Od pewnego czasu Mariusz Karol "serwuje" zawodnikom dwie jednostki treningowe dziennie. Przed południem gracze radomskiego zespołu biegają po boisku... piłkarskim. Zajęcia trwają ok. dwóch godzin. Wieczorem zaś ćwiczenia dotyczą elementów już typowo koszykarskich.
Do kolegów ponad tydzień temu dołączyli Tomasz Pisarczyk i Emil Podkowiński. O ich udziale w meczu z MKS-em nie można oczywiście powiedzieć zbyt wiele. Bardziej obserwowali poczynania kolegów niż wnieśli coś do gry. Pierwszy z nich zdobył co prawda 4 punkty, lecz ma ogromne zaległości w stosunku do innych. - Jest "zagubiony we mgle", nie było go z nami półtora miesiąca - przypomina szkoleniowiec Rosy. - Taktyki w ogóle nie zna, nie grał z nią, wygląda to tak, jakby przyszedł do nas nowy gracz. Może w meczu z Pruszkowem będzie lepiej - Mariusz Karol wyraża nadzieję.
Skrzydłowy musi uważać, aby nie stworzyć sobie nowych problemów ze zdrowiem. - Miał chorą nogę, więc nie mógł biegać. Mógł tylko obserwować treningi i chodzić na siłownię. Teraz trzeba uważać, żeby nie obciążył drugiej nogi i jej nie kontuzjował - podkreśla trener.
Drugi z wymienionych koszykarzy spędził na parkiecie nieco ponad minutę. - Taka sama sytuacja jest z Podkowińskim - zauważa opiekun radomian. - Pracujemy mocno od dwóch miesięcy. Zespół ich wyprzedził. Dużo czasu zajmie teraz to, aby powrócili do etapu, na jakim jest reszta - kończy.
Za Rosą są pojedynki z drużynami z "czuba" tabeli. Kolejnym rywalem będzie Znicz Pruszków, plasujący się obecnie na dziewiątym miejscu. Radomianie na pewno pałają żądzą rewanżu za porażkę z pierwszej rundy.