Sobotnie spotkanie obu drużyn, choć szczęśliwe dla Startu, okazało się nadspodziewanie zacięte. Wprawdzie to nie Znicz Basket zaskoczył gospodarzy dobrą grą, tylko gdynianie po świetnej pierwszej kwarcie zatrzymali się w ataku, ale w końcówce meczu drużyna z Pruszkowa zdołała zmniejszyć stratę do zaledwie sześciu punktów i nieco postraszyć przeciwników.
Trener Michał Spychała, nagrodzony tytułem najlepszego szkoleniowca rundy zasadniczej I ligi, pokazał w niedzielę, że potrafi wyciągać wnioski z błędów drużyny. Znicz Basket nie dał się bowiem ponownie zdominować w pierwszych minutach spotkania i twardo postawił się bardzo ofensywnym gdynianom. W Starcie od początku bardzo skuteczny był Mateusz Kostrzewski, wykorzystujący swoje bardzo dobre warunki fizyczne i to dzięki niemu drużyna stopniowo coraz lepiej się prezentowała, choć fatalne błędy w obronie psuły to dobre wrażenie.
Drugą kwartę gospodarze rozpoczynali wygrywając 23:21, ale już po chwili, po trójce Przemysława Szymańskiego, prowadzenie musieli oddać zespołowi z Pruszkowa. Przez blisko pięć minut wynik zmieniał się co akcję, jednak kiedy następny bieg wrzucili gdynianie, Znicz nie był w stanie wiele zrobić. Sytuacja zmieniła się pod koniec pierwszej połowy, kiedy Start popełnił kilka kolejnych błędów w defensywie, a goście nie mylili się z dystansu, dzięki czemu po 20 minutach meczu wynik był remisowy - 38:38.
Kwadrans przerwy lepiej wykorzystał trener Paweł Turkiewicz, bo jego podopieczni szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Znicz wciąż grał jednak nieźle i błyskawicznie wykorzystywał najmniejsze nawet błędy Startu. Drugi raz świetne spotkanie rozgrywał Tomasz Wojdyła, miał on jednak zbyt małe wsparcie kolegów. Dodatkowo gdynianie nie potrafili zatrzymać Andrzeja Misiewicza i Marka Szumełdę-Krzyckiego, którzy zdobyli większość punktów zespołu z Pruszkowa w tej kwarcie.
Ostatnia część meczu rozpoczynała się od prowadzenia gości 54:53. Gdynianie szybko jednak odrobili stratę i odzyskali prowadzenie. Wyrównany wynik i upływający czas zwiększały emocje zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Za przepychankę ukarany faulem niesportowym został nawet Adam Lisewski, ale gdynianie wciąż prowadzili, głównie za sprawą nieco niewidocznego po pierwszej kwarcie Kostrzewskiego. Ostatnie trzy minuty Start grał bez podstawowych podkoszowych, bo za pięć przewinień zejść z parkietu musieli Tomasz Andrzejewski i Wojdyła, co nie pozostało bez wpływu na grę żółto-niebieskich. Na dwie minuty przed końcem spotkania Znicz wyszedł na dwupunktowe prowadzenie, ale po przerwie na żądanie dla trenera Turkiewicza i punktach Piotra Śmigielskiego i niezawodnego Kostrzewskiego to Start ponownie był bliżej odniesienia zwycięstwa. Mimo ambitnej gry Znicza nie mieli oni już czasu, żeby odrobić stratę i ostatecznie przegrali 75:78.
Start Gdynia - Znicz Basket Pruszków 78:75 (23:21, 15:17, 15:16, 25:21)
Start: Kostrzewski 24, Mordzak 14, Wojdyła 12, Śmigielski 8, Lisewski 7, Andrzejewski 6, Szpyrka 5, Bach 1, Malczyk 1.
Znicz: Misiewicz 18, Szymański 15, Szumełda-Krzycki 13, Czujkowski 9, Czubek 9, Matuszewski 7, Bonarek 2, Suliński 2.
stan rywalizacji: 2:0 dla Startu