Wojciech Wieczorek (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Wchodziła w grę tylko mobilizacja zawodników, pozbycie się nerwowości i mentalne przygotowanie do meczu, to była podstawa, by walczyć z taką drużyną. Sokół, podobnie jak my, ostatnio przegrywa, jednak cały czas jest bardzo groźnym zespołem. Nieprzypadkowo znajdował się na pierwszym miejscu w lidze, dlatego nigdy nie można go lekceważyć. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać ten mecz. Nie było dla nas ważne, czy gramy z ostatnią drużyną w tabeli, czy z Sokołem, po prostu nie chcieliśmy piątej porażki z rzędu, bo… nigdy nie przegraliśmy pięć razy pod rząd. Nie chcę tłumaczyć zespołu tym, że w czwartek pierwszy raz od trzech tygodni trenował pięć na pięć. To było związane z tym, że nasi młodzi zawodnicy grają w różnego rodzaju rozgrywkach, czyli półfinale Mistrzostw Polski Juniorów Starszych. Wymagamy jednak od zawodników, by przynajmniej na przeciętnym poziomie trafiali do kosza. Natomiast ostatni mecz w Stargardzie był naszym najgorszym w tym sezonie.
Dariusz Kaszowski (trener Sokoła Łańcut): Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie. Widać, że dopadła nas duża niemoc, w tym momencie musimy jak najszybciej się z tego otrząsnąć, próbować odrodzić się i przygotować się o gry w play-offach. Mamy jeszcze trzy mecze, więc jest miesiąc czasu do decydującej fazy. Myślę, że ta przewaga, którą mieliśmy, wybiła nas bardzo z rytmu gry. Dopadły nas też kontuzje, dlatego nie mogliśmy rozgrywać meczów sparingowych i nie możemy wrócić do naszego rytmu. Gramy na bardzo niskiej skuteczności i słabo w obronie. Wcześniej defensywa była naszym atutem, a w ostatnich trzech spotkaniach straciliśmy bardzo dużo punktów. Teraz musimy nad tymi elementami bardzo mocno popracować.