Siedlczanie na kolanach - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - SKK Siedlce

Mimo że dąbrowianie nie byli faworytami, to potrzebowali tylko trzech meczów, by awansować do półfinału. Sobotni pojedynek był zacięty, ale tylko do pewnego momentu, gdyż siedlczan dopadł problem z poprzednich meczów - brak celności. W czwartej kwarcie już nawet nie walczyli, ale mimo to MKS nie zdołał "udekorować" zwycięstwa przekroczeniem 100 punktów.

Od pierwszego gwizdka gra była szybka, obie drużyny mocno naciskały na swoich rywali. Po czterech minutach gospodarze prowadzili już pięcioma punktami (13:8). Wysiłki siedlczan, którzy cały czas grali na równym poziomie, ale na moment opuściła ich skuteczność, w końcu zostały nagrodzone - po dwóch minutach przegrywali już tylko jednym "oczkiem". Po wymianie rzutów Kamila Sulimy i Michała Wołoszyna różnica w wyniku wynosiła dwa punkty, ale MKS szybko odzyskał wyższą przewagę. Przez ostatnią minutę premierowej odsłony nie wpadł żaden rzut.

Po powrocie na parkiet marazm obu zespołów trwał dalej. W związku z tym gra straciła na tempie, a szkoleniowcy nie byli zadowoleni z postawy swoich podopiecznych. Obaj w odstępie minuty poprosili o czas, po przerwie dla Tomasza Araszkiewicza SKK zniwelowało straty do dwóch punktów. Jednak czas dla Wojciecha Wieczorka nie zmienił praktycznie nic w grze jego drużyny. Na szczęście (dla kibiców, obserwujących spotkanie) gra przyśpieszyła po pięciu minutach tej odsłony. Początkiem był rzut Sulimy, który jednocześnie dał prowadzenie gościom (29:30). Zaczęli więc wywierać znacznie większą presję na Zagłębiakach, którym mimo wszystko udało się uzyskać inicjatywę punktową. Tę kwartę zamknęły dwa celne wolne Adriana Czerwonki, który ustalił wynik na 49:40.

Przerwa w szatni źle wpłynęła na siedlczan, którzy wrócili na boisko kompletnie rozbici. Straty, faule i niecelne rzuty oraz czas, dla trenera Araszkiewicza, który nie przyniósł oczekiwanej poprawy - to obraz gry przyjezdnych. Po niespełna dwóch minutach przegrywali 40:56, a mogli wyżej, lecz dąbrowianie nie trafili wszystkich rzutów. Przełamanie dał nie kto inny, a Sulima, któremu jednak nie pomogli koledzy z drużyny. Pozostali zawodnicy SKK powoli się rozkręcali i nie pozwalali MKS-owi powiększać przewagi w szybkim tempie. Łukasz Grzegorzewski i Rafał Kulikowski w pewnym momencie wzięli na swoje barki ciężar zdobywanie punktów (69:51). Przed ostatnią regulaminową częścią meczu gospodarze prowadzili wysoko, bo 73:53.

Początek czwartej kwarty był spokojny, mimo że było to ostatnie 10 minut, które musieli wykorzystać siedlczanie, by przedłużyć swoje szanse na półfinał. Nie tyle po postawie, ale po celności przyjezdnych można było wywnioskować, że chyba już się poddali. Po trzech minutach trafił dopiero Radosław Basiński, ale nie była to zapowiedź pościgu SKK. Sytuacja przerosła gości, którzy po trafieniu Łukasza Szczypki przegrywali już 58:88, a jego koledzy z drużyny rozpędzili się, więc niewykluczone było, że rozmiary ich zwycięstwa będą jeszcze większe. Ostatecznie dąbrowianie spokojnie dograli mecz do końca i po trzech spotkaniach awansowali do półfinału.

MKS Dąbrowa Górnicza - SKK Siedlce 98:65 (27:22, 22:18, 24:13, 25:12)

MKS: Wołoszyn 32 (9 x 3 pkt), Grzegorzewski 21 (5 x 3 pkt), Szczypka 15, Zieliński 12 (11 zb), Grochowski 8, Kulikowski 8, Morawiec 2, Piechowicz 0, Wójcik 0.

SKK: Sulima 21 (4 x 3 pkt), Basiński 14, Czerwonka 9, Czyż 5 (8 zb), Ratajczak 4, Nędzi 4, Holnicki-Szulc 3, Kowalczuk 3, Kotwicki 2.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw) 3:0 dla MKS-u Dąbrowa Górnicza

W półfinale dąbrowianie zmierzą się ze zwycięzcą pary Rosa Radom - Sokół Łańcut.

Źródło artykułu: