Jak na liderkę swojej reprezentacji, Ana Dabovic od samego początku sobotniego meczu dawała się mocno we znaki polskim koszykarkom. Była już rzucająca Wisły Can Pack Kraków trafiała rzut za rzutem, a dzięki temu jej zespół cały czas utrzymywał się na prowadzeniu.
W samej końcówce spotkania to jednak biało-czerwone przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając ostatecznie 76:74. - To było naprawdę bardzo ciężkie spotkanie, które przegrałyśmy różnicą zaledwie dwóch punktów - mówi Dabovic, która mecz zakończyła z dorobkiem 27 punktów, 5 zbiórek i 4 asyst.
Serbka grała niemal perfekcyjne zawody. Do 33 minuty grała na stuprocentowej skuteczności rzutów z gry, wykorzystując pierwszych dziewięć prób. W samej końcówce niemal w pojedynkę odrobiła sześciopunktową stratę w ostatniej minucie meczu. Bez wątpienia Dabovic mogła zostać bohaterką swojego zespołu, gdyby nie ostatnia akcja reprezentacji Polski i decydująca dla losów meczu dobitka Martyny Koc.
- Wiedziałyśmy doskonale, że Polki będą walczyły od samego początku, aż do ostatniej akcji meczu. Zasłużyły na zwycięstwo w tym meczu, ponieważ zagrały lepiej w decydującej części spotkania - dodaje Dabovic.
Serbki jeszcze w trzeciej kwarcie prowadziły różnicą 13 punktów. To jednak nie wystarczyło. - To smutne, że przegrałyśmy to spotkanie. Kolejne mecze będą dla nas niezwykle istotne. Mam nadzieję, że te spotkania wygramy tak samo, jak rewanż w Serbii - zakończyła.
Była to druga porażka w trzecim meczu eliminacji. Pierwszej podopieczne Mariny Maljkovic doznały w starciu z Czarnogórą. Oba przegrane mecze Serbki rozegrały jednak na wyjeździe, dlatego nadal nie brakuje im optymizmu w drodze po awans do Women EuroBasket 2013, który odbędzie się we Francji.