- Nie czuję się bohaterem tego meczu - powiedział Walter Hodge, który zdobył 15 punktów imponując skutecznością i stalowymi nerwami w końcówce - Uważam, że wszyscy dali z siebie wszystko i bardzo starali się odnieść zwycięstwo. To było właśnie to, czego potrzebowaliśmy.
Zielonogórzan w spotkaniu z AZS-em Koszalin poprowadził nowy trener, Mihajlo Uvalin. - Ma niezwykle dużo energii. Mówi wszystkim chłopakom co mają robić. Każdy wie, jakie jest jego zadanie na parkiecie. Doskonale orientujemy się co mamy w danej chwili wykonać. To bardzo dobra sytuacja dla naszego zespołu - podkreślił gwiazdor Zastalu.
Fotorelacja z Zielonej Góry - foto.sportowefakty.pl
Hodge i spółka wrócili w czwartek z bardzo dalekiej podróży. Zielonogórzanie po przerwie jakby zostali w szatni i w kilka minut roztrwonili wysoką przewagę. Ba! Gracze z Koszalina wyszli na trzynastopunktowe prowadzenie. Ostatecznie po bardzo udanej końcówce Zastalowcy wyrwali zwycięstwo. - Co miało wpływ na to, ze udało nam się wygrać? To, że nigdy się nie poddajemy. Przegrywaliśmy sporą różnica punktów, ale naciskaliśmy, walczyliśmy i przyniosło to skutek. Nie można podchodzić do tego na zasadzie, że skoro przegrywamy dziesięcioma punktami, mecz należy już spisać na straty. Cały czas trzeba walczyć - podkreślił portorykański rozgrywający.
W sobotę sylwester. Walter Hodge nie planuje jednak żadnej hucznej zabawy. - Nie mam jeszcze planów na ten dzień. Prawdopodobnie zostanę w domu i wraz z moją żoną przygotujemy coś smacznego do jedzenia. Nie można przesadzać, bo już 2 stycznia czeka nas wyjazdowy mecz z Siarką Tarnobrzeg - zakończył.