William Felton "Bill" Russell urodził się 12 lutego 1934 roku w Luizjanie w Stanach Zjednoczonych. Jest jedenastrokrotnym mistrzem NBA. Wszystkie te trofea wywalczył z drużyną Bostonu Celtics. Pięć razy w karierze przypadł mu tytuł najbardziej wartościowego zawodnika sezonu. Russell był także wielokrotnym uczestnikiem Meczu Gwiazd. Słynął przede wszystkim ze znakomitej postawy obronnej. W całej karierze na parkietach NBA rozegrał 963 spotkania. Swoją przygodę z koszykówką zakończył ze średnią 14,5 punktu, 4,3 asysty oraz aż 22,5 zbiórki w każdym meczu (rekord kariery - 51 zbiórek). W 1956 roku z reprezentacją narodową wywalczył także złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Melbourne. Po zakończeniu kariery sportowca rozpoczął przygodę z ławką trenerską. W roli szkoleniowca nie odnosił jednak większych sukcesów.
Zanim rozpoczął koszykarską karierę...
Russell nie miał łatwego dzieciństwa. Często musiał stawiać czoła rasizmowi. Podobnie zresztą jak i jego rodzice, którzy wielokrotnie byli poniżani w swojej pracy. W trakcie drugiej wojny światowej Russell wraz ze swoją rodziną osiedlił się w Luizjanie. Jego ojciec poszukiwał bowiem pracy i cała rodzina żyła w ubóstwie. Na domiar złego, kiedy William miał 12 lat, zmarła jego matka. Ojciec całkowicie się załamał i w efekcie zrezygnował z pracy. Młody William w jednej chwili stał się pół osieroconym dzieckiem.
Russell początkowo miał zamiar rozwijać swoje koszykarskie umiejętności. Jednak pomimo tego, że był skoczny, a także miał doskonałe parametry fizyczne, to nie rozumiał zasad tego sportu przez co stracił swoje miejsce w zespole w szkole średniej. Jego talent dostrzegł w końcu George Powles, który zachęcił go do rozwijania swoich umiejętności. Już wtedy William dostrzegł, że posiada nadzwyczajne predyspozycje szczególnie obronne.
Lata uniwersyteckie...
Naukę Russel kontynuował na Uniwersytecie San Francisco. Od samego początku czuł, że koszykówka jest dla niego szansą ucieczki od ubóstwa oraz rasizmu. Postanowił więc solidnie nad sobą pracować. W niedługim czasie stał się podstawowym środkowym swojej drużyny. Umiejętności rozwijał pod okiem Phila Woolperta, dla którego kompletnie nie miał znaczenia jego kolor skóry. Russell nie był jedynym czarnym graczem na swojej uczelni. Jednak on sam jak i jego koledzy - K. C. Jones oraz Hal Perry - nie ustrzegli się przed rasistowskimi zachowaniami. - Nigdy nie pozwolę zrobić z siebie ofiary - mówił Russell.
Z całą pewnością jednak kwestia czysto sportowa była dla Williama znacznie przyjemniejsza. Russell ze swoim zespołem wywalczył dwukrotne mistrzostwo NCAA (1955, 1956). Przygodę z tą uczelnią zakończył ze średnią 20,7 punktu oraz 20,3 zbiórki. Tym samym wyrobił sobie markę jednego z najlepszych defensorów ówczesnych czasów.
Kariera w NBA...
W 1956 roku Russel został wybrany w drafcie przez St. Louis Hawks. W wyniku handlu trafił jednak do Bostonu Celtics. Do Celtów przeniósł się także jego klubowy kolega z San Francisco - K. C. Jones. Zanim William zaczął jednak swoją przygodę z najlepszą ligą świata, wziął jeszcze udział wraz z reprezentacją Stanów Zjednoczonych w Igrzyskach Olimpijskich w Melbourne. Tam też USA spotkało się w finale z ekipą ZSRR. Rywalizację wygrał zespół z Ameryki Północnej i tym samym zdobył złoty medal. William był wówczas czołową postacią reprezentacji.
