Kolejny spacerek? - zapowiedź meczu Trefl Sopot - ŁKS Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już w piątek koszykarze Trefla Sopot rozegrają kolejne spotkanie przed własną publicznością. Sopocianie w ostatnią niedzielę łatwo rozprawili się z AZS-em Politechniką Warszawską. Teraz w spotkaniu z ŁKS-em Łódź znów są faworytem i wszystko wskazuje na to, że odniosą kolejne zwycięstwo.

Sopocianie ostatnio znów wrócili na ścieżkę zwycięstw. Po niespodziewanej porażce z Siarką Tarnobrzeg, Trefl pokonał na wyjeździe Zastal Zielona Góra oraz u siebie Politechnikę Warszawską. Teraz ekipę znad morza czeka seria meczów u siebie. W piątek zagrają z ŁKS-em Łódź, później podejmą Anwil Włocławek, a pod koniec roku podejmą Czarnych Słupsk.

Dokładnie we wtorek z sopocką ekipą rozstał się Jamelle Horne, który na własną prośbę rozwiązał kontrakt. To nieco komplikuje plany w meczowej rotacji trenerowi Karlisowi Muiznieksowi. Jednakże działacze klubu już poszukują gracza, który zastąpi Amerykanina. Co ciekawe w kuluarach mówi się o zatrudnieniu Jermaine’a Malletta, który obecnie występuje… w ŁKS Łódź.

- Byliśmy zaskoczeni. Jednakże jego rola w zespole była niezbyt duża i myślę, że na tę decyzję wpływało wiele czynników. Szkoda, że straciliśmy kolejnego zawodnika w rotacji, ale musimy uszanować decyzję Jamelle'a. Mam nadzieję, że klub szuka już wzmocnień na jego pozycję. Myślę, że kolejny gracz będzie potrafił zaakceptować rolę w zespole – stwierdził na naszych łamach Filip Dylewicz, kapitan Trefla Sopot.

W łódzkim klubie panują obecnie fatalne nastroje. Nie dość, że wyniki sportowe są poniżej oczekiwań, to jeszcze klub ma ogromne problemy finansowe. Ostatnio z zespołem pożegnał się Kirk Archibeque, który przeniósł się do Zielonej Góry. Teraz mówi się o odejściu Malletta. W jego miejsce pozyskano Pawła Malesę, który ostatni sezon kończył w Treflu Sopot.

ŁKS przegrał dwa ostatnie spotkania, ale były to porażki z faworytami. Najpierw ekipa Piotra Zycha uległa w Słupsku miejscowym Czarnym 61:87, a tydzień we Włocławku okazali się słabsi od Anwilu 68:87.

- Nawet niedzielny mecz pokazał, że musimy liczyć się z każdą drużyną, która przyjeżdża do Sopotu. Nawet te słabsze teoretycznie zespoły grają zawsze do końca, więc czeka nas walka do ostatniej minuty. Na pewno ŁKS nie przyjedzie tylko po to, żeby rozegrać to spotkanie. Koncentracja i konsekwencja przez 40 minut to najważniejsze elementy w takich spotkaniach - twierdzi Dylewicz.

Piątkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 19.00 w hali Ergo Arena.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)