Gospodarze chcą rewanżu - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Asseco Prokom Gdynia

Włocławianie znów balansują na granicy ostatniego miejsca w grupie drużyn 1-6. W sobotę Anwil zagra z rewelacyjnym Asseco Prokomem Gdynia i będzie chciał zrewanżować się za porażkę z I rundy.

Po tym jak Anwil Włocławek przełamał swoją niemoc po dwóch wysokich porażkach na inaugurację II etapu i wygrał z Zastalem Zielona Góra oraz Energą Czarnymi Słupsk kibice tego zespołu ponownie uwierzyli, że włocławian stać na wysokie miejsce przed play-off. Szybko jednak plan ten zweryfikował PGE Turów Zgorzelec, który zwyciężył w Hali Mistrzów, przełamują swoją fatalną passę i sprawiając, że Anwil znów jest blisko ostatniego miejsca górnej grupy rozgrywek.

W najbliższej kolejce koszykarzom trenera Krzysztofa Szablowskiego nie będzie łatwo oddalić się od dolnej części tej stawki, bowiem do Włocławka przyjeżdża Asseco Prokom Gdynia. Mistrzowie Polski są w rewelacyjnej formie. W poprzednim tygodniu z łatwością rozgromili lidera Trefl Sopot i sami awansowali na pierwszą pozycję. Mają też dodatkową przewagę psychologiczną, gdyż w pierwszej rundzie tego etapu nie dali Anwilowi żadnych szans.

- Rewanż na pewno będzie o wiele trudniejszy. Drużyna Anwilu była wtedy w przebudowie, świeżo po zmianie trenera. Teraz jego praca przynosi owoce, grają coraz lepiej, są bardziej zgrani, przyjęli reguły nowego trenera i na pewno musimy uważać w tym spotkaniu - mówi rzucający gdynian Przemysław Zamojski. - Wtedy nie byliśmy jeszcze w pełni formy, graliśmy dużo gorszą koszykówkę niż teraz. Było sporo zamieszania, ale w efekcie jesteśmy mocniejsi - dodaje zawodnik Anwilu Dardan Berisha.

Obaj snajperzy to w tej chwili liderzy swoich zespołów. Berisha po tym jak nie mógł zagrać w Gdyni z powodu kontuzji, w następnych spotkaniach grał bardzo dobrze. Zdobywał średnio ponad 15 punktów, czym poprowadził Anwil do dwóch wygranych. Zamojski z kolei niezbyt dobrze będzie wspominał mecz w Zielonej Górze, ale za to w trzech ostatnich z Treflem, PGE Turowem i Energą Czarnymi rzucał średnio aż 17 punktów.

- Jeśli obrona skupi się na mnie, wtedy będzie większa okazja do ogrywania dla partnerów. Trzeba wyciągać wnioski: jeżeli obrona bardziej naciska ciebie, to musisz kreować pozycje dla swoich kolegów - tłumaczy Zamojski. - Przemek to mój kolega i cieszę się, że udało mu się pozbierać po tych kilku fatalnych kontuzjach. Ma duży potencjał w ataku i pewnie będzie grał bezpośrednio przeciw mnie. Ale to, czy uda mu się wstrzelić pokaże boisko. Ja też będę chciał się pokazać z dobrej strony - mówi z kolei Berisha.

Pojedynek tych koszykarzy na pewno powinien być wielką ozdobą spotkania, ale za ich plecami do miana lidera czai się kilku innych. W ekipie gospodarzy liczą na mocno zawodzącego ostatnio, ale nadal budzącego pewien respekt wśród rywali, Corsley’a Edwardsa, który w Gdyni rozegrał jeden ze swoich dwóch dobrych meczów tego etapu rozgrywek. Po stronie Asseco Prokomu wiele będzie zależeć także, a może i przede wszystkim, od pary Jerel Blassingame - Donatas Motiejunas. Ta świetnie współpracująca ze sobą para to najgroźniejszy duet w lidze, o czym dobitnie przekonali się ostatnio Łukasz Koszarek i Filip Dylewicz. Amerykanin i Litwin zdobywają łącznie blisko 30 punktów dla swojego zespołu.

Jeśli polskie strzelby staną na wysokości zadania, a zagraniczni liderzy zagrają tak jak na nich przystało to we Włocławku emocji nie powinno zabraknąć. Anwil nadal walczy o trzecie miejsce przed play-off. Asseco Prokom z kolei, chcąc utrzymać pierwszą lokatę w tabeli, nie może pozwolić sobie na porażki.

Mecz Anwil Włocławek - Asseco Prokom Gdynia zostanie rozegrany w sobotę o godzinie 17 w Hali Mistrzów we Włocławku. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi TVP Sport.

Źródło artykułu: