Akademicy do pojedynku z tarnobrzeską Siarka przystąpili bez Stefhona Hannah. - Tego gracza już w Koszalinie nie będzie - stwierdził opiekun AZS Andrej Urlep. Początek zawodów był dość szybki. Po niespełna dwóch minutach gospodarze prowadzili 7:4, a 120 sekund później już 14:4. Gospodarze świetnie spisywali się zarówno w obronie jak i w ataku. W tym czasie Siarkowcy nie trafili zaledwie jednego rzutu, za trzy chybił Wojciech Barycz. Fatalną serię przełamał w końcu nie kto inny jak J.J. Montgomery. Ekipa z Podkarpacia nieco stanęła i po kolejnych dwóch minutach było już tylko 14:9. Świetnie w barwach gospodarzy znów pokazywał LaMarshall Corbett, który trzykrotnie trafił za trzy, a dwa razy z bardzo trudnych i zarazem dziwnych pozycji. Siarka właśnie w tym elemencie miała znaczną przewagę, gdyż pięciokrotnie piłka po rzutach z dystansu wpadała do kosza AZS-u.
Siarkowcy w kolejnych minutach utrzymywali przewagę kilku oczek. Jednak coś zacięło się w dobrze pracującej maszynie z Tarnobrzega w drugiej kwarcie i dzięki trójkom Marcina Dutkiewicza goście po niespełna czterech minutach gry w tej części meczu zniwelowali stratę do jednego oczka. Gospodarze przez ponad trzy minuty nie byli w stanie trafić do kosza rywali. W połowie drugiej części zawodów na prowadzenie wyszli Akademicy, którzy grali zupełnie inaczej niż na początku spotkania. Na nieco ponad trzy minuty przed przerwą gospodarze po trójce Corbetta odzyskali prowadzenie. Po chwili ten sam gracz trafił po raz piąty za trzy w tym spotkaniu. Siarka ponownie odskoczyła, ale AZS zdołał znów odrobić straty.
Bardzo szybko po przerwie prowadzenie wróciło w ręce gości. AZS odskoczył już nawet na dziewięć punktów w 22. minucie zawodów. Wśród gospodarzy zawodzili Polacy. Do przerwy zdobyli oni zaledwie cztery oczka, wszystkie Wojciech Barycz, który na dodatek szybko złapał cztery przewinienia. Siarkowcy ratowali się trójkami. To poskutkowało, bowiem w 24. minucie po trafieniu Corbetta było już tylko 50:53. Świetnie spisywał się jednak George Reese, który w pojedynkę wyprowadził swój zespół ponownie na dziewięciopunktowe prowadzenie. Gospodarze zmniejszali stratę do 4-5 punktów, ale AZS ponownie ją odzyskiwał. Siarka przede wszystkim przegrywała walkę pod koszem. Goście lepiej zbierali i znacznie lepiej radzili sobie w pojedynkach jeden na jeden pod tablicami gospodarzy.
W 31. minucie przewaga Akademików urosła już do 11 oczek, a w 34. minucie AZS prowadził 63:77. Z koncertowej gry Siarki w pierwszej kwarcie nie zostało nic i były marne szanse na to, że gospodarze pokonają zespół z Pomorza. Na trzy i pół minuty przed końcem Siarkowcy doszli rywali na siedem oczek. Po raz kolejny dali o sobie znać jednak sędziowie, którzy w trudnym momencie dla Akademików nieco im pomogli odgwizdując problematyczne przewinienie zawodników z Podkarpacia. Na półtorej minuty przed końcem celną trójką popisał się Josh Miller i zrobiło się 82:85, a chwilę potem przewaga graczy z Koszalina stopniała do dwóch oczek. Dwa bardzo głupie błędy popełnił jednak Miller, który najpierw stracił piłkę, a potem zamiast spokojnie wykończyć kontrę zdecydował się na bezsensowny a do tego niecelny rzut za trzy. - Mam pretensje do całej drużyny. Ja w tej sytuacji trafiałbym spod kosza - stwierdził trener Siarki Dariusz Szczubiał. Wykorzystali to rywale, którzy na 23 sekundy przed końcem mieli bezpieczne cztery oczka przewagi. Siarkowcy ratowali się jak mogli, ale nie dali rady wydrzeć gościom wygranej.
Siarka Jezioro Tarnobrzeg - AZS Koszalin 88:93 (25:18, 19:24, 15:26, 29:25)
Siarka Jezioro Tarnobrzeg: Miller 15 (3x3), Piechowicz 3 (1x3), Barycz 6, Wyka 0, Karnowski 13, Corbett 28 (8x3), Tiller 9 (1x3), Doaks 14.
AZS Koszalin: Montgomery 12, Eziukwu 14, Dutkiewicz 19 (5x3), Reese 23 (1x3), Bigus 7, Surmacz 3 (1x3), Milicić 15 (1x3).
Sędziowali: Grzegorz Ziemblicki, Dariusz Zapolski, Paweł Białas.
Widzów: 1000.