Małe rzeczy zadecydowały - rozmowa z Łukaszem Koszarkiem, rozgrywającym Trefla Sopot

Trefl Sopot zajął drugie miejsce w sezonie 2011/2012 w rozgrywkach Tauron Basket Ligi. Tak dobrego wyniku sopocianie nie osiągnęliby bez pomocy Łukasza Koszarka, który był liderem tego zespołu.

Karol Wasiek: Do upragnionego złotego medalu zabrakło wam naprawdę bardzo niewiele.

Łukasz Koszarek: Trochę brakowało. Ciężko tu cokolwiek powiedzieć, bo wiadomo, że złoto było blisko. Te dwa pierwsze mecze trochę przespaliśmy, za łatwo je oddaliśmy, a potem trochę brakowało takich drobnych niuansów. Nawet w siódmym meczu ta pierwsza połowa na śpiąco i nawet jak doszliśmy, to przeciwnik miał więcej sił.

Ale chyba możecie jako zespół być z siebie dumni? Przegrywaliście 2:0, potem 3:1, a potrafiliście się podnieść i doprowadzić do siódmego starcia.

- Na pewno jestem dumny z zespołu. Pokazał, że w tych ciężkich momentach nie odpuszcza, że ma charakter. Niestety minimalnie brakowało, tych niuansów, bo złoto było blisko.

Nie było trochę tak, że ten złoty medal na was ciążył, że była za duża presja w tym ostatnim meczu?

- Myślę, że nie. Nikt w klubie nie stawiał nas w świetle, że musimy wygrać. My w szatni wiedzieliśmy, o co walczymy.

Łukasz Koszarek był liderem Trefla Sopot w sezonie 2011/2012
Łukasz Koszarek był liderem Trefla Sopot w sezonie 2011/2012

Może jednak przed tym ostatnim spotkaniem, gdzie część fachowców uważała was za faworytów, trochę byliście za pewni siebie?

- Nie tu nie chodzi o presję. Dużo rzeczy brakowało nam takich małych. Trochę może sił w końcówce, trochę mądrości, trochę doświadczenia, ale presja nie decydowała.

A kluczem nie była postawa Blassingame'a? To, że nie udało się wam go powstrzymać?

- On w tym finale grał na około 30% skuteczności, także daj Boże, żeby każdy rozgrywający tyle rzucał. Dlatego to nie był problem. W końcówce ostatniego meczu rzucał i trafiał, ale jako tako nie mieliśmy z nim jakichś większych problemów.

Kiedy pojawił się taki kluczowy moment, w którym uwierzyliście, że możecie dogonić Asseco Prokom w tym siódmym spotkaniu?

- Zawsze wierzyliśmy. Czasami jak mieliśmy serię złych minut, to brakowało tej mądrości, zagrania dłużej, powstrzymania kontrataku, tego się człowiek uczy całe życie.

Ta seria to pojedynek między dwoma rozgrywającymi. Bo chyba oczywiste jest, że gdyby to Trefl wygrał, to Łukasz Koszarek byłby MVP. Jak oceniasz Blassingame'a i jak oceniasz wasze przyszłe pojedynki, jeśli Ty zostaniesz w Treflu, a on w Gdyni?

- Ciężko teraz coś o tym więcej mówić. On wygrał i zasłużył na tą nagrodę, więc gratulacje dla niego.

Źródło artykułu: