Sam początek starcia nie zapowiadał takiego rozstrzygnięcia. Walczące ze wszystkich sił o zachowanie bytu Sportino za sprawą Macieja Strzeleckiego oraz Grzegorza Kukiełki szybko wskoczyło na wysokie obroty i po zaledwie kilku minutach prowadziło 12:3. Wtedy też wydawało się, iż kolejna wygrana dająca nadzieję na pozostanie na zapleczu ekstraklasy jest kwestią czasu. Niestety dla gospodarzy po tych wydarzeniach uaktywnił się Bartosz Bal. 23-letni obrońca wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i właściwie w pojedynkę zaczął odrabiać straty. Jego dążenia nie pozostały bez efektu. Jeszcze w trakcie pierwszej kwarty przemyślanie zbliżyli się do rywala na zaledwie cztery "oczka" i stało się jasne, że w dalszych partiach trzeba będzie liczyć się z ich zdaniem.
Zgodnie z przypuszczeniami tak też się stało. Nieco ponad 2 minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony na tablicy świetlnej widniał bowiem wynik 28:32 i to goście mogli mówić o lepszym położeniu. Do wspomnianego wcześniej wychowanka "Lonii" dołączył inny produkt nadsańskiej szkoły basketu Michał Musijowski. Młody rozgrywający skupiał się przede wszystkim na rozegraniu piłki, ale gdy tylko znalazł się na czystej pozycji, podejmował słuszne decyzje rzutowe, rekompensując w ten sposób brak kontuzjowanego Huberta Mazura. Odpowiedzieć na te popisy próbowali Dawid Adamczewski i Francis Jonathan Han, ale tym razem zdołali jedynie doprowadzić do remisu.
Po zmianie stron przez chwilę wydawało się, że przeważać znów będzie Sportino. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, iż po trafieniu Hana prowadziło 53:45, w związku z czym kibice zgromadzeni w hali na nowo uwierzyli w możliwość powodzenia misji. Jednakże radość okazała się przedwczesna. Podopieczni Macieja Milana, bazując na dobrej skuteczności z dystansu Pawła Pydycha oraz penetracjach Tomasza Przewrockiego, momentalnie powrócili do gry i przed decydującą batalią przegrywali zaledwie 55:58.
W trakcie czwartej "ćwiartki", ku niezadowoleniu wszystkich związanych z inowrocławskim klubem, na boisku dominował już tylko zespół z Przemyśla. Zdając sobie sprawę ze swojego położenia, ewidentnie postanowił wspiąć się na wyżyny umiejętności i poprawił przede wszystkim formację defensywną. W związku z tym oponent tylko od czasu do czasu potrafił stworzyć zagrożenie pod jego koszem, co okazało się niewystarczające do zwycięstwa. Wszystko dlatego, że "Przemyskie Niedźwiadki" w tym czasie bez skrupułów wykorzystywały każdy błąd byłego ekstraklasowicza i na kilka minut przed końcem w zasadzie jasne było komu przyjdzie cieszyć się po ostatniej syrenie. Pojedynek zakończył się rezultatem 80:69, który jednocześnie zapewnił beniaminkowi pierwszej ligi pozostanie w tej klasie rozgrywkowej.
Sportino Inowrocław - Polonia Przemyśl 69:80 (28:24, 14:18, 16:13, 11:25)
Sportino: Cywiński 16, Han 15, Kukiełka 10, Strzelecki 10, Zabłocki 8, Adamczewski 8, Rychłowski 2.
Polonia: Bal 21, Musijowski 16, Mikołajko 16, Przewrocki 9, Miszczuk 8, Pydych 6, Machowski 2, Bąk 2.
stan rywalizacji: 3:1 dla Polonii