Nerwówka na własne życzenie - relacja z meczu Rosa Radom - MKS Dąbrowa Górnicza

Pierwsza połowa pierwszego spotkania półfinałowego pomiędzy radomską Rosą a MKS-em nie zapowiadała tak wielkich emocji, jakie towarzyszyły temu meczowi w ostatnich minutach. Gospodarze skomplikowali sobie sytuację na własne życzenie. Ostatecznie jednak wygrali jednym punktem, 80:79.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Premierowa kwarta, tak jak i kolejna, przebiegała po myśli radomian. W pierwszej odsłonie gospodarze szybko osiągnęli wyraźne prowadzenie, wygrywając już 16:4. Rzut Pawła Zmarlaka nieco zmniejszył straty. O czas poprosił wtedy Mariusz Karol, trener Rosy. Jego podopieczni nie wykończyli później kilku klarownych sytuacji, a rywal "po cichu" i systematycznie odrabiał straty. Przewaga Rosy "stopniała" do czterech punktów.

Trzecia po sezonie zasadniczym ekipa ponownie osiągnęła kilkunastopunktową różnicę na swoją korzyść. Gdy Tomasz Pisarczyk "dobił" rzut kolegi, jego drużyna prowadziła 32:21. Senna, bardzo spokojna gra, coraz bardziej "usypiała" radomian. Pomimo ich wyraźnej przewagi, trener miał spore pretensje do swoich graczy o niewykorzystane okazje.

Wynik wynosił 47:40 po rzucie z dystansu Łukasza Szczypki. Akcje Grzegorza Grochowskiego i Piotra Zielińskiego pozwoliły zmniejszyć stratę do czterech "oczek". Dużo kontrowersji wywołała decyzja sędziów, przyznająca MKS-owi wznowienie akcji zza linii końcowej. Olbrzymia porcja gwizdów na trybunach, do tego doszły nerwy zawodników i trenerów. Mariusz Karol otrzymał przewinienie techniczne. Łukasz Szczypka wykorzystał osobiste i Rosa wygrywała już tylko 54:52. Ten sam zawodnik trafił z dystansu, choć chwilę wcześniej tym samym wyczynem popisał się Piotr Kardaś.

Przyjezdni nie tylko wyrównali, ale nawet uzyskali przewagę. Świetny manewr Pawła Zmarlaka i łatwe punkty dały rezultat 65:67. Po chwili koszykarz musiał jednak opuścić boisko z powodu popełnienia piątego faulu. Wyrównał Artur Donigiewicz z półdystansu, Hubert Radke trafił zza linii 6,75 m, wobec czego radomianie odzyskali minimalne prowadzenie (72:71).

Kolejne pięć punktów z rzędu padło łupem dąbrowian. Na dwie minuty przed końcową syreną wygrywali oni 76:72. Piotr Kardaś dwukrotnie celnie przymierzył "za trzy", a w międzyczasie przerwę wziął Mariusz Karol. Na tablicy wyników widniał remis. Nieco ponad cztery sekundy przed zakończeniem meczu sfaulowany został Marcin Kosiński. W kluczowym momencie nie zadrżała mu ręka. Wykorzystał oba wolne i jego ekipa prowadziła 80:79. Co prawda o czas poprosił Wojciech Wieczorek, lecz jego podopieczni nie byli w stanie przeprowadzić skutecznej akcji.

Pierwsze starcie półfinałowe padło więc łupem radomian. W niedzielę, również o godz. 18, rozegrane zostanie drugie spotkanie.

Rosa Radom - MKS Dąbrowa Górnicza 80:79 (22:16, 23:16, 18:29, 17:18)

Rosa: Donigiewicz 22, Kardaś 14, Kosiński 14, Zalewski 14, Radke 8, Pisarczyk 6, Podkowiński 2, Nikiel 0.

MKS: Szczypka 19, Zieliński 18, Grochowski 14, Zmarlak 12, Kulikowski 6, Grzegorzewski 5, Wołoszyn 5, Morawiec 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Rosy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×