Russell zadebiutował w NBA 22 grudnia 1956 roku przeciwko St. Louis Hawks. Od samego początku stał się liderem Celtics. Jego niesamowite wyczyny obronne były inspiracją późniejszych wielkich sukcesów Celtów. Już w swoim debiutanckim sezonie poprowadził swoją drużynę wraz z Tomem Heinsohnem do finału NBA. Tam też Celtics spotkali się z Hawks. Rywalizacja była bardzo zacięta. Zwycięzcę wyłonił dopiero mecz nr 7. Boston okazał się lepszy zaledwie dwoma "oczkami" i tym samym zdobył swoje pierwsze mistrzostwo NBA.
W sezonie 1957/58 Celtics pobili rekord ligi w ilości zwycięstw w sezonie zasadniczym. Odnieśli ich aż 52. Świetna postawa Russella pozwoliła ekipie z Bostonu znaleźć się w finale NBA. Celtowie gładko 4:0 rozprawili się z Minneapolis Lakers. Pod wrażeniem gry Amerykanina był sam szkoleniowiec Lakers - John Kundla. - Nie boimy się Celtics bez Billa Russella. Bez niego możemy ich pokonać. On jest człowiekiem, który złamał nas psychologicznie - mówił Kundla.
W 1959 roku na parkietach NBA zadebiutował Wilt Chamberlain, który od samego początku stał się wielką gwiazdą najlepszej ligi świata. Jednak to Celtics wraz z Hawks dotarli do finału. Tutaj ponownie lepsi okazali się gracze z Bostonu, którzy zdobyli trzeci mistrzowski pierścień w przeciągu czterech lat.
W kolejnych latach Celtowie nadal dominowali zdobywając swoje kolejne mistrzowskie trofea. W sezonie 1955/56 po raz ósmy okazali się najlepszą drużyną NBA. Swój mistrzowski marsz zakończyli dopiero po odejściu na emeryturę szkoleniowca - Reda Auerbacha w 1966 roku. Wówczas Boston spotkał się w finale z prowadzoną przez Chamberlaina Philadelphią 76ers. Celtowie musieli uznać wyższość rywali przegrywając 1:4. Z każdym kolejnym rokiem Russell nieco opadał z sił. Co prawda wywalczył on jeszcze trzy mistrzowskie tytuły, jednak nieuchronnie nadchodził czas, w którym to miał odejść na zasłużoną emeryturę, co oficjalnie stało się w 1972 roku. W latach 1973 - 1988 próbował on jeszcze swoich sił na ławce trenerskiej. Jednak w roli szkoleniowca nie radził już sobie tak dobrze.
Życie poza parkietem...
Russell po zakończeniu kariery sportowca popadł w poważne problemy finansowe. Najpierw upadła jego plantacja kauczuku w Liberii. Podobny los czekał także bostońską restaurację, na rozwój której pobrał bardzo wysoki kredyt. Russell stał się wegetarianinem, zaczął grać w golfa, a także pisać książki.
William trzykrotnie w swoim życiu brał ślub. Jego partnerką była między innymi Dorothy Anstett - miss USA z 1968 roku. Amerykanin nie był przyjaźnie nastawiony do dziennikarzy, a nawet do swoich kibiców. Słynął między innymi z tego, że często odmawiał autografów, przez co zyskał sobie miano jednego z najbardziej samolubnych sportowców. W rzeczywistości jednak był on lubiany w swoim środowisku. Z całą pewnością jego życie nie było usłane różami. Wiele sił kosztowała go walka z wszechobecnym rasizmem. Momentami był na tyle zdesperowany, że nie panował już nad swoimi słowami. - Nie lubię większości białych, bo oni są ludźmi, najbardziej lubię czarnych, bo sam jestem czarny - mówił Russell.
Pomimo wielu cierpień, jakich dostarczył mu Boston, Russell miał duży sentyment do tego miasta. Stał się tam bowiem jednym z najlepszych graczy w historii NBA. Właśnie to miasto stworzyło mu szansę ucieczki od ubóstwa i poniżenia. W 1999 roku podczas uroczystości, w której brali udział między innymi Chamberlain oraz Larry Bird, bostońska publiczność na stojąco wydała owacje na cześć swojego byłego, wielkiego gwiazdora. W oczach Russella pojawiły się łzy. Amerykanin podziękował wszystkim za to, że mógł stać się częścią ich życia.