Zwycięska passa sopocian zakończona - relacja z meczu Kotwica Kołobrzeg - Trefl Sopot

Gracze Tomasz Mrożka sprawili sporą niespodziankę, pokonując na własnym boisku lidera Tauron Basket Ligi - Trefla Sopot 64:59. Spotkanie nie stało na wysokim poziomie, obie drużyny miały wielkie problemy z trafianiem do kosza. To zwycięstwo przybliżyło gospodarzy do gry w najlepszej szóstce po sezonie zasadniczym.

Czwartkowe spotkanie pomiędzy Kotwicą Kołobrzeg oraz Treflem Sopot zapowiadało się bardzo ekscytująco. Gospodarze wciąż walczą o miejsce w pierwszej piątce na koniec sezonu zasadniczego, a sopocianie to przecież lider tabeli Tauron Basket Ligi. Z tego faktu zdawali sobie sprawę także sami koszykarze. - Na pewno spodziewamy się trudnego meczu. Zespół walczy o miejsce w pierwszej piątce, a w dodatku gra na własnym parkiecie. Przegrał u nas i będzie chciał udowodnić swoją wyższość w Kołobrzegu - mówił przed meczem Adam Waczyński, zawodnik Trefla Sopot.

Nerwy w poczynaniach obu drużyn były widoczne już od pierwszych minut spotkania. Żadnej z ekip nie udało się osiągnąć przewagi większej niż 4 punkty. Dobrze przede wszystkim prezentowali się wysocy obu drużyn, bowiem Tomasz Kęsicki oraz John Turek uzyskali po 8 oczek.

Początek drugiej kwarty niczym nie różnił się od pierwszej części spotkania. Dominowała przede wszystkim walka oraz nieskuteczność z obu stron. Koszykarze pudłowali z dogodnych pozycji. Przełamanie przyszło po dwóch celnych akcjach Marko Djuricia, który najpierw trafił za dwa, a po chwili dołożył trójkę, co wyprowadziło gospodarzy na czteropunktowe prowadzenie (22:18). Sopocianie mieli wielkie problemy z trafianiem do kosza (9/33 z gry do przerwy), nawet z linii rzutów wolnych (4/12 do przerwy).

Gospodarze zaczęli łapać swój rytm, bo po celnym rzucie z dystansu Łukasza Wichniarza było już 27:19. Trener Karlis Muiznieks kręcił głową z niedowierzaniem, że jego koszykarze nie mogą trafić do kosza. Warto zauważyć, że po siedmiu minutach drugiej kwarty, Trefl miał tylko trzy punkty na swoim koncie!

Kołobrzeżanie do przerwy zdecydowanie zdominowali walkę na tablicach (31-20), co powodowało, że często mogli ponawiać swoje ataki. W dodatku bardzo duża siła gości, czyli rzuty dystansowe w ogóle nie chciały wpadać do kosza (0/7). Słabo radzili sobie także liderzy Trefla, bo Łukasz Koszarek oraz Filip Dylewicz zdobyli łącznie 4 punkty.

Początek drugiej połowy to prawdziwe show w wykonaniu Odeda Brandweina, który zdobył siedem punktów z rzędu, przy okazji wyprowadzając swoją drużynę na dwunastopunktowe prowadzenie (34:22). Trener Muiznieks postanowił długo nie czekać i poprosił o przerwę na żądanie. Sopocianie grali bardzo chaotycznie, zupełnie nie przypominali ekipy, która wygrała ostatnie sześć spotkań z rzędu. Jedynym graczem, który walczył z gospodarzami był Turek. Amerykanin praktycznie w pojedynkę toczył bój z kołobrzeżanami, zdobywając praktycznie większość punktów dla Trefla w tej kwarcie.

Po rzucie Vonteego Cummingsa zrobiło się już tylko dla 46:39 dla Kotwicy. Teraz role się nieco odwróciły i to gospodarze zaczęli popełniać straty. Na ostatnią odsłonę, gospodarze schodzili z siedmiopunktowym prowadzeniem.

Wydawało się, że sopocianie pójdą za ciosem i szybko dogonią gospodarzy. Stało się jednak inaczej i to gracze Tomasza Mrożka odjechali liderowi Tauron Basket Ligi. Po trójce Brandweina było już 51:39. Goście znów mieli wielkie problemy z trafianiem do kosza. Jedynym graczem, do którego nie można mieć żadnych pretensji jest niewątpliwie Turek, ale w jego ślady nie poszła reszta zespołu. Amerykanin dostrzegł nieporadność swoich kolegów i celnie przymierzył nawet za trzy!

Po akcji "2+1" Łukasza Wiśniewskiego oraz punktach Koszarka zrobiło się tylko 56:51 dla Kotwicy. Po kolejnej trójce rozgrywającego Trefla, goście tracili tylko trzy punkty (54:57). W kolejnej akcji Wiśniewski wyrwał piłkę Brandweinowi, ale Turek tylko raz celnie trafił z linii rzutów wolnych.

Jednakże kolejne sekundy nie poszły po myśli sopocian, którzy najpierw stracili punkty po rzucie Brandweina, a po chwili Jessie Sapp trafił z linii rzutów wolnych. Na 32 sekundy przed końcem goście tracili pięć oczek (55:60). W kolejnej akcji Koszarek zdecydował się na rzut z dystansu, ale chybił i stało się jasne, że to kołobrzeżanie będą cieszyć się ze zwycięstwa.

Kotwica Kołobrzeg - Trefl Sopot 64:59 (15:16, 12:6, 19:17, 18:20)

Kotwica: Brandwein 18, Kęsicki 12, Sapp 12, Harris 6 (14 zb), Wichniarz 6, Djurić 5, Holmes 2, Diduszko 2, Kwiatkowski 1.

Trefl: Turek 26, Koszarek 12, Wiśniewski 9, Waczyński 6, Mallett 2, Stefański 2, Cummings 2, Dylewicz 0, Burgess 0.

Komentarze (0)