Sydney Colson: Pokazałyśmy charakter

Koszykarki Matizolu Lider Pruszków w minioną niedzielę musiały uznać wyższość rywalek z Gdyni. Podopieczne Adama Prabuckiego nie były w stanie przeciwstawić się sile Lotosu, jednak pewne fragmenty spotkania jak najbardziej mogą napawać go optymizmem. Najjaśniejszym punktem prowadzonej przez niego drużyny była Sydney Colson.

Amerykańska rozgrywająca rozegrała swoje najlepsze zawody w Ford Germaz Ekstraklasie. Co prawda rozgrywająca Matizol Lidera przestrzeliła aż 11 rzutów z gry, ale jej statystyki muszą budzić szacunek. Sydney Colson mecz zakończyła z 21 punktami, 8 asystami, 5 zbiórkami i 3 przechwytami, będąc najjaśniejszą postacią swojego zespołu.

Z własnej postawy zawodniczka może być zadowolona, ale z wyniku całego zespołu już nie. Gdzie tkwiła przyczyna porażki? - Na początku meczu nie byłyśmy chyba odpowiednio skoncentrowane i pozwoliłyśmy rywalkom na zdobywanie łatwych punktów. W pierwszej połowie meczu nie było takiej determinacji, jaka być powinna - ocenia.

Pruszkowianki pogoń za rywalkami rozpoczęły dopiero po przerwie. - W szatni trener tchnął w nas nadzieje na lepszą grę i dobry wynik w tym meczu - przyznaje Colson. - Po przerwie dużo w naszej grze i się zmieniło. Pokazałyśmy swój charakter i determinację w dążeniu do zamierzonego celu. Trener wierzył w nas i w przerwie powtarzał, że mamy swoje szanse w tym meczu.

Pruszkowianki w pewnym momencie meczu przegrywały już nawet różnicą 18 punktów, ale potem zdołały przejąć inicjatywę na parkiecie. Największa w tym zasługa właśnie Amerykanki, która swoimi akcjami siała popłoch w defensywie rywalek z Lotosu, którego przewaga stopniała do ledwie ośmiu oczek. W końcówce gdynianki opanowały jednak sytuacje na parkiecie i wygrały aż 77:63.

- Wygranej co prawda osiągnąć się nie udało, ale jestem dumna z tego, że potrafiłyśmy odrobić w dużej części takie straty, jakie miałyśmy. Cieszy przede wszystkim to, że udało się dokonać tego przeciwko tak dobrej drużynie, jaką jest Lotos. Ta druga połowa tego spotkania może nam tylko dodać pewności siebie na kolejne spotkania - zakończyła Colson.

Podwarszawska ekipa zajmuje aktualnie dziewiąte miejsce w ligowej tabeli i ono z pewnością nikogo nie satysfakcjonuje. Celem minimum jest awans do fazy play off, a żeby go zrealizować, pruszkowianki muszą zacząć wygrywać. W najbliższej kolejce podopieczne Adama Prabuckiego zagrają z najsłabszą drużyną ligi INEĄ AZS Poznań, ale już tydzień później znów przyjdzie zmierzyć się z gigantem. Tym razem do Pruszkowa zawita bowiem Wisła Can Pack Kraków.

W poszukiwaniu zwycięstw w tych konfrontacjach Liderowi pomóc ma nowa koszykarka zza oceanu, którą niedawno została Angelina Williams. Czy nowa skrzydłowa będzie w stanie pociągnąć zespół w dobrym kierunku?

Komentarze (1)
avatar
derek
23.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w Pruszkowie nie ma tradycyji na żeński basket!