Seria porażek podtrzymana - relacja z meczu ŁKS Łódź - Zastal Zielona Góra

Pewnym zwycięstwem Zastalu zakończyło się spotkanie Łódzkiego Klubu Sportowego z ekipą z Zielonej Góry w ramach rozgrywek Tauron Basket Ligi. Klasą dla siebie w niedzielne popołudnie był Walter Hodge

Pierwsza minuta meczu i celna "trójka" Michała Krajewskiego, a na tablicy wyników rezultat 3:2 dla gospodarzy. Był to istotny moment niedzielnej potyczki w Atlas Arenie, gdyż było to pierwsze, a zarazem ostatnie prowadzenie ŁKS-u w tym spotkaniu. Kolejne niespełna 3 minuty to 10 "oczek" z rzędu dla gości, 3 proste straty łodzian i przy wyniku 3:12, cały mecz był już właściwie ustawiony.

Jeszcze w pierwszej kwarcie poważnej kontuzji kolana doznał Krajewski, który pognał do kontry i będąc w akcji sam na sam z koszem, z okrzykiem bólu przewrócił się na parkiet. Rozgrywającego ŁKS-u prosto z boiska do szpitala zabrała karetka i niemal pewne jest, że tego gracza już w tym sezonie w ekstraklasie nie zobaczymy.

Po stracie zawodnika, gospodarze zagrali z nieco większą motywacją i nie pozwalali przeciwnikom na powiększanie przewagi, a nawet nieznacznie zmniejszyli różnicę. Tuż przed przerwą za 3 punkty trafił Marcin Salamonik, a rzuty wolne na punkty zamienił Bartłomiej Bartoszewicz (co ciekawe, młody skrzydłowy ŁKS-u był tego dnia najczęściej faulowanym graczem) i do szatni oba zespoły zeszły przy zaledwie 7-punktowej przewadze Zastalu.

Trzecia kwarta nie należy w tym sezonie do ulubionych części meczu w Łodzi. Niemal tradycyjnie, to właśnie w niej rozpoczynają się problemy ŁKS-u, które potem kończą się pogromami. Nie inaczej było i tym razem. Ta odsłona należała zdecydowanie do Waltera Hodge'a. Zawodnik z Zielonej Góry raz po raz przeprowadzał skuteczne akcje, z których większość wyglądała niemal identycznie - penetracja z lewej strony i rzut z ekwilibrystycznej pozycji, który jakimś cudem wpadał do kosza. Hodge'owi pomagał aktywnie Kamil Chanas, a ponadto goście mieli zdecydowaną przewagę pod tablicami. Osamotniony po stronie ŁKS-u w walce o zbiórki Jakub Dłuski zaliczył ich aż 11, jednak rywalizując z całą plejadą wysokich koszykarzy rywala - Piotre Stelmachem, Kirkiem Archibequem, Jakubem Dłoniakiem i Urosem Mirkoviciem, łodzianin z góry skazany był na porażkę.

- Znowu w drugiej połowie zanotowaliśmy potężny przestój w naszej grze. Mieliśmy też ogromny problem z powstrzymaniem Hodge'a, który rzucił nam 26 punktów i nie mogliśmy znaleźć na niego żadnej recepty
- powiedział po spotkaniu Bartłomiej Szczepaniak.

Czwarta kwarta to już kompromitacja w wykonaniu ŁKS-u. Rozpoczęła się ona od 15 punktów z rzędu gości i dopiero w 6. minucie tej części spotkania, niemoc strzelecką przełamał Szczepaniak. Przewaga Zastalu urosła więc szybko do ponad 30 punktów i tak już było do końca. W ostatnich minutach, możliwość pokazania się na parkiecie dostali wszyscy gracze z kadry trenera Mihajlo Uvalina. Z sobie tylko znanych powodów, podobnej rotacji nie przeprowadził po raz kolejny już Piotr Zych. Młodzież w kadrze ŁKS-u, mimo tak ogromnej różnicy na tablicy wyników, nie miała możliwości zagrania choćby przez chwilę.

Choć gra ŁKS-u, delikatnie mówiąc, nie zachwyca, dziwi i negatywnie zaskakuje frekwencja w łódzkiej Atlas Arenie. Po pierwszych meczach w tym sezonie, kiedy to na trybunach zasiadało nawet 9000 widzów, teraz ta liczba oscyluje wokół 100-200. Brak wsparcia odczuwają sami koszykarze ŁKS-u: - Niestety nie mamy wsparcia ze strony fanów. Jestem wychowankiem tego klubu, więc nie boję się tego powiedzieć - tak jak w tamtym roku kibice byli naszym szóstym zawodnikiem, tak teraz, kiedy nie idzie i ich pomoc jest bardzo potrzebna, z trybun słychać bardzo różne głosy, ale na pewno nie wsparcia i dopingu. Mam jedynie nadzieję, że tak jak i nam przydarzają się kryzysy i słabsze momenty, tak i fani taki właśnie przechodzą, bo tego dopingu nam brakuje - stwierdził Szczepaniak, odnosząc się do szyderczych komentarzy i okrzyków ze strony kibiców, którzy bardzo szybko zapomnieli, że ci sami zawodnicy przed kilkoma miesiącami zapewnili ŁKS-owi powrót do koszykarskiej elity po 30-letnim okresie niebytu.

ŁKS Łódź - Zastal Zielona Góra 59:91 (13:24, 22:18, 8:18, 16:31)


ŁKS
: Salamonik 13, Bartoszewicz 11, Trepka 9, Szczepaniak 9, Sulima 6, Dłuski 4, Krajewski 3, Kalinowski 2, Malesa 2, Kenig 0.

Zastal
: Hodge 26, Dłoniak 17, Chanas 16, Mirković 14, Archibeque 8, Flieger 5, Rajewicz 3, Stelmach 2, Chodkiewicz 0, Matczak 0, Sroka 0.

Sędziowali
: Calik, Ottenburger i Krasuski

Źródło artykułu: