Podopieczne Arkadiusza Rusina nie były w stanie w sobotę poradzić sobie z AZS-em w regulaminowym czasie gry, mimo iż w środę we własnej hali łatwo pokonały Akademiczki. Co więc zadecydowało o tak wyrównanej rywalizacji w drugim meczu? - Myślę, że przede wszystkim gorzowianki bardzo dobrze wykorzystały atut własnej hali. Zawodniczki były wspomagane przez kibiców, którzy zawsze tutaj są. W tej hali gra się naprawdę bardzo ciężko - mówiła po meczu Joanna Walich.
Koszykarka CCC wspomina jednak, że w rundzie zasadniczej Pomarańczowe łatwo wygrały. - Fakt, w sezonie zasadniczym zagrałyśmy tutaj bardzo dobre zawody i łatwo wygrałyśmy. Ale tak naprawdę to tutaj się nigdy łatwo nie gra. Przykładem tego może być cały zeszły sezon, kiedy to się męczyłyśmy, mimo że także miałyśmy lepszy skład - tłumaczyła.
Ostatecznie po dogrywce to zawodniczki z Polkowic okazały się lepsze, czym zapewniły sobie awans do półfinału. - Powinniśmy się cieszyć ze zwycięstwa, chociaż nie były to dobre zawody w naszym wykonaniu. Jednak zwycięzców się nie osądza - komentowała koszykarka Pomarańczowych. - Na szczęście dla nas wygrałyśmy. Jesteśmy w czwórce, to wielki sukces dla nas, na tym nam najbardziej zależało - dodała Walich.
Podopieczne Arkadiusza Rusina wciąż czekają na przeciwniczki, z którymi zmierzą się w półfinale. Będzie to wygrany z pary Lotos Gdynia - Matizol Lider Pruszków. Jednak do półfinału koszykarki CCC będą miały kilkanaście dni przerwy. - Koncentrujemy się już na następnych meczach. Przed nami dwa i pół tygodnia przerwy i dużo pracy w obronie. Przede wszystkim musimy popracować na deskach, musimy lepiej bronić - zakończyła Joanna Walich.