Siły wyrównane - zapowiedź meczu Sportino Inowrocław - Znicz Basket Pruszków

I liga koszykarzy staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Większość zespołów walczy o bezpieczne utrzymanie i grę w fazie Play off, a te, które straciły już na to szanse odbudowują formę na kwietniową batalię o pozostanie na zapleczu TBL. Dlatego właśnie pojedynek Sportino ze Zniczem zapowiada się bardzo ciekawie.

W sobotnim meczu bardzo trudno wskazać faworyta. Tabela jednoznacznie wskazuje na siódmych pruszkowian, którzy wygrali trzynaście, a przegrali dziewięć spotkań. Podopieczni Michała Spychały mają podobny bilans jak trzy inne zespoły, co oznacza, że mogą powalczyć nawet o czwartą lokatę. O rozluźnieniu trudno jednak mówić, gdyż dwupunktowa przewaga nad dziesiątą ekipą z Torunia nie gwarantuje nawet jeszcze spokojnego utrzymania, które zapewnia pierwsze dziewięć lokat. Z kolei POLOmarket Sportino Inowrocław już od dawna wie, że w kwietniu zagra w fazie Play out. Obecnie inowrocławianie zajmują czternastą lokatę, a w tym sezonie odnieśli tylko pięć zwycięstw, co daje minimalne szanse na wywalczenie przed decydującymi starciami przewagi parkietu.

Ostatnie dwa mecze były jednak nadzwyczaj udane dla gospodarza sobotniego pojedynku. Sportino wysoko ograło u siebie Start Lublin, a następnie w zbliżonych rozmiarach tryumfowało w Dąbrowie Górniczej. - Mam nadzieję, że ostatnie zwycięstwa są efektem naszej pracy, jednak jeszcze za wcześnie na taką ocenę - stwierdził po środowym pojedynku trener, Aleksander Krutikow. W Zagłębiu Sportino zaprezentowało się najlepiej w sezonie tworząc zbilansowany zespół, w którym każdy dołożył swoją cegiełkę do końcowego sukcesu. Zaimponował Dawid Adamczewski. Młody koszykarz zdobył dwadzieścia punktów trafiając sześć z dziewięciu rzutów z dystansu. Kluczem do zrozumienia takiej metamorfozy jednego z outsiderów I ligi jest jednak postawa rozgrywającego, Jonathana Hana. Portorykańczyk z polskim paszportem od pierwszego meczu w naszym kraju pokazywał się z dobrej strony. W dwóch ostatnich grach był jednak faktycznym liderem swojego zespołu. W obu rzucił po dwadzieścia jeden punktów, a także miał odpowiednio osiem i sześć asyst. Z resztą pod tym względem Han jest liderem rozgrywek. - Mamy teraz zupełnie inną drużynę, doszedł do nas rozgrywający, który nam ustawia grę i bierze na siebie odpowiedzialność w ważnych momentach - pochwalił swojego playmakera Krutikow.

W fatalnych nastrojach nad Noteć udadzą się za to Koszykarze z Mazowsza. W środowy wieczór przerwali oni serię czterech zwycięstw ulegając SKK Siedlce 42:62. Gdy zespół zdobywa taką liczbę punktów trudno kogoś wyróżnić. Bardziej razi nieskuteczność, w czym brylował kapitan, Dominik Czubek (0/10 z gry). Podobny pojedynek w ciągu kilku dni nie może się jednak powtórzyć, dlatego pruszkowianie o derbowym spotkaniu powinni jak najszybciej zapomnieć. Tym bardziej, że jeszcze tydzień temu nic nie wskazywało na zniżkę formy. Znicz rozgromił Sudety Jelenia Góra 83:49, a w drugiej połowie stracił tylko czternaście punktów. W tamtym spotkaniu bezbłędny okazał się Andrzej Misiewicz, a wydajnie wspierał go Alan Czujkowski.

Jedyne, co może niepokoić fanów z Pruszkowa to scenariusz z pierwszej rundy rozgrywek. Właśnie wtedy końcówka dla Znicza była bardzo nieudana. Porażka w Siedlcach rozpoczęła serię słabszych gier, a wygrana nad Sportino przyszła z trudem. Pruszkowski team pokonał swojego przeciwnika 74:69 odrabiając potężną stratę. Teraz jednak rywal jest mocniejszy, a w pruszkowskim obozie zabraknie kontuzjowanego Grzegorza Malewskiego, najlepszego gracza w pierwszym meczu między tymi ekipami oraz punktowego lidera w całym sezonie. Mimo tych przeciwności szanse obu ekip wydają się być wyrównane, a zwycięzcę powinniśmy poznać dopiero w końcówce spotkania. Czy tak się jednak stanie? O tym przekonamy się w sobotę, 3 marca. Początek spotkania o godz. 18:00.

Źródło artykułu: