Mariusz Karol (trener Rosy Radom): Wyszliśmy na prowadzenie i sędzia nas zgasił, taka jest prawda, on zgasił naszą grę dając przewinienie techniczne Kosińskiemu. Jest to kuriozum, to są rzeczy niebywałe, ale cóż możemy poradzić, takie są warunki i w takich musimy grać. To są play-offy, a w nich wszystko jest możliwe, dopiero jak wygramy trzy mecze, to będziemy pewni finału, niedzielny mecz najlepiej to pokazał. MKS nie zaskoczył nas niczym.
Wojciech Wieczorek (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Wracamy do Radomia, bardzo tego nie chcieliśmy, ale taki jest już urok tej rywalizacji. Walczą ze sobą dwa równe zespoły, potrafimy się nawzajem zaskakiwać, gramy równo, a o wyniku decyduje dyspozycja dnia całego zespołu, jednego z zawodników lub błędy sędziowskie. W tej chwili jest 2:2 i czujemy niedosyt, gdyż chcieliśmy tę serię zakończyć 3:1. W związku z tym z pokorą wracamy do Radomia, by walczyć o awans do finału. Fajerwerków ani ja, ani trener Rosy nie wymyślimy, może zmienimy jakieś szczegóły w ataku pozycyjnym, może spróbujemy się zaskoczyć innym rodzajem obrony. Wszystkie nasze dotychczasowe pojedynki kończyły się różnicą nie większą niż 5 punktów, dlatego w środę zadecyduje dyspozycja dnia.