W dwóch pierwszych meczach w Gdyni kompletnie "nie zapachniało" atmosferą godną rywalizacji finałowej. Sopocianie zagrali w tych spotkaniach bardzo bojaźliwie, nie przypominając drużyny, która bardzo pewnie awansowała do finału. W ekipie Karlisa Muiznieksa zawodziły wszystkie elementy koszykarskiego rzemiosła, rozpoczynając od skuteczności. - Myślałem, że stać nas na dużo więcej, ale drużyna Asseco wybitnie nam nie leży. Zespół nie funkcjonuje jak zawsze funkcjonował i to wcale nie wynika z ich bardzo dobrej obrony, ale z tego, że sami siebie blokujemy, sami w siebie nie wierzymy, a brak pewności siebie skutkuje, że ta skuteczność jest na tak niskim poziomie - twierdzi Filip Dylewicz, kapitan Trefla Sopot.
W drugim spotkaniu sopocianie zanotowali katastrofalną, 28% skuteczność z gry. W dodatku przestrzelili aż 12 rzutów wolnych (19/31). Nie da się ukryć, że grając na takiej skuteczności po prostu nie da się wygrać na terenie obecnego mistrza Polski, który w tych finałach gra bardzo wyrachowanie. Gdynianie nie musieli jak dotąd wspinać się na wyżyny swoich umiejętności, by pokonać gości z Sopotu. Spokojne realizowanie założeń nakreślonych przez trenera Andrzeja Adamka przyniosło oczekiwany efekt, w postaci dwóch zwycięstw. - Cieszę się ze zwycięstwa. Bardzo mnie cieszy nasza zespołowość gry w ataku, nasza agresywność gry - ocenił szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.
Atutem sopocian może okazać się przerwa, która jest pomiędzy drugim a trzecim meczem. To dość rzadko spotykana sytuacja, że koszykarze obu stron aż sześć dni musieli czekać na kolejny pojedynek. - W naszym przypadku przerwa może wpłynąć pozytywnie. Mogliśmy dokładniej przeanalizować nasze mecze, ale było też więcej czasu by zapomnieć o tym drugim meczu, który przegraliśmy w hali w Gdyni. Na pewno odpoczynek fizyczny jest nam bardzo potrzebny, gdyż jesteśmy zmęczeni całym sezonem - stwierdził na łamach plk.pl Filip Dylewicz.
Wydaje się, ze jeśli gdynianie zagrają na swoim normalnym poziomie to już w czwartek będą mogli świętować kolejne mistrzostwo Polski. - Na pewno ta przerwa tygodniowa jest niepotrzebna. Wolelibyśmy grać dzień po dniu, musimy się przygotować spokojnie przez ten tydzień. Trefl będzie na pewno bardziej wypoczęty, Ergo Arena to ciężki teren. Musimy grać cały czas z dużym zaangażowaniem, realizując polecenia trenera - powiedział Przemysław Zamojski, zawodnik Asseco Prokomu Gdynia.
Początek wtorkowego spotkania od godziny 18.30 w hali Ergo Arena. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi stacja TVP Sport.
'i to wcale nie wynika z ich bardzo dobrej obrony, ale z tego, że sami siebie blokujemy' - Panie Dylewicz, nie powie P Czytaj całość