Kazimierz Mikołajec: Nie potrafię zrozumieć tego, co stało się z naszym rzutem

KK ROW Rybnik w pierwszym meczu fazy play off przegrał w Toruniu z Energą różnicą 20 punktów. Rybniczanki dość długo były jednak w kontakcie z Katarzynkami, ale poprzez fatalną skuteczność w rzutach zza linii 6,75 nie udało im się doskoczyć do faworyzowanych gospodyń. Teraz mają dwa dni na poprawę skuteczności i walkę o triumf we własnej hali.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

ROW w Grodzie Kopernika przegrał aż 70:50, pomimo faktu, ze na kilka minut przed końcem gospodynie prowadziły różnicą tylko ośmiu oczek. W kluczowych momentach meczu Torunianki potrafiły jednak trafić z obwodu, co podcinało skrzydła przyjezdnym, które dla odmiany nie trafiły żadnego z dwudziestu rzutów oddanych zza łuku.

- Nie był to taki mecz, że przewaga drużyny z Torunia była tak widoczna, natomiast jeden element zadecydował o wszystkim
 - ocenił mecz Kazimierz Mikołajec, szkoleniowiec KK ROW. - Nie funkcjonował kompletnie rzut z dystansu i nie potrafię tego zrozumieć. Nie widziałem takiej sytuacji, gdzie w statystykach jest 0 na 20 za trzy punkty, gdzie ma się w drużynie trzech czy czterech strzelców.

Główną siłą rybnickiej drużyny w Toruniu były podkoszowe. - Graliśmy dobrze w grze wewnętrznej. Nie potrafiliśmy jednak kompletnie niczego trafić z dystansu co doprowadziło do sytuacji, że przeciwnik mocno zacieśnił środek i było coraz trudniej dograć piłkę na dobre pozycje pod deską - komentuje trener ROW.

Były jednak i pozytywne aspekty meczu. - Główne cele zostały na ten mecz zrealizowane. Mieliśmy co prawda małe problemy z zatrzymaniem najsilniejszej broni torunianek, czyli kontry, ale generalnie nie było z tym najgorzej - mówił. - Wiedziałem, że ten mecz będzie dla nas sporym wyzwaniem i nie pomyliłem się. Mogę jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że walczyliśmy dzielnie.

Już w sobotę dojdzie do drugiego meczu, który może dać Enerdze awans do strefy medalowej. Czy tak się stanie? Czy może ROW zdoła postawić we własnej hali takie warunki, które pozwolą im pozostać w grze. - Dużo zmienić się nie da. Najwięcej możemy poprawić jeśli chodzi o rzuty wolne oraz te z dystansu. Tutaj zadecydować może dyspozycja dnia. Naprawdę bardzo dużo rzucamy na treningach, ale w Toruniu nic nie chciało wpaść. Czasem się tak jednak zdarza. Kiedy w pierwszej rundzie sezonu pojechaliśmy tam na mecz, podobne problemy miały gospodynie. Teraz rola się odwróciła - mówi Mikołajec.

Szkoleniowiec śląskiej drużyny jest pełny optymizmu przed starciem numer dwa. – Chciałbym, żeby w Rybniku był przede wszystkim dobry mecz. Pewnie będzie znów super doping i dużo ludzi, dlatego chciałby, żebyśmy z Toruniem stworzyli doskonałe widowisko dla tych znakomitych fanów. Najlepiej byłoby, gdyby zakończyło się ono happy endem - dodaje z uśmiechem.

Po fatalnym poprzednim sezonie, w tym do Rybnika znów zawitały wielkie emocje i powróciła faza play off. - Generalnie jesteśmy zadowoleni z faktu, że gramy z takiej, a nie innej pozycji. Gramy z najlepszymi zespołami w Polsce i to duże wyzwanie - kończy Mikołajec. Po rocznym rozbracie z play off, teraz fani KK ROW znów mogą delektować się emocjami o najwyższe cele, a w sobotę znów będą mogli poczuć smak play off, decydującej o mistrzostwie Polski batalii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×