Gospodarze przystąpili do tego meczu bez Pawła Zmarlaka, który odczuł skutki kontuzji, poniesionej dzień wcześniej. Sztab szkoleniowy oraz lekarze zadecydowali więc o tym, iż zawodnik obejrzy spotkanie z trybun.
Premierowa kwarta przebiegała nierówno, ponieważ obie ekipy zdobywały punkty seriami. Po niespełna pięciu minutach przyjezdni prowadzili 12:4, a kilka chwil później również 14:8 po penetracji Piotra Kardasia. Następnie do głosu doszli dąbrowianie, którzy dzięki dwóm "trójkom" Grzegorza Grochowskiego i Michała Wołoszyna doprowadzili do remisu. Gdy drugi z wymienionych koszykarzy dołożył kolejne 2 "oczka", wówczas jego zespół objął pierwsze prowadzenie.
Druga część była bardziej wyrównana. Na parkiecie hali Centrum obserwowaliśmy walkę "kosz za kosz", nieustępliwość i dużą ilość zbiórek. Najpierw goście zmniejszyli stratę do jednego punktu po udanych próbach z dystansu Jakuba Zalewskiego i Huberta Radke (26:27), a potem trzykrotnie zbliżali się do rywali na 2 "oczka". W końcu zremisowali (34:34) za sprawą trafienia Kardasia zza linii 6,75 m.
W przeciwieństwie do sobotniej potyczki, w czwartym spotkaniu Rosie nie wyszła trzecia odsłona. Powróciła słabsza dyspozycja z wcześniejszych meczów. Mariusz Karol rotował składem, lecz żaden z zawodników nie potrafił przełamać indolencji strzeleckiej swojej ekipy. Nieskuteczność, w porównaniu z bardzo dobrą dyspozycją MKS-u, przełożyła się od razu na wynik. Podopieczni Wojciecha Wieczorka wykorzystywali każdą z nadarzających się okazji na powiększenie przewagi i przed ostatnimi dziesięcioma minutami wygrywali 67:56.
Czwarta część rozpoczęła się po myśli radomian. Trafiali seriami, natomiast w tym fragmencie przeciwnicy nie potrafili umieścić piłki w koszu, wobec czego niemal w połowie tej odsłony był remis 75:75. Przy stanie 77:77 przewinieniem technicznym został ukarany Marcin Kosiński.
Gospodarze znów "odskoczyli" po dwóch osobistych Wołoszyna oraz "trójce" Grochowskiego. Radomianie nie dawali jednak za wygraną i na niespełna dwie i pół minuty przed końcową syreną prowadzili trzema "oczkami" (85:82). Decydujące momenty tym razem należały jednak do dąbrowian. Nauczeni sobotnią porażką, tym razem wyciągnęli wnioski i zachowali więcej spokoju. Nie pomogły przerwy na żądanie trenera Karola. MKS zdobył 8 kluczowych punktów z rzędu, przede wszystkim dzięki trzem akcjom Krzysztofa Morawca. Gdy Łukasz Szczypka wykorzystał jeden rzut wolny (91:85), było już wiadomo, że dojdzie do piątego pojedynku pomiędzy obiema ekipami.
Decydujące starcie odbędzie się w najbliższą środę w Radomiu.
MKS Dąbrowa Górnicza - Rosa Radom 94:90 (22:20, 17:16, 28:20, 27:34)
MKS: Wołoszyn 27, Morawiec 18, Grochowski 15, Zieliński 10, Szczypka 10, Grzegorzewski 10, Kulikowski 4, Zawadzki 0
Rosa: Donigiewicz 18, Kardaś 18, Kosiński 18, Nikiel 12, Radke 10, Zalewski 7, Podkowiński 7, Piros 0, Cetnar 0, Pisarczyk 0, Maj 0.
Stan rywalizacji: 2:2