Bydgoszczanie w rundzie zasadniczej dwukrotnie pokonali Akademików, także właśnie na ich parkiecie. Teraz zadanie mogło być trudniejsze, bowiem poznaniacy złapali formę na koniec sezonu. Przyjezdni mocno obawiali się miejscowego obiektu. - W Poznaniu są naprawdę niezwykle dziwne obręcze - mówił w tygodniu poprzedzającym mecz doświadczony Przemysław Gierszewski. - Trzeba tam dobrze celować, aby piłka wpadła do kosza, bo inaczej ona wyczynia potem różne cuda.
Już tradycyjnie obie drużyny wystąpiły osłabione. W barwach gości zabrakło przebudzonego ze śpiączki Adama Szopińskiego, a wśród "Akademików" nie mógł wystąpić Maciej Piazdecki.
Zwłaszcza ta pierwsza strata była wśród podopiecznych Jarosława Zawadki bardzo widoczna. Bydgoszczanie ponownie skupili się na grze pod koszem, skutecznie koncentrując się także na zatrzymaniu obrońcy AZS, Pawła Hybiaka. To w początkowej fazie zawodów dało efekt. Rozgrywający gospodarzy w tej części spotkania nie zdobył żadnego punktu, a poznaniacy przed zejściem do szatani prowadzili różnicą zaledwie czterech "oczek".
Jeszcze większe emocje mieliśmy w drugiej połowie. Po akcji Mateusza Bierwagena na początku czwartej kwarty goście prowadzili 54:59. Miejscowi wytrzymali jednak ciśnienie, a do ostatnich minut oglądaliśmy wyrównany pojedynek. Końcówe fragmenty należały jednak do zawodników Waldemara Mendela. W całym meczu lepiej wykonywali rzuty wolne, a na sześć sekund przed końcem po dwóch osobistych Baszaka prowadzili 74:69 i i dzięki temu są bliżej wywalczenia awansu do I ligi.
Czwarty, być może ostatni mecz w niedzielę w Poznaniu o godzinie 18:00.
AZS Politechnika Poznań - Franz Astoria Bydgoszcz 75:71 (20:24, 20:12, 12:19, 23:16)
AZS: Baszak 22 (1), Sobkowiak 14, Stankiewicz 13 (1), Szydłowski 13, Rostalski i Hybiak 6, Rzeczkowski 1, Walczak, Kowalewski, Gierwazik, Tkacz 0.
Franz Astoria: Bierwagen 26 (1), Laydych 14, Andryańczyk 10 (2), Szyttenholm 9, Barszczyk 6, Lewandowski 3, Pagacz 4, , Rąpalski 0.
Stan rywalizacji: 2:1 dla AZS