Trefl zatrzymany przez Burrella - relacja ze spotkania Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot

Koszykarze Energi Czarnych Słupsk pokonali Trefl Sopot 88:83 w 1. kolejce drugiej fazy sezonu zasadniczego Tauron Basket Ligi. Spotkanie było bardzo zacięte, a jego losy rozstrzygnęły się dopiero w końcówce.

Czarni po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczęli pojedynek bez swojego lidera, Stanleya Burrella, w wyjściowym składzie. Dobrze w mecz wprowadził się Filip Dylewicz, który zdobył pierwsze cztery punkty dla swojego zespołu. Wśród gospodarzy odpowiadał Scott Morrison, który zanotował z kolei sześć pierwszych oczek dla gospodarzy. Reszta graczy miała problem z trafieniem do kosza, prezentując bardzo mierną skuteczność. Gra obydwu zespołów była szarpana, a przerywały ją częste faule którejś ze stron. Równo z syreną wejściem pod kosz popisał się Łukasz Koszarek i przypieczętował wynik tej ćwiartki na 16:20 dla sopocian.

Po krótkiej przerwie spotkanie zdecydowanie się ożywiło. Doskonale wśród Czarnych grał Burrell, który nie tylko zdobywał ważne punkty, ale popisywał się efektownymi podaniami do swoich kolegów z zespołu. Obydwie drużyny zaczęły grać o wiele bardziej skutecznie, przez co wynik spotkania zmieniał się jak w kalejdoskopie. Przy stanie 34:33 dla gospodarzy, trener Karlis Muiznieks, poprosił o przerwę. Na pięć sekund przed zakończeniem kwarty Łukasz Koszarek miał pretensje do arbitra o nieodgwizdanie przewinienia, przez co został ukarany faulem technicznym. Dwa rzuty wolne trafił Mantas Cesnauskis, a w ostatniej sekundzie David Weaver celnym rzutem spod kosza ustalił wynik do przerwy na 44:39 dla Energi Czarnych.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od celnej trójki Koszarka. Jednak Czarni szybko zdobyli kilka punktów, zaczynając przy tym samym przejmować kontrolę nad spotkaniem. Gospodarze po rzucie z dystansu Pawła Kikowskiego prowadzili już 55:45, jednak od razu tak samo odpowiedział Filip Dylewicz. Ta akcja spowodowała poprawę w grze Trefla, który z każdą kolejną minutą zbliżał się coraz bardziej do słupszczan. Czarnych na czele utrzymywał jednak Stanley Burrell, który popisywał się szalonymi, ale z reguły skutecznymi akcjami. Na koniec ćwiartki z wysokiego prowadzenia "Czarnych Panter" pozostał jedynie punkt - 63:62.

Wynik w ostatnich dziesięciu minutach otworzył akcją 2+1 Filip Dylewicz, a chwilę później skutecznym rzutem zza łuku popisał się Adam Waczyński, powodując, że Trefl prowadził 63:68. Wówczas o czas poprosił trener Adomaitis. Podziałał on mobilizująco na jego podopiecznych - z dystansu trafili Zbigniew Białek oraz Darnell Hinson i to gospodarze znowu prowadzili w tej rywalizacji. Na niespełna sześć minut przed końcem spotkania piąte przewinienie popełnił Łukasz Wiśniewski i w dalszej fazie Trefl musiał radzić sobie bez jednego ze swoich kluczowych zawodników. W dalszym ciągu trwał istny konkurs rzutów z dystansu. Przy stanie po 78 spod kosza trafił Hinson i na dwie minuty i dwadzieścia sześć sekund przed końcem spotkania Czarni prowadzili 80:78. Publikę co chwilę starał się pobudzać Stanley Burrell wykonując motywujące gesty w ich stronę. W końcówce Amerykanin nie zamierzał nawet podawać piłki kolegom z zespołu, starając się kończyć każdą akcję indywidualnie. Ostatecznie więcej zimnej krwi zachowali słupszczanie i to oni odnieśli cenne zwycięstwo, wygrywając 88:83.

Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot 88:83 (16:20, 28:19, 19:23, 25:21)

Energa Czarni:
Stanley Burrell 27, Scott Morrison 15, Darnell Hinson 12, Zbigniew Białek 10, Mantas Cesnauskis 7, Paweł Kikowski 5, David Weaver 5, Paweł Leończyk 4, Krzysztof Roszyk 3.

Trefl:
Filip Dylewicz 21, Łukasz Koszarek 16, Jermaine Mallett 16, Adam Waczyński 10, Łukasz Wiśniewski 8, John Turek 5, Marcin Stefański 4, Vonteego Cummings 3, Saulius Kuzminskas 0.

Komentarze (3)
avatar
zecke
28.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo dobre widowisko! Niesamowita walka i skuteczna końcówka Czarnych. Fenomenalny Burrell. Niby każdy wie kogo trzeba zatrzymać, ale to nigdy nie wychodzi. Ciekawe, prawda? 
iksinski
27.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo dla Czarnych przecież pokonali samych rzymskich gladiatorów (he,he), Najlepsza jest mina Koszarka po przegranym meczu. Wygląda jak kot w potrzebie ( mówiąc delikatnie) A mina Muznieksa ja Czytaj całość
avatar
derek
26.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czarni to taka trudna do przewidzenia drużyna, szkoda tylko że polscy zawodnicy nie ogrywają w niej żadnych kluczowych ról