Wisła wciąż bez wygranej - relacja z meczu Wisła Kraków - UMMC Jekaterynburg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie udało się krakowiankom pokonać ekipy z Jekaterynburga. Rosjanki, podobnie jak dzień wcześniej Spartak okazały się mocniejsze i nie zawodziły w najważniejszych momentach. Mistrzynie Polski co prawda miały szansę na wygraną jeszcze w ostatniej kwarcie, ale nie trafiły w decydujących akcjach. W związku z tym Biała Gwiazda jest jedyną drużyną bez zwycięstwa w grupie B.

Spotkanie z UMMC Jekaterynbyrg dla krakowianek nie rozpoczęło się najlepiej. Miały one ogromny problem z przedarciem się przez defensywę rywalek i nawet skuteczna dzień wcześniej w starciu ze Spartakiem Ewelina Kobryn nie była w stanie wiele zdziałać. Uczciwie trzeba dodać przy tym, że wśród wiślaczek królował brak pomysłu na grę. Niby próbowały wyprowadzać na czyste pozycje poszczególne zawodniczki, ale ich zagrywki były bardzo chaotyczne. Rosjanki natomiast konsekwentniej wcielały w życie przedmeczowe założenia i po kilku chwilach wygrywały 4:0.

Taki start wyraźnie mobilizująco podziałał na UMMC. W dalszych fragmentach systematycznie utrzymywał on bezpieczną przewagę i nie pozwalał mistrzyniom Polski rozwinąć skrzydeł. Oczywiście jego zawodniczki również popełniały błędy, ale nie były one aż tak widoczne. Szczególnie aktywna była Candace Parker, która dzięki swojej motoryce bez trudu mijała kolejne defensorki. Wtórowała jej doświadczona Deanna Nolan. Amerykanka na trzy minuty przed końcem kwarty wyprowadziła swój team na najwyższe jak dotąd prowadzenie 16:8 i można było powiedzieć, że Biała Gwiazda znalazła się w dość nieciekawym położeniu. Promyk nadziei na lepszą dla niej przyszłość pojawił się w ostatnich kilkudziesięciu sekundach partii kiedy to przeciwniczki zanotowały na swoim koncie sporo przewinień, a polski zespół za sprawą Anke DeMondt odrobił część strat.

W drugiej odsłonie rywalizacja zrobiła się zdecydowanie bardziej wyrównana. Po "trójce" Nicole Powell wynik na tablicy świetlnej brzmiał 21:23 i Wisła w końcu była dla Jekaterynburga równorzędnym oponentem. Stało się tak również dlatego, że jej koszykarki agresywniej broniły dostępu do własnego kosza i ewidentnie wywierały na faworytkach pojedynku o wiele większą presję.

Takie ambitne starania nie pozostały bez efektu. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy podopieczne Jose Ignacio Hernandeza po raz pierwszy tego popołudnia przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę i wydawało się, że zdołają podtrzymać dobrą passę. Niestety tuż przed długą przerwą swoje "trzy grosze" dorzuciła Parker i to jej team wygrywał 35:30, co lekko przybiło członków krakowskiej drużyny.

Biała Gwiazda jednak nie poddała się tak łatwo. Po zmianie stron, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji coraz odważniej parła do przodu i w zasadzie non stop deptała po piętach UMMC. W dalszym ciągu skutecznością imponowała Powell. 29-letnia skrzydłowa jak na zawołanie trafiała zza linii 6, 75 i Rosjanki w żaden sposób nie potrafiły jej upilnować. Po długim okresie nostalgii uaktywniła się też Erin Phillips, która wymusiła faul niesportowy na Sue Bird. Po tym wydarzeniu dystans dzielący oba zespoły zmalał do trzech punktów i nikt nie mógł przewidzieć jakim rezultatem zakończy się to starcie.

Ku zmartwieniu nielicznych osób przybyłych z Polski końcowe fragmenty trzeciej kwarty Rosjanki zagrały koncertowo. W zaledwie dwie minuty obnażyły wszystkie słabości krakowianek i przed decydującą batalią zasłużenie prowadziły 51:45. Tym samym triumf mocno oddalił się od ekipy spod Wawelu.

Ostatnia część pojedynku przyniosła za sobą nadspodziewanie duże emocje. Fakt faktem pierwotnie Amerykanki z Jekaterynburga w postaci Candece Parker i Deanny Nolan wprost rozstrzelały obronę przeciwnika, ale potem Wisła zaprezentowała najlepsze możliwe oblicze. Dzięki temu w nieprawdopodobny sposób dogoniła zbyt pewne siebie podopieczne Algirdasa Paulauskasa i dała sygnał, że to jeszcze nie koniec! Prawdą jest, iż do tak pozytywnego momentu przyczyniły się też zmienniczki, które trener Hernandez wpuścił na parkiet w akcie desperacji.

Jednakże faworyzowany UMMC nie dał się zaskoczyć. W najważniejszych akcjach zachował więcej zimnej krwi i to jemu przyszło świętować pierwszy sukces na tureckiej ziemi. Spotkanie zakończyło się bowiem wynikiem 67:59 i Wisła wciąż musi czekać na swoją szansę.

Wisła Can - Pack Kraków - UMMC Jekaterynburg 59:67 (16:21, 14:14, 15:16, 14:16)

Wisła: Powell 23, Kobryn 16, DeMondt 11, Phillips 3, Ujhelyi 2, Bjelica 2

UMMC: Nolan 19, Parker 12, Arteshina 9, Bird 8, Leuchanka 7, Linkeviciene 4, Gruda 4, Stepanova 2, Abrosimova 2

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
Magik1
29.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bielica ma chyba w umowie, za ma grać, bez względu jaki poziom prezentuje, bo jak inaczej wytłumaczyć jej wszystkie minuty gry, które nic pozytywnego do gry nie wniosły, a wręcz zaszkodziły. Ch Czytaj całość
paulina
29.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brak słów... jak tak dalej pójdzie,to dziewczyny nic nie wygraja.  
kibicprawdziwy
29.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to nie do trenera przygana tylko do zawodniczek.A Bielica ma katastrofalny spadek formy.  
avatar
zielona
29.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
TRENER MIAŁ DZISIAJ NOSA (BIELICA,PHILIPS ) EWA KOBRYŃ MECZU SAMA NIE WYGRA POWELL SIE DZISIAJ OBUDZIŁA!!! PANIE TRENERZE TO NIE JEST PLKK