Bez zaskoczenia - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Montepaschi Siena

Asseco Prokom Gdynia zakończył swoje występy w Eurolidze w tym sezonie porażką z Montepaschi Siena 53:79. Choć mistrz Polski przez trzy kwarty walczył z utytułowanym przeciwnikiem, to ostatnie 10 minut Włosi wygrali 9:29 zapewniając sobie zwycięstwo.

Montepaschi Siena przyjechał do Gdyni jako faworyt i nie bał się tego pokazać. Chociaż Włosi grali bez Bo McCalebba, Krzysztofa Ławrynowicza i Rimantasa Kaukenasa, to na parkiecie nie było tego widać, a trener Tomas Pacesas zmuszony był poprosić o czas już w trzeciej minucie, kiedy Asseco Prokom przegrywał 0:8. Rozmowa ze szkoleniowcem pomogła mistrzom Polski, którzy szybko odrobili straty. Ogromna w tym zasługa zwłaszcza Przemysława Zamojskiego i Adama Hrycaniuka, którzy zdobyli w pierwszej kwarcie po 6 punktów. Asseco Prokom pokazał w pierwszej kwarcie dwa różne oblicza i można było mieć nadzieję, że to drugie, lepsze, będzie trwało przez większość meczu.

Początek drugiej kwarty faktycznie wciąż upływał pod znakiem skutecznej gry gdynian - kolejną trójkę trafił Zamojski, skuteczniej rzucał także Donatas Motiejunas. Włosi jednak przyspieszyli, na co Asseco Prokom nie potrafił znaleźć sposobu. Doskonale grał Igor Rakocević, a przewaga Montepaschi na cztery minuty przed końcem drugiej kwarty wynosiła już 10 punktów. Mistrz Polski z akcji na akcję prezentował się coraz gorzej, swoją grą przypominając niechlubną porażkę w Uniksem Kazań. Mistrz Polski przegrywał do połowy 23:37, a kibice na hali w Gdyni mieli coraz mniejsze nadzieje na to, że ostatni mecz w Eurolidze zakończy się zwycięsko.

Dłuższa rozmowa z trenerem Pacesasem poprawiła styl gry drużyny, która powoli zaczęła odrabiać stratę. Wciąż świetnie grał Hrycaniuk, który w końcu pokazał reprezentacyjną formę, a pomagali mu mu Jerel Blassingame i Oliver Lafayette. Montepaschi grało spokojniej, ale Rakocević wciąż był nie do zatrzymania, a Shaun Stonerook popisał się widowiskowym wsadem. Problemem były także cztery faule Motiejunasa, bez którego ciężko było sobie wyobrazić grę mistrzów Polski. W ostatnich sekundach, po kolejnej trójce Zamojskiego, Asseco Prokom przegrywał zaledwie sześcioma punktami i nie tracił szans na zwycięstwo.

Ostatnia kwarta pokazała siłę mistrzów Włoch, którzy nie dali szans gospodarzom. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Pietro Aradori, który raz po raz trafiał i na swoim koncie zapisał 23 punkty. Asseco Prokom natomiast stanął w ofensywie, za pięć przewinień parkiet opuścił Motiejunas, a sam Hrycaniuk nie był w stanie odwrócić losów meczu.

Asseco Prokom Gdynia - Montepaschi Siena 53:79 (16:18, 7:19, 21:13, 9:29)

Asseco Prokom: Hrycaniuk 16, Zamojski 12, Lafayette 6, Szczotka 5, Motiejunas 4, Dmitriew 4, Seweryn 2, Blasingame 2, Łapeta 2, Sikora 0, Frasunkiewicz 0, Kuebler 0.

Montepaschi: Aradori 23, Rakocević 9, Ress 8, Andersen 6, Thornton 6, Michelori 6, Moss 6, Carraretto 4, Lechthaler 4, Stonerook 4, Zisis 3.

Źródło artykułu: