczuk. Doświadczony środkowy bez trudu radził sobie z defensorami przyjezdnych i co chwilę notował na swoim koncie kolejne punkty z półdystansu. Prawdą jest, że w dużej mierze było to efektem swobody, jaką pozostawiali mierzącemu 213 cm zawodnikowi gracze z Jeleniej Góry, ale to po jego celnej próbie na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy podopieczni Macieja Milana wyszli na największe, jak dotąd, piętnastopunktowe prowadzenie i ze spokojem mogli oczekiwać długiej przerwy. Ostatecznie druga "ćwiartka" zakończyła się wynikiem 37:22 dla Polonii, wobec czego jej koszykarze mogli w zdecydowanie lepszych nastrojach udać się na chwilowy odpoczynek.

Co ciekawe, taka sytuacja wcale nie spowodowała rozluźnienia w szeregach przemyskiej drużyny. Wręcz przeciwnie, gospodarze tuż po zmianie stron znów odważnie zaatakowali rywala i kwestią czasu wydawało się kiedy dystans dzielący oba teamy sięgnie dwudziestu "oczek". Na parkiecie znów bardzo aktywny był Mazur, który podobnie jak na starcie wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i był nie do zatrzymania dla rywali. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że po jego "trójce" w połowie kwarty rezultat na tablicy świetlnej brzmiał 53:32 i stało się wtedy jasne, że Polonii tego wieczoru już raczej nic nie zagrozi.

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że tak dobra postawa strzelców nadsańskiej ekipy była w dużej mierze zasługą rozgrywającego, Michała Musijowskiego. Wychowanek Polonii, bowiem nie tylko świetnie rozdzielał piłki pomiędzy partnerów, ale też nadawał ton akcjom całego zespołu i był jego prawdziwym motorem napędowym. Na jego błyskotliwych dograniach skorzystał również Artur Mikołajko, który mimo dość niskiego jak na środkowego wzrostu nie miał problemów ze zdobywaniem punktów z najbliższej odległości. Wszystko to sprawiło, że przed decydującą batalią przemyślanie wygrywali 68:38 i ostatnia kwarta wydawała się być jedynie formalnością.

Zgodnie z przypuszczeniami tak też się stało. Polonia do ostatniej sekundy kontrolowała przebieg rywalizacji i przez cały czas była pewna końcowego rezultatu. Sudety ambitnie próbowały jeszcze podjąć jakąkolwiek walkę, ale dążenia niezmordowanego Niesobskiego oraz Jarosława Wilusza na niewiele się zdały. Wszystko dlatego, że pewni siebie gracze Polonii, wśród których pozytywną kartę zapisał również Aleksander Machowski nic nie robili sobie z asysty przeciwnika i nadal seryjnie umieszczali piłkę w koszu rywala. Ostatecznie pojedynek zakończył się wysokim zwycięstwem Polonii 85:54, wobec czego komplet punktów pozostał na Podkarpaciu.

Polonia Przemyśl - Focus Mall Sudety Jelenia Góra 85:54 (21:12, 16:10, 31:16, 17:16)

Polonia: Mazur 19, Mikołajko 13, Miszczuk 12, Machowski 11, Musijowski 8 (10 as.), Bal 6, Cukierda 4, Zając 4, Przewrocki 4, Urban 2, Sołtysiak 2

Sudety: Niesobski 24, Wilusz 12, Mincel 10, Kołtun 4, Maryniewski 2, Kozak 1, Bukowiecki 1

Komentarze (0)