Ekipa z Dolnego Śląska zwyciężyła po dogrywce 73:69. - Jak pokazuje wynik był to mecz walki. Bardzo dobra gra w obronie. Stawka spotkania była bardzo duża. Grałem już wiele razy o awanse i każdy wywalczyć było niezwykle ciężko. To spotkanie pokazało, że wygraliśmy charakterem, sercem i zespołem - mówi Rafał Glapiński, gracz Śląska.
Ostatnie spotkanie ostrowsko-wrocławskie kosztowało gości wiele poświęcenia. - Po meczach we Wrocławiu byliśmy bardzo porozbijani. Pojawiła się masa drobnych urazów. W treningach uczestniczyło po 5 osób i nie byliśmy w stanie nawet poćwiczyć taktyki. Tym bardziej należy się szacunek wszystkim. Zawodnicy mocno się poświęcili żeby zagrać w tym meczu - mówi Glapiński.
Każde z czterech rozegranych spotkań w wielkim finale play off grupy B dostarczało niezwykłych emocji. Które według naszego rozmówcy było najtrudniejsze? - Ciężko powiedzieć. Każdy mecz miał swoją dramaturgię i każdy był tak samo ważny.
Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeżeli nie wygramy w niedzielę to będziemy musieli grać jeszcze jedno spotkanie - mówi 29-letni zawodnik.
- Zasłużyliśmy na ten awans. W przekroju całego sezonu byliśmy najlepszą drużyną.
Ostrowska hala to ciężki teren i nieprawdopodobna publiczność. Grając przez ostatnie lata w ekstraklasie i pierwszej lidze nie pamiętam abym spotkał się z tak gorącą atmosferą jak w Ostrowie. Aż chce się grać - mówi zawodnik, który wcześniej występował w Górniku Wałbrzych, Sokole Łańcut i Rosie Radom.
Glapiński do wrocławskiej drużyny trafił na początku bieżącego roku. Jak wspomina ostatnie miesiące? - Na pewno jest to udany czas ponieważ wywalczyliśmy awans. Na początku sezonu grałem w Radomiu ale rozstałem się z tym klubem z przyczyn do których nie chcę już wracać. Cieszę się, że dostałem szanse zagrania w Śląsku w dobrej ekipie. Wiedziałem, że będziemy walczyli o awans dlatego zdecydowałem się przejść do drugiej ligi. Trochę na początku ciężko było się wgrać, bo wszedłem w ten zespół w połowie sezonu - mówi rozgrywający.
Średnio w meczach ligowych w barwach "Wojskowych" spędzał na boisku 20 minut. W tym czasie zdobywał blisko 7 punktów i notował 3 asysty. - Wiadomo, że każdy chciał rzucać wiele punktów i dawać jak najwięcej asyst, ale nie na tym koszykówka polega. Zagraliśmy super jako zespół. Każdy kto wychodził na parkiet grał bardzo dobrze - zakończył świeżo upieczony pierwszoligowiec. Jak powiedział na plany co do jego dalszej przyszłości w Śląsku przyjdzie czas.