NBA: Łatwa wygrana Słońc z Królami, 15 punktów Gortata. Lin wciąż na fali!

15 punktów, siedem zbiórek i cztery bloki zanotował Marcin Gortat w wygranym przez Phoenix Suns spotkaniu z Sacramento Kings (98:84). Słońca triumfowały po raz trzeci z rzędu na wyjeździe, gdzie spisują się zdecydowanie lepiej niż w meczach we własnej hali. Tymczasem rewelacyjny Jeremy Lin poprowadził New York Knicks do piątej kolejnej wygranej!

Słońca już w drugiej kwarcie osiągnęły dwucyfrową przewagę i kontrolowały wydarzenia do ostatniej syreny, triumfując po raz czwarty w ostatnich pięciu meczach. Królowie walnie przyczynili się do tej wygranej, rzucając na kiepskiej, 35. proc. skuteczności.

20 punktów i 10 zbiórek dla zwycięzców uzbierał Jared Dudley, a 18 oczek z ławki dołożył debiutant Markieff Morris. Aż 15 asyst rozdał Steve Nash, a Marcin Gortat był czwartym strzelcem zespołu z 15 punktami, siedmioma zbiórkami i czterema blokami.

Fatalnie spisał się lider Sacramento Tyreke Evans, który miał 1/9 z gry, zdobywając ledwo cztery punkty. Największa w tym zasługa Granta Hilla, który przez cały mecz nie spuszczał z oka snajpera Królów.

Phoenix z bilansem 12-15 wciąż zajmują 12. lokatę na Zachodzie.

***

Niesamowity w ostatnich dniach Jeremy Lin poprowadził New York Knicks do wyjazdowej wygranej nad Minnesotą Timberwolves, zdobywając 20 punktów, osiem asyst i sześć zbiórek. Aż 15 oczek Lin wywalczył w pierwszej połowie, w drugiej pudłował na potęgę (1/12 z gry), lecz w samej końcówce trafił kluczowy rzut wolny, który pozwolił Knicks zwyciężyć po raz piąty z rzędu.

- To był fatalny mecz w moim wykonaniu. Wszyscy byli zmęczeni, ale liczy się wyjazdowe zwycięstwo. To jest jednak piękno koszykówki, to jest nasz czas. My nigdy się nie poddajemy - powiedział Lin, który w ostatnich pięciu meczach Knicks zdobywał co najmniej 20 punktów i siedem asyst.

Leśne Wilki miały dwie okazje w końcówce na odwrócenie losów spotkania, lecz obie próby okazały się chybione. 32 punkty i 21 zbiórek dla Minny wywalczył Kevin Love.

Knicks z bilansem 13-15 plasują się już na 8. miejscu w Konferencji Wschodniej. Przypomnijmy, że ekipa Mike'a D'Antoniego cały czas musi radzić sobie bez liderów: Anthony'ego i Stoudemire'a.

Aż dwie dogrywki potrzebne były do rozstrzygnięcia pojedynku pomiędzy Dallas a Portland. W drugich dodatkowych pięciu minutach błysnął Delonte West, który zdobył pierwsze sześć punktów dla obrońców tytułu. - Był fenomenalny. Warto na niego stawiać w decydujących fragmentach - powiedział Rick Carlisle, trener Mavs.

Wesy zdobył w sumie 10 punktów, zdecydowanie więcej uzbierali liderzy mistrzów NBA - Dirk Nowitzki (20 pkt) i Jason Terry (19 pkt). Double-double popisał się Shawn Marion (14 pkt i 12 zb). Wśród pokonanych brylował LaMarcus Aldridge, autor 33 punktów i 12 zbiórek.

Dziewięć trójek Jasona Richardsona pozwoliło Orlando Magic pokonać na wyjeździe Milwaukee Bucks. Dwukrotny mistrz wsadów 28 ze swoich 31 punktów uzbierał po przerwie. - Mieliśmy 10-punktową przewagę, lecz w pewnym momencie straciliśmy Richardsona, który nas zabił swoimi rzutami - kręcił głową Scott Skiles, szkoleniowiec Kozłów.

- Ludzie myślą, że w pewnym wieku zatraca się pewne wartości i umiejętności. Ja czuję się wciąż młodo i udowodniłem, że nadal mam dużo energii - powiedział 31-letni snajper Magików.

Dziewięć trójek w obecnym sezonie trafił jeszcze tylko Nicolas Batum z Portland Trail Blazers.

Wyniki:

Charlotte Bobcats - Los Angeles Clippers 86:111

(K. Walker 19, C. Maggette 12, T. Thomas 11 - B. Griffin 21 (10 zb), C. Paul 18 (14 as), C. Butler 16)

Indiana Pacers - Denver Nuggets 109:113
(D. Granger 26, D. West 22, P. George 15 - T. Lawson 27, A. Afflalo 23, C. Brewer 19)

Cleveland Cavaliers - Philadelphia 76ers 84:99
(A. Jamison 20, R. Sessions 19, A. Gee 17 - J. Holiday 20, L. Williams 19, T. Young 16)

Minnesota Timberwolves - New York Knicks 98:100
(K. Love 32 (21 zb), N. Pekovic 21 (13 zb), R. Rubio 12 - J. Lin 20, I. Shumpert 20, L. Fields 19)

New Jersey Nets - San Antonio Spurs 89:103
(D. Williams 27, K. Humphries 15, J. Farmar 12 - G. Neal 18, T. Duncan 13 (10 zb), T. Parker 12)

Dallas Mavericks - Portland Trail Blazers 97:94 po 2 dogrywkach
(D. Nowitzki 20, J. Terry 19, S. Marion 14 (12 zb) - L. Aldridge 33 (12 zb), J. Crawford 19, N. Batum 12)

Milwaukee Bucks - Orlando Magic 94:99
(D. Gooden 21, E. Ilyasova 17 (16 zb), M. Dunleavy 14 - J. Richardson 31, H. Turkoglu 19, J.J. Redick 14)

Sacramento Kings - Phoenix Suns 84:98
(D. Cousins 26, M. Thornton 21, D. Greene 8 - J. Dudley 20 (10 zb), M. Morris 18, C. Frye 17)

Komentarze (9)
iksinski
12.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lin jest niesamowity :) trafił sie d'antoniemu i Knicks ciekawy zawodnik, dzieki ktoremu mają szanse na ciekawy wynik w tej chwili. ja sie zastanawiam jak bedzie Lin prezentował sie w komencie Czytaj całość
avatar
Bandit Baracuda
12.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak widać znowu jeden Love nie wystarcza do wygrania meczu. Ma koleś staty!:)A Nowy Jork wygrywa ostatnio właśnie dzięki Linowi. Phoenix jeszcze walczą o play=off, ale chyba awans graniczyłby z Czytaj całość
avatar
unvoid
12.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niektórzy tu ewidentnie próbują leczyć kompleksy. Kolejny dobry mecz i o to chodzi 
avatar
heat_rays_fan
12.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przecież sam Lin przyznał, że zagral slabo, liczy się wygrana, "gdyby NYK przegrali.." ale wygrali, gdyby babcia miała wąsy itd. Wg mnie najlepszy dziś był Shumpert 
avatar
Liverpoolczyk
12.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Lin coś słabo, rozumiem 20pkt przekroczył, ale az 15 w pierwszej połowie a potem pudłował. Gdyby nie wygrali, to pewnie zostałby antybohaterem a tak zdobył ten jeden punkcik i media znowu mogą Czytaj całość