Torunianki przystępowały do ćwierćfinałów z KK ROW Rybnik w roli faworyta. Marzyły również o tym, żeby zakończyć serię w dwóch meczach, ale to się nie udało pomimo faktu, że po pierwszym spotkaniu nastroje były bardzo optymistyczne. Dwa kolejne pojedynki to jednak walka na noże, która ostatecznie zakończyła się wygraną w trzecim meczu.
Jedną z bohaterek decydującej rozgrywki była Leah Metcalf. Rozgrywająca Katarzynek najpierw celnymi trójkami pozwoliła Enerdze zbudować przewagę, a w końcówce, skutecznie egzekwując rzuty wolne, zapewniła triumf i awans. - To jest play off i każdy z zespołów walczy o to, żeby zwyciężać i awansować - przekonuje Metcalf. - W pierwszym meczu serii z Rybnikiem graliśmy bardzo dobrze, szczególnie w defensywie. Niestety tego samego nie udało się powtórzyć w Rybniku - to było bardzo ciężkie dla nas spotkanie. Jesteśmy jednak szczęśliwe, że wygrałyśmy dwa mecze w tej serii. To była bitwa, w której zebrałyśmy się razem i sięgnęłyśmy jako zespół po ważną wygraną.
W decydującym o awansie meczu 29-latka grała doskonale. Nie tylko napędzała tempo gry Katarzynek, ale i wcieliła się w rolę egzekutora trafiając m.in. pięciokrotnie zza łuku. Czy wpływ na taką dyspozycję miał fakt, że w Rybniku, w opinii swojego szkoleniowca, po prostu zawiodła? - Mecz w Rybniku nie był dobry tak dla mnie, jak i całej drużyny. Dlatego wszystkie chciałyśmy pokazać, że potrafimy grać dużo lepiej, w porównaniu z tamtym spotkaniem - dodała.
W trzecim starciu z KK ROW w drużynie z Grodu Kopernika zabrakło Jeleny Maksimovic, w czym Metcalf miała swój udział (więcej o tym pisaliśmy w innym miejscu). Jak duży wpływ fakt ten miał na mobilizację pozostałej części drużyny? - Jela dawała nam przez cały sezon bardzo dużo i brakowało nam jej na parkiecie. Ona potrafi zdobywać punkty w bardzo łatwy sposób i to na wiele sposobów spod samego kosza - komentuje. - Jeżeli ona nie gra, wszystkie inne zawodniczki zdają sobie sprawę, że muszą grać zdecydowanie mocniej.
Teraz przed Katarzynkami jeszcze większe wyzwanie, jakim będzie rywalizacja z Wisłą Can Pack Kraków. Biała Gwiazda broni mistrzowskiego tytułu i spełnia wszystkie możliwe warunki, żeby sztuka ta jej się udała. Dodatkowo Energa nadal będzie musiała sobie radzić bez Maksimovic, co w strefie podkoszowej może okazać się dramatem toruńskiego zespołu. Elmedin Omanic nie będzie miał - w przeciwieństwie do Jose Ignacio Hernandeza - dużego pola manewru, bowiem w rotacji tak naprawdę będzie miał zaledwie siedem koszykarek, a trzy pierwsze mecze odbędą się w przeciągu... czterech dni.
- Przy takiej częstotliwości gry zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że gra przeciwko Wiśle jest dla nas wielkim wyzwaniem - mówi amerykańska rozgrywająca. - Szczególnie ma to znaczenie dla nas, bowiem naszą główną bronią jest gra up-tempo. Jesteśmy jednak gotowe na walkę i mamy nadzieję, że pokażemy się z jak najlepszej strony. Nie mamy nic do stracenia, zatem chcemy po prostu pokazać wszystko to, co mamy najlepsze.
Metcalf z pewnością chce jak najlepiej zakończyć sezon, który jest dla niej osobiście bardzo udany. Włodarze Katarzynek nie mogą mieć do niej zastrzeżeń, bowiem w bieżących rozgrywkach średnio notuje na swoim koncie 11,6 punktu, 5,1 asysty (druga w klasyfikacji po Sharnee Zoll), 4,2 zbiórki i 2 przechwyty na mecz. Czy zawodniczka myśli o kontynuowaniu swojej kariery w Grodzie Kopernika?
- Bardzo podoba mi się czas spędzony w Toruniu i myślałam już troszeczkę na temat przyszłego sezonu. Na chwilę obecną chcę się jednak skoncentrować na końcówce tegorocznego sezonu. Chcę do końca pozostać w dobrej formie i pokazać dobry basket - kończy.