NBA: Gortat wyrównał punktowy rekord! Fatalna końcówka Słońc

Marcin Gortat wyrównał swój najlepszy mecz w karierze pod względem liczby zdobytych punktów, aplikując Golden State Warriors 25 oczek. Nasz rodak miał również 12 zbiórek, lecz nie wystarczyło to do pokonania Wojowników (96:102), mimo 12-punktowego prowadzenia w trzeciej kwarcie.

Marcin Gortat po raz drugi w historii swoich występów na parkietach NBA zdobył 25 punktów. 30 stycznia 2011 roku uczynił to w meczu przeciwko New Orleans Hornets, teraz zaaplikował taką liczbę oczek Golden State Warriors. Polak wykorzystał 11 z 17 prób z gry, miał 12 zbiórek (cztery na atakowanej tablicy) oraz dwa bloki. Poprzedni rekord sezonu naszego rodaka to 24 pkt.

Po celnym trafieniu Gortata w połowie trzeciej kwarty Phoenix prowadzili w Oakland 63:51 i nic nie wskazywało na zmianę oblicza gra. Tymczasem Wojownicy wrzucili piąty bieg i jeszcze w tej samej odsłonie wysforowali się na prowadzenie, którego nie oddali do końcowej syreny.

Słońca znów zawiodły w defensywie, zupełnie oddały deskę rywalom, gdzie rządził David Lee, autor 28 punktów i 12 zbiórek. Trener Mark Jackson często rotował składem i przeciwko wysokim graczom Słońc wpuszczał zdecydowanie niższych zawodników, co utrudniało grę w obronie. W końcówce ważne punkty trafiali zmiennicy w ekipie Warriors - Thompson, Udoh i Robinson.

Słońca z bilansem 12-16 spadły na 13. miejsce na Zachodzie, właśnie na rzecz Golden State, którzy wygrali trzeci mecz z rzędu. We wtorek Suns zagrają na wyjeździe z Denver, w środę podejmą Atlantę Hawks.

***

Dirk Nowitzki mimo, że rozgrywa swój najsłabszy sezon od ponad dekady, wciąż jest wielkim graczem i Dallas Mavericks mogą na niego liczyć w najważniejszych momentach. WunderDirk zdobył 22 punkty, z czego 11 w ostatnich 6,5 minutach w zwycięskim spotkaniu przeciwko Los Angeles Clippers. Starcie gigantów na Zachodzie trzymało w napięciu do ostatnich sekund, a bohaterem gości mógł zostać Caron Butler (były skrzydłowy Mavs), który nie trafił jednak trójki na pięć sekund przed końcową syreną.

- On jest klasycznym przykładem wielkiego zawodnika. Grałem przez trzy lata z Larrym Birdem i miewał on mecze ze skutecznością 2/13, a potem trafiał trzy ostatnie, najważniejsze rzuty i wygrywał nam mecze. Dirk jest graczem tego samego typu - komplementował swojego lidera Rick Carlisle, szkoleniowiec teksańskiej ekipy.

Mavs pokonali Clips po raz 10 z rzędu we własnej hali. Drużyna z Miasta Aniołów nie wygrała w Dallas od kwietnia 2006 roku. Kto wie jakby potoczyły się losy spotkania gdyby nie fatalna postawa Blake'a Griffina (20 pkt) na linii rzutów wolnych - 2/9!

Po dwóch porażkach w obecnym sezonie przeciwko Milwaukee Bucks, Miami Heat w końcu znaleźli patent na ekipę Kozłów i zwyciężyli na ich parkiecie 114:96. Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, w której 16 ze swoich 35 punktów wywalczył LeBron James, a Żar odskoczył na dobre.

- Pamiętam co się stało w trzeciej kwarcie podczas ostatniego meczu przeciwko nim. Prowadziliśmy wysoko, ale ostatecznie przegraliśmy. Cieszę się, że teraz udało nam się zagrać lepiej i wywrzeć na nich duży nacisk - powiedział James, który otrzymał solidne wsparcie od Dwyane Wade'a (22 pkt).

Miami legitymuje się bilansem 22-7, tylko o jedno zwycięstwo gorszym od Chicago Bulls (23-7).

Trwa katastrofalna postawa Charlotte Bobcats. Rysie poległy po raz 15 z rzędu, tym razem okazały się gorsze od Philadelphii 76ers, przegrywając 89:98. 23 punkty dla Szóstek uzbierał Louis Williams, który w ostatnich pięciu meczach notuje średnio 19,8 punktów. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że każdy z tych meczów rozpoczynał na ławce rezerwowych.

Wyniki:

Charlotte Bobcats - Philadelphia 76ers 89:98

(C. Maggette 22, K. Walker 21, R. Williams 14 - L. Williams 23, T. Young 20, J. Holiday 19)

Orlando Magic - Minnesota Timberwolves 102:89
(J. Richardson 17, J. Nelson 14, H. Turkoglu 14 - K. Love 19 (15 zb), N. Pekovic 16 (13 zb), M. Beasley 13)

Milwaukee Bucks - Miami Heat 96:114
(C. Delfino 24, B. Jennings 12, D. Gooden 12 - L. James 35, D. Wade 22, M. Chalmers 13)

New Orleans Hornets - Utah Jazz 86:80
(C. Kaman 27 (13 zb)., M. Belinelli 13, G. Ayon 13 - A. Jefferson 14 (12 zb), D. Favors 14, R. Bell 11)

Dallas Mavericks - Los Angeles Clippers 96:92
(D. Nowitzki 22, S. Marion 16, V. Carter 10 - C. Butler 23, B. Griffin 20, C. Paul 16)

Golden State Warriors - Phoenix Suns 102:96
(D. Lee 28 (12 zb), M. Ellis 18, N. Robinson 11 - M. Gortat 25 (12 zb), C. Frye 18, J. Dudley 11)

Komentarze (10)
avatar
MarcinZ
14.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie mogę tego słuchać.... już przechodziliśmy "Gdyby nie Nash by nic nie grał"... były 4 mecze bez Nasha i grał bardzo dobrze... Czytaj całość
avatar
paawloo123
14.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Marcin w końcu powinien znaleźć sobie lepszy klub w NBA bo jest wart rozwijania się i przede wszystkim wygrywania spotkań w lepszym miejscu.Tak naprawdę kiedy Gortat do Phoenix to o Marcinie sł Czytaj całość
avatar
yuno
14.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do kiedy Gortat ma ważne kontrakt, bo nie mogę znaleźć na jego profilu. Są kluby, które walczą o wysokie cele i jednocześnie Marcin mógłby być centrem numer 1. Na pewno w lepszym klubie miałby Czytaj całość
avatar
CsabaHell
14.02.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Polish Hammer nadal w natarciu - brawo! Szkoda porażki, bo mimo wszystko wierzę że jakimś cudem Suns zdołają jeszcze załapać się do play-off jako ostatni zespół... ale żeby tak się stało to nie Czytaj całość
avatar
Specjal
14.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat nieźle dominuje, ale jego Suns nic ciekawego nie gra. Z drugiej strony nawet dobrze, że jest w takim zespole, bo przynajmniej może grać na luzie i nie martwić się o miejsce w składzie. W Czytaj całość