- Zespół z Krosna na początku meczu zaskoczył nas swoją skutecznością. Co prawda ona była już niezła w spotkaniu z Pruszkowem, no ale nie taka, że się w jednej kwarcie oddaje pięć, czy sześć rzutów trzypunktowych i to wszytko wpada! Grali na bardzo wysokiej skuteczności, przy naszej biernej defensywnie. Próbowaliśmy strefy, obrony kombinowanej, po prostu wszystkiego, ale ciągle były nieporozumienia. Strata 31 punktów w tej kwarcie na pewno chluby nam nie przynosi - komentował trener toruńskiej ekipy.
Trzy pozostałe kwarty zawodnicy z Torunia już jednak wygrali. - Było widać, że chłopcy bardzo chcą. Mimo że popełniali te błędy, to była w nich złość na siebie i bardzo duża determinacja. Pozwoliło nam to znaleźć właściwy sposób obrony i pociągnąć wynik do końca meczu właściwie bez przestoju. Dlatego myślę, że o naszej wygranej zadecydowało to, że zespół był zdeterminowany, żeby wreszcie przerwać tę serię i razem bez względu na wszystko być i wygrywać. Myślę, że to właśnie to zwyciężyło - podsumował Grzegorz Sowiński.