Karol Wasiek: Do oczekiwanego starcia derbowego pozostały już praktycznie godziny. Powiedz, jak wyglądają nastroje w waszej szatni przed tym meczem?
Filip Dylewicz: Wyglądają pozytywnie. Jesteśmy bardzo skoncentrowani i zdajemy sobie sprawę z tego, że za kilka godzin czeka nas bardzo ciężka przeprawa. Jednocześnie jesteśmy dodatkowo zmotywowani tym, że gramy przeciwko drużynie Asseco. Będą to wielkie derby Trójmiasta. Na pewno chcemy się pokazać się z jak najlepszej strony, wygrać w Gdyni. Chcemy utrzymać pierwsze miejsce przed play-offami. Mamy już założenia przedmeczowe, które mam nadzieję będziemy realizować.
Jak przebiegały przygotowania do tego spotkania? Nad jakimi elementami skupialiście się najmocniej?
- Na pewno dla nas kluczowe będzie zatrzymanie Blassingame’a oraz Motiejunasa. Są to wiodące postacie drużyny Asseco. Ograniczenie ich poczynań na boisku spowoduje, że drużyna z Gdyni będzie miała spory problem. Wiadomo, że Motiejunas w swoim wachlarzu umiejętności może nam sprawić wiele problemów. Dlatego będziemy starali się bardziej ograniczyć jego niż Blassingame’a. Generalnie do tego spotkania przygotowywaliśmy się normalnie, tak jak do każdego innego meczu. Mamy ciekawe założenia i jeżeli je wdrożymy, to jestem spokojny o wynik.
Mi się z kolei wydaje, że Przemysław Zamojski rozgrywa obecnie chyba najlepszy sezon w karierze.
- Rzeczywiście, nie możemy zapominać o Przemku Zamojskim oraz chociażby Adamie Hrycaniuku. Po odejściu trenera Pacesasa rozwinęli skrzydła i widać, że funkcjonują zdecydowanie lepiej. Mają większą pewność siebie i nie boją się brać odpowiedzialności na swoje barki. Przemek od zawsze był graczem, który agresywnie gra zarówno w obronie, jak i w ataku. Uwielbia grać z piłką. Zdarzają się mu jednak słabsze spotkania, Motiejunas jest jednak stabilniejszym zawodnikiem. Na nim będziemy się koncentrować. Mam nadzieję, że Przemek będzie miał nieco słabszy dzień (śmiech). Wszystko zweryfikuje boisko.
Wydawało się, że po odejściu Tomasa Pacesasa, Asseco Prokom nie będzie liczył się w walce o mistrzostwo. Tymczasem pod batutą Andrzeja Adamka to gra wygląda całkiem okazale.
- No tak. Niektórzy gracze nareszcie zostali docenieni. Mają wolną rękę w podejmowaniu decyzji na boisku. Nie są jakoś tam schematycznie ustawieni, nie są traktowani jako zadaniowcy. Forma Przemka Zamojskiego, Frasunkiewicza oraz Adama Hrycaniuka pokazuje, że trener Adamek wykorzystuje większą ilość graczy. Uzupełniają się nawzajem, powróciła pewność siebie.
Żałujesz, że te derby będą rozgrywane bez osoby Tomasa Pacesasa? Wiem, że jako zawodnik masz mu sporo do udowodnienia.
- Ja sam absolutnie nie. Chciałbym pokonać Tomasa Pacesasa i obalić jego słowa, które wypowiedział w poprzednim sezonie. Nie były one przyjemne dla naszego klubu, miasta Sopot oraz kibiców. Tak się jednak nie stanie. Derby nie będą takie same. Pozostała drużyna Asseco Prokomu Gdynia, które chcemy pokonać. Nie będzie jednak tego smaczku, kiedy to na ławce byłby Tomas Pacesas.
Powiedz, kto jest dla ciebie faworytem tego meczu? Obecny mistrz Polski, czy może obecny lider Tauron Basket Ligi?
- Wierzę w swój zespół. Wydaję mi się, że na dzień dzisiejszy jesteśmy drużyną, która udowodniła swoją wartość w przekroju rozegranych spotkań. Zasługujemy na pierwsze miejsce. Życzyłbym sobie, żeby to udowodnić w meczu z Asseco. Nie możemy zapominać, że w drużynie z Gdyni występuje wielu koszykarzy, którzy mają wieloletnie doświadczenie na polskich parkietach. Mimo tego, że nie ma tam graczy, którzy kosztują niewyobrażalne kwoty pieniężne, to pokazali w ostatnich spotkaniach kolektyw, który dobrze funkcjonuje. Grają bardzo agresywnie w obronie. Kluczem do zwycięstwa będzie gra zespołowa.