List otwarty Stowarzyszenia Klubu Kibica AZS Politechnika Warszawska

Stowarzyszenie Klubu Kibica AZS Politechnika Warszawska wystosowała list otwarty do Prezydent m. st. Warszawy, będący odpowiedzią na fatalną sytuację warszawskich klubów sportowych.

Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz

Prezydent m.st. Warszawy

pl. Bankowy 3/5

00-950 Warszawa

LIST OTWARTY

Jesteśmy kibicami warszawskiego klubu AZS Politechnika Warszawska, związanymi z klubem od wielu lat. Wspierając go, nie szczędzimy własnego czasu prywatnego, zarówno wspólnie z drużyną świętując zwycięstwa, jak i będąc przy niej w trudnych chwilach. Dla wielu z nas siatkówka i koszykówka, to nie tylko sportowa rozgrywka, która kończy się wraz z ostatnim punktem bądź końcową syreną, ale także prawdziwa pasja, której poświęciliśmy znaczną część swojego życia, setki przejechanych po kraju kilometrów, a także mnóstwo emocji, których nigdy nie zdecydowalibyśmy się oddać.

Piszemy ten list, bo na sercu leży nam dobro warszawskiego sportu, który na naszych oczach, rok po roku, miesiąc po miesiącu traci swoją różnorodność. Niedawny upadek klubu Gwardia, tak zasłużonego dla wychowania stołecznej młodzieży - nota bene spadkobiercy tradycji kilku sekcji stołecznego AZS-u, a także problemy koszykarskiej sekcji warszawskiej Polonii i Polonii 2011 oraz wcześniejszy upadek Warszawianki – to tylko przykłady tego, co obserwujemy – krok po kroku z mapy Warszawy giną ważne instytucje reprezentujące stolicę w rozmaitych zmaganiach i skupiające rzesze zasłużonych dla polskiego sportu osobistości. Wiele z tych zespołów przetrwało w swojej historii dwie wojny, okupację nazistowskich Niemiec, bolszewickiej i komunistycznej Rosji, lecz nie potrafiło przeżyć w czasach wolnej Polski.

Wraz z pojawianiem się na mapie miasta „białych plam” po klubach sportowych, coraz gorzej wygląda również sytuacja obiektów sportowych w Warszawie. Wielofunkcyjne obiekty stołecznych klubów albo już przestały istnieć (Warszawianka, Sarmata), albo wkrótce mogą stać się niezdatne do użytkowania (Polonia). Jednym z powodów takiego stanu rzeczy zdaje się być brak chęci porozumienia władz miasta z podmiotami prywatnymi. Ratunkiem dla infrastruktury sportowej miasta wydawało się być przyznanie Polsce organizacji EURO2012, jednak zdecydowana większość środków przeznaczana jest na obiekty o charakterze wyłącznie piłkarskim. Na margines spycha się lekką atletykę. Oddzielnym problemem jest brak w Warszawie hali sportowej odpowiedniej do organizacji w niej ekstraklasowych rozgrywek w takich dyscyplinach jak siatkówka, koszykówka bądź piłka ręczna. Hala Torwar, która powstała w 1953 roku, a ostatni raz modernizowana była w 1999 roku, jest obiektem, który wbrew opiniom władz miasta nie nadaje się do organizacji w niej meczów sportów drużynowych. Warszawa traci przez to znakomitą okazję do promocji miasta, gdyż prawo do organizacji spotkań reprezentacji siatkarzy, koszykarzy czy piłkarzy ręcznych otrzymują Gdańsk czy Łódź, które posiadają hale o profilu sportowym, a nie widowiskowo-sportowym.

Reprezentujemy wiele środowisk. Nie brak wśród nas studentów, jak również nauczycieli akademickich. Są pracownicy korporacji, a także ludzie prowadzący własną działalność gospodarczą. Każdy ma swoją historię, ale łączy nas miłość do sportu i politechnicznego AZS-u.

Obserwujemy sytuację, w której bliska upadłości jest koszykarska sekcja AZS Politechniki Warszawskiej występująca w Tauron Basket Lidze, a podobny los może wkrótce dotknąć siatkarzy, startujących w PlusLidze. Koszykarze przebojem zdobyli w ubiegłym sezonie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, mając w swoim składzie zarówno przed rokiem jak i w obecnym sezonie wyłącznie polskich zawodników - reprezentantów młodzieżowych oraz seniorskich Polski. Siatkarze Politechniki w znakomitym poprzednim sezonie zajęli natomiast miejsce, dające prawo startu w pucharach europejskich, dzięki czemu do stolicy po piętnastu latach przerwy powróciły w tym roku europejskie rozgrywki siatkarskie.

Specyfika Warszawy znana jest nie od dzisiaj. Owszem, wiele firm ma tutaj swoje siedziby, ale niewiele identyfikuje się z miastem, nie utożsamia się z tutejszym sportem, wreszcie nie uważa, poza piłką nożną, że sport to dobry sposób na promocję swojej marki. Jeżeli zaś chodzi o mieszkańców tego miasta, obecnie wielu z nich to ludność napływowa, która także nie czuje większych więzi ze stolicą. My zaś tą więź czujemy, co przekłada się na to, że mieszkając tu, na każdym kroku wspomagamy to miasto - chociażby kasując bilety, gdy jedziemy na mecz - i chcielibyśmy, by to miasto wspomogło także i nasz klub.

Od kilku miesięcy odnosimy wrażenie, że problemami z jakimi boryka się klub w ogóle nie interesuje się miasto. Słyszymy wciąż identycznie brzmiące wypowiedzi prominentnych notabli z miejskiego ratusza, odpowiedzialnych za stołeczny sport, mówiących że ich celem jest popularyzacja kultury fizycznej wśród młodzieży i szerokich mas społecznych. Cel ze wszech miar szczytny, jednak chyba łatwiej o popularyzację sportu, kiedy „tuż za rogiem” funkcjonuje klub, który może być dumą miasta, a z politechnicznymi barwami utożsamiać się mogą w przyszłości najmłodsi adepci sportu.

Nie rozumiemy dlaczego miasto jest w stanie wyłożyć blisko pół miliarda złotych na budowę stadionu miejskiego, którym w pełni zarządza prywatny klub – kwotę, która zapewniła by istnienie wielu klubów przez kilkanaście lat. Dziwi też fakt, że inne miasta, posiadające na swoim terenie więcej niż jeden ekstraklasowy zespół w czołowych sportach drużynowych - jak chociażby Wrocław, Gdańsk, Kielce czy Bełchatów - są w stanie równomiernie wspomóc wszystkie te kluby kwotami, na jakie po odpowiednich przeliczeniach, w stolicy może liczyć tylko jeden klub.

W związku z powyższym apelujemy o pomoc do wszystkich ludzi, którym leży na sercu dobro warszawskiego sportu. Nie pozwólmy, aby kolejny liczący się w Polsce klub, mający bogatą, 95-letnią historię i tradycję - od zawsze związaną ze Stolicą - zniknął z warszawskiej rzeczywistości. Sport może być znakiem firmowym miasta. Hasło „Sportowa Warszawa” obecne jest na koszulkach siatkarzy i koszykarzy. Najwyższy czas, aby slogan przestał być tylko chwytliwym hasłem, zaś znaczek „Zakochaj się w Warszawie Sportowej” nie był tylko ozdobnikiem i zamiennikiem herbu miejskiego, a przerodził się w rzeczywistość.

Kibice AZS Politechniki Warszawskiej

Źródło artykułu: