Zawodnicy z Siedlec w niedzielę udowodnili, że porażka w Szczecinie była tylko wypadkiem przy pracy. Koszykarze SKK nie dali żadnych szans rywalom z Kutna wygrywając 78:54. Najskuteczniejszy w tym pojedynku okazał się Kamil Sulima, który zdobył 20 punktów. Dla wychowanka Legii Warszawa był to kolejny znakomity mecz. Wcześniej w Szczecinie niespełna 32-letni koszykarz zdobył aż 26 oczek.
- O wyniku spotkania zaważyła pierwsza połowa, w której zagraliśmy z wielką determinacją. Każdy zawodnik wniósł coś do gry. Graliśmy bardzo równo i dzięki temu wypracowaliśmy sobie przewagę, którą utrzymaliśmy w drugiej połowie - tłumaczył po meczu Rafał Holnicki-Szulc, rozgrywający SKK. Kluczem do zwycięstwa gospodarzy była z pewnością bardzo dobra obrona oraz przewaga pod obiema tablicami. - Na zbiórce przeważamy praktycznie w każdym meczu. To jest nasz atut. Rywali z Kutna zawiodła skuteczność i dlatego uzyskaliśmy tak dużą przewagę - dodał 22-letni zawodnik. Dla koszykarzy z Siedlec było to 17. zwycięstwo w tym sezonie.
Dla zawodników z Kutna natomiast była to 12 porażka w tegorocznych rozgrywkach. Z pewnością przegrana ta komplikują sytuację AZS-u w tabeli. - Drużyna z Siedlec pokazała nam, że gra dobrą koszykówkę. Zasługują na to, żeby być w czołówce ligi. My przyjechaliśmy tutaj z innym nastawieniem. Myśleliśmy, że będzie to mecz walki i uda nam się wywieźć zwycięstwo, które bardzo by nam pomogło znaleźć się w play-off - tłumaczy Dawid Bręk, rozgrywający beniaminka. O porażce AZS-u zdecydowała przede wszystkim pierwsza kwarta, którą drużyna z Siedlec wygrała aż 29:9.
- Słabo prezentowaliśmy się na początku spotkania i pozwoliliśmy zawodnikom z Siedlec wstrzelić się. Kamil Sulima trafił kilka ważnych rzutów, które ustawiły spotkanie na naszą niekorzyść. SKK grał już wtedy na luzie z kilkunasto punktową przewagą. Grali cały czas konsekwentnie i systematycznie powiększali ją - tłumaczył Bręk. Podopieczni Jarosława Krysiewicza jeśli chcą awansować do pierwszej ósemki, muszą w pozostałych trzech spotkaniach zaprezentować się dużo lepiej niż w Siedlcach.
Ekipa z Mazowsza z kolei grę w fazie play-off ma już zapewnioną. Koszykarzom Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka zostały jeszcze trzy spotkania do zakończenia rundy zasadniczej. - Mamy jeszcze trzy mecze przed sobą i dobrze byłoby coś jeszcze ugrać. Wiadomo, że nie możemy się nastawić, że wygramy wszystko do końca bo każdy rywal o coś jeszcze walczy. Czy o awans do pierwszej ósemki czy o wyższe miejsce przed fazą play-off. Mam nadzieję, że wygramy mecz chociaż u siebie - twierdzi Radosław Basiński, kapitan SKK Siedlce, który od kilku spotkań znajduje się w bardzo wysokiej dyspozycji.
Już w sobotę zawodnicy z Mazowsza spotkają się w Przemyślu z miejscową Polonią. Koszykarze z Siedlec zrobią wszystko, aby zrewanżować się rywalom za porażkę w pierwszym spotkaniu obu ekip(SKK przegrał 59:70 - przy. red). - W Przemyślu zawsze gra się ciężko. W lidze wygrały tam tylko dwa zespoły: na początku sezonu Sokół Łańcut oraz niedawno Rosa Radom i to też bardzo szczęśliwie. Ja nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tam wygrał. Trzeba więc to zmienić. Wiadomo, że Polonia Przemyśl ma nóż na gardle. Muszą wygrywać i liczyć na potknięcia innych drużyn - kończy Basiński.