Wojciech Wieczorek (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Wydaje mi się, że na przestrzeni całego spotkania nie byliśmy zespołem gorszym od gospodarzy. Jedną z podstawowych i chyba jedyną przyczyną naszej porażki był fakt, że pozwoliliśmy gospodarzom zbierać piłki w ataku. Pomijam kuriozalny błąd przy wybijaniu piłki zza linii końcowej w końcówce meczu. Pomińmy to milczeniem. Jeśli chodzi o aspekty koszykarskie, to nie zastawialiśmy, pozwalaliśmy rywalom na zbiórkę i ponowienie akcji.
Mariusz Karol (trener Rosy Radom): Cieszymy się ze zwycięstwa, aczkolwiek z gry mojej drużyny nie jestem zadowolony i to przekazałem zawodnikom. Chociażby prosty fakt - 3 razy decyduję o tym, żeby zawodników faulować, a my pozwalamy na oddanie trzech rzutów za 3 punkty. Takie rzeczy na tym poziomie nie powinny się zdarzać. W ten sposób łatwo można przegrać mecz. Dzisiaj piłka po jednym z tych rzutów się zaklinowała, ale było bardzo blisko. To jest nasz błąd i nasza wina, bo należało faulować. Wydawało się, że w trzeciej kwarcie, którą notabene przegraliśmy 14:22, potoczy się wszystko po naszej myśli. Graliśmy nie najgorzej, ale chwila dekoncentracji spowodowała, że drużyna z Dąbrowy powróciła do gry, zwłaszcza dzięki dwóm egzekutorom, Łukaszowi Szczypce i Pawłowi Zmarlakowi, plus waleczna postawa graczy podkoszowych. To spowodowało, że końcówka była bardzo nerwowa, ale szczęście uśmiechnęło się do nas.
Łukasz Szczypka (zawodnik MKS-u Dąbrowa Górnicza): Na pewno chciałbym na początku pogratulować Rosie wygranego z nami już drugiego meczu. W decydujących końcówkach oni okazali się lepsi. Co do naszej gry, to muszę się z moim trenerem zgodzić, bo nawet jak zauważył trener gospodarzy, gdy zbieramy 9 piłek w ataku, to dajemy z tego tylko 6 punktów. Rywale przy dziesięciu rzucają 18. To jest już różnica praktycznie trzykrotna tego, co przegraliśmy mecz. To kolejny nasz mecz, że niby walczymy na wyjazdach, ale nie umiemy wykończyć i banalnymi błędami przegrywamy. Gdyby cała piątka, która jest na boisku, w ostatnich minutach i sekundach, tak jak dzisiaj, gdy było półtorej minuty do końca i prowadziliśmy trzema punktami, zachowała "zimną głowę", to byśmy to zwycięstwo "dowieźli" do końca. Niestety, tak się nam kolejny mecz nam ułożył. Liga trwa dalej, walczymy o jak najlepszą pozycję przed play-offami. W play-offach wszystko się zacznie od nowa. Będziemy robić wszystko, aby w następnym meczu wyjazdowym wygrać.
Piotr Kardaś (kapitan Rosy Radom): Wszystko już właściwie zostało powiedziane. Ja chciałem wrócić tylko do jednej sytuacji. W trzeciej kwarcie, gdy wyszliśmy na 15 punktów, i znowu, w ciągu minuty-półtorej, tak jak było w Lublinie na wyjeździe, gdy straciliśmy w chwilę 9 punktów, tutaj zeszliśmy na ledwie 5. Jeśli chcemy naprawdę coś ugrać w tym sezonie, to takie błędy to jest podstawa żeby je eliminować. W play-offach 9 punktów to jest na pewno za duża strata żeby wygrać mecz.