3 wygrane kwarty nie pomogły - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Kutno

Akademikom nie udało się drugi raz wygrać z dąbrowianami, mimo że triumfowali w aż trzech kwartach. Te zwycięstwa były jednak minimalne, Zagłębiacy wygrali jedną kwartę, dzięki której doprowadzili do dogrywki. Ta część meczu również należała do nich.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Mimo że pierwszy rzut należał do AZS-u, to premierową odsłonę spotkania lepiej rozpoczęli dąbrowianie, którzy po rzucie Michała Wołoszyna prowadzili 6:2. Kutnianie jednak nie chcieli pozwolić, by rywale na samym początku meczu wypracowali sobie zbyt dużą przewagę, więc odpowiedzieli trafieniem i utrzymywali kontaktowy wynik. Postawa obu zespołów nie była wolna od błędów, ale gra mogła się podobać. W połowie odsłony do remisu doprowadził Michał Marciniak, a po trójce Wojciecha Glabasa przyjezdni wyszli na prowadzenie (14:15). Mimo, że częściej z gry trafiali gospodarze, to Akademicy wykorzystali wszystkie rzuty wolne i prowadzili 16:17. Mogli stracić tę przewagę, bo popełnili błąd 24 sekund, ale Marcin Wójcik nie wykorzystał trójki.

Niecelność pogrążała Zagłębiaków, dla których wynik stawał się niekorzystny. Kutnianie wykorzystywali bowiem akcje po zbiórkach, dzięki czemu umacniali swoją przewagę. Dwie minuty przeważyły o tym, że na tablicy wyników znów pojawił się remis. W tym czasie przyjezdni nie oddali ani jednego celnego rzutu, więc trener Jarosław Krysiewicz poprosił o czas, który nie przyniósł oczekiwanego efektu. Potwierdzeniem była dwójka Łukasza Szczypki oraz błędy, które nie opuszczały przyjezdnych - od najprostszych jak błąd kozłowania po złe wybory w rozgrywaniu akcji. Niemoc przełamał dopiero Dariusz Kalinowski (24:23). Brak skuteczności zemścił się na dąbrowianach, którzy powielili poziom gry swoich rywali z początku odsłony, nie mogli trafić ani jednego z sześciu wolnych. Takim sposobem oddali prowadzenie (24:27). Zespoły schodziły do szatni przy wyniku 30:35.

Po powrocie na boisko dwójka Krzysztofa Jakóbczyka była potwierdzeniem, że AZS nie zamierza oddać przewagi. Dość szybko na parkiet wkradła się nerwowość, a mianowicie po akcji, w której faulował Mariusz Bacik, a dwa wolne wykorzystał Piotr Zieliński (37:38). Jednak MKS popełnił kilka błędów, które pomogły przyjezdnym w zdobyciu punktów. Postawę swoich podopiecznych próbował zmienić Wojciech Wieczorek, który wziął czas przy stanie 39:47. Zieliński i Łukasz Grzegorzewski próbowali pobudzić swoich kolegów z drużyny do walki, co w końcu im się udało, lecz nie do końca, gdyż punktowali głównie oni. Mimo to MKS na 16 sekund przed końcem kwarty zdołał wyjść na prowadzenie (50:49).

Od początku czwarta kwarta była walką o każdą piłkę, ale inicjatywa punktowa należała do gospodarzy. Taka gra prowadziła do dogrywki, której żaden z zespołów nie chciał. Wyróżniającą się postacią w zespole z Kutna był Glabas, który wręcz szalał na parkiecie. Zdobył 16 punktów, a z gry jego skuteczność rzutowa wynosiła 67 proc. Zagłębiacy grali ostro i odważnie, czego efektem były faule. Gdy za sprawą wolnych Wołoszyna gospodarze odskoczyli na trzy "oczka", szkoleniowiec Krysiewicz poprosił o czas. Po 6 minutach MKS złapał pięć fauli, co przy nadal odważnej grze utrudniało im utrzymywanie skromnego, bo trzypunktowego prowadzenia. Dwójka Grzegorza Grochowskiego pozwoliła gospodarzom na trochę oddechu i spokoju (65:60). Również Akademicy złapali pięć fauli, co przy 46 proc. skuteczności Załębiaków w osobistych nie było zbyt dużym problemem. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry trójka Jakóbczyka ustaliła wynik na 65:65. Zawodnicy obu drużyn popełniali błędy, a na tablicy widniał remis. Trener Wieczorek na 28 sekund przed końcem wziął czas, jego podopieczni w końcówce spudłowali trzy rzuty za trzy punkty. Dogrywka stała się faktem.

Po 14 sekundach Paweł Zmarlak rzucił dwójkę, która rozpoczęła piątą odsłonę pojedynku. Długo żaden z zawodników nie mógł trafić, a w poczynaniach obu ekip było widać nerwowość, wynikającą z woli zwycięstwa. Dopiero niemal 1,5 minuty później wolne Aleksandra Perki przywróciły remis (68:68). Bardzo dobrze grał Szczypka, którego cztery punkty dały MKS-owi właśnie czteropunktowe prowadzenie. Do końca pozostały trzy minuty, więc wszystko mogło się zdarzyć. Kutnianie robili, co mogli, ale ciągle było to za mało. Chaotyczna postawa w końcówce ułatwiła dąbrowianom utrzymanie przewagi. Na 41 sekund przed końcem spotkania trener AZS-u poprosił jeszcze o czas, który mógł zmienić sytuację jego podopiecznych, ale przy ich lepszej grze. Na 8 sekund przed końcem Glabas trafił dwójkę pocieszenia i ustalił wynik na 84:78.

MKS Dąbrowa Górnicza - AZS WSGK POLFARMEX Kutno d. 84:78 (16:17, 14:18, 20:14, 16:17, d. 18:12)

MKS: Michał Wołoszyn 23 (2 x 3 pkt), Piotr Zieliński 18, Łukasz Szczypka 16, Paweł Zmarlak 13 (2 x 3 pkt), Łukasz Grzegorzewski 6, Grzegorz Grochowski 5, Krzysztof Morawiec 3, Marcin Piechowicz 0, Rafał Kulikowski 0 (9 zb), Marcin Wójcik 0, Mateusz Zawadzki 0.

AZS: Wojciech Glabas 21, Michał Marciniak 16 (12 zb), Krzysztof Jakóbczyk 14 (2 x 3 pkt), Aleksander Perka 10, Dariusz Kalinowski 7, Mariusz Bacik 6, Adam Linowski 2, Dawid Bręk 2, Tomasz Deja 0, Sebastian Grzesiński 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×