Przed środowym spotkaniem faworyt był tylko jeden. Pomimo, że w grupie A Euroligi Kobiet doszło do wielu niespodzianek, nikt nie dawał gdyńskiemu Lotosowi szans na zwycięstwo. Gdyńska drużyna przegrała trzecie, w tym drugie w europejskim pucharze, spotkanie z rzędu i utrzymała się na 6. miejscu w tabeli.
Spotkanie rozpoczęło się dla gdyńskiej drużyny bardzo nieudanie. Gospodynie bardzo szybko wyszły na prowadzenie 21:8, i pomimo kilku kryzysów oraz przestojów w swojej grze, kontrolowały cały mecz. Bardzo dobrze rozpoczęła Ann Wauters, która po pierwszych 10 minutach miała na swoim koncie już 9 punktów. Dzięki niej oraz za sprawą skutecznej gry Lai Palau oraz Lauren Jackson, hiszpanki prowadziły 25:17. Wśród podopiecznych Javiera Fort Puente punktowały Aneika Henry, Geraldine Robert oraz Jolene Anderson. To dzięki ich skutecznej grze, gdyniankom udało się odrobić stratę z pierwszych minut meczu i zacząć nawiązywać równą walkę.
Niestety w drugiej części spotkania gospodynie ponownie zaczęły narzucać swój styl gry i zwiększać wypracowaną już przewagę. Pomimo nieskutecznej gry w ataku, zawodniczki Lotosu pokazały, iż potrafią wyciągać wnioski z poprzednich porażek. Gdynianki grały twardo w obronie oraz wygrywały walkę zarówno na bronionej, jak i atakowanej tablicy. W tym elemencie gry najlepiej spisywały się Robert oraz Henry, które zdecydowanie zdominowały walkę "na desce". Dzięki lepszej defensywnie, gdyńskie koszykarki zniwelowały już przewagę rywalek do jedynie 3 punktów, jednak znakomicie spisująca się Wauters pomogła wyjść swojej drużynie na prowadzenie 44:35 po 20 minutach.
Po powrocie z szatni gdynianki ponownie zaczęły odrabiać straty, jednak chwilę później znów pozwoliły sobie "uciec". Kolejny bardzo dobry występ zanotowała Magdalena Ziętara. 19-letnia zawodniczka za sprawą odważnych wejść pod kosz pozwoliła swojej drużynie walkę w ataku. Brakowało jej jednak wsparcia. Przez 30 minut tego spotkania, w zespole gdyńskiego Lotosu, z gry punktowało zaledwie 5 zawodniczek. A to zdecydowanie za mało, aby pokonać dobrze dysponowaną drużynę gospodarzy.
Przed ostatnią kwartą drużyna Lotosu przegrywała już różnicą 10 punktów i aby myśleć o zwycięstwie trzeba było bronić jeszcze agresywniej, a co najważniejsze zacząć zdobywać więcej punktów. Jednak w meczu najskuteczniej grały Robert, która zanotowała 16 punktów oraz Henry i Anderson, które dołożyły po 14 "oczek". Jednak w porównaniu z 21 punktami Wauters, 17 Eshayi Murphy, 15 Lyttle oraz 14 Lai Palau wypadły blado. Hiszpanki zagrały rewelacyjnie w ostatniej części spotkania, dzięki czemu prowadziły już nawet różnicą 20 punktów. Determinacja oraz walka do ostatnich sekund pozwoliła drużynie prowadzonej przez hiszpańskiego trenera zniwelować stratę do 14 pkt. Gdynianki przegrały w Walencji 70:84, ponosząc tym samym ósmą porażkę w Eurolidze.
Sytuacja Lotosu Gdynia w Eurolidze jest ciężka, jednak nic nie jest niemożliwe. Kolejne spotkanie w europejskich pucharach Lotos rozegra dopiero w nowym roku. Dopiero wtedy przekonamy się, na co stać tegoroczną drużynę z Gdyni.
Ros Casares Walencja - Lotos Gdynia 84:70 (25:17, 19:18, 18:16, 22:19)
Ros Casares: Wauters 21, Murphy 17, Lyttle 15, Palau 14 (13 as), Vesela 10, Jackson 7, Honti 0, Yacoubou 0.
Lotos: Robert 16, Henry 14, Anderson 14, Knezevic 8, Ziętara 8, Jalcova 7, Żurowska 3, Kaczmarska 0, Ajanovic 0.