Mateusz Stępień: Od dwóch tygodni, wraz z Anwilem Włocławek bierze pan udział w przygotowaniach do nadchodzącego sezonu ekstraklasy. Nad jakimi elementami pracowaliście dotychczas najwięcej?
Bartłomiej Wołoszyn: - Obecnie trenujemy dwa razy dziennie. Rano pracujemy głównie nad przygotowaniem siłowym i kondycyjnym. Ćwiczymy też technikę indywidualną zarówno w ataku, jak i w obronie. Podczas popołudniowych zajęć trener Sagadin powoli wdraża elementy taktyczne. Dużo czasu spędzamy też grając jeden na jeden.
Myśl szkoleniowa trenera Zmago Sagadina różni się w pewien sposób od idei innych trenerów, z którymi miał pan okazję pracować już wcześniej?
- Dotychczas we Włocławku pracowałem ze szkoleniowcami, którzy podobnie jak trener Sagadin wywodzili się ze Słowenii. Wszyscy bardzo dużą wagę przykładali do gry obronnej i nie inaczej jest w przypadku naszego obecnego coacha. Są jednak małe niuanse, które ich różnią, przez co trener Sagadin należy do ścisłej czołówki najlepszych w swoim fachu na Starym Kontynencie. I z tego właśnie powodu wszyscy bardzo się cieszymy, że możemy pracować pod okiem takiego szkoleniowca.
Można już powiedzieć jak w następnych rozgrywkach będzie wyglądała gra Anwilu Włocławek; będzie oparta bardziej na obronie, czy też większą uwagę poświęcicie ofensywie?
- Trener Sagadin od samego początku powtarza nam, że mecze wygrywa się niczym innym, jak dobrą, solidną obroną. Jego myśl będziemy starali się realizować podczas meczów, broniąc dostępu do własnego kosza już od pierwszej minuty.
Rozmawiał już pan z trenerem Sagadinem o roli, jaką będzie pełnił pan w zespole w następnym sezonie?
- Jak na razie jakoś szczególnie o tym nie rozmawialiśmy. Zapewniał mnie, że będę dostawał szanse i jeśli dobrze będę je wykorzystywał, mogę zaistnieć w drużynie.
Zespół Anwilu w letniej przerwie wzmocniło kilku nowych koszykarzy. Ile czasu według pana potrzebują, aby w pełni zaaklimatyzować się w drużynie?
- Nie trenujemy ze sobą zbyt długo, więc trudno dokładnie wskazać termin, kiedy wszyscy się zgramy oraz dobrze będziemy rozumieć się na parkiecie. Moim zdaniem więcej w tej kwestii będzie można powiedzieć po pierwszych turniejach oraz meczach. Obecnie jesteśmy w mocnym treningu, podczas zajęć dajemy z siebie wszystko i trudno określić, ile brakuje nam do optymalnej dyspozycji. Atmosfera w drużynie jest póki co bardzo dobra. Wszyscy wzajemnie się uzupełniamy, zgrywamy, a także wspieramy, jest to bardzo ważne w tym okresie.
Do Włocławka powrócił także Gerrod Henderson. Jak został przyjęty przez drużynę, zwłaszcza przez jej część, która w poprzednim sezonie miała możliwość występowania z nim na parkiecie?
- Wszyscy dokładnie pamiętamy co stało się w poprzednim sezonie i z pewnością nikt nie chciałby, aby coś takiego miało miejsce w przyszłości. Z rozmów, jakie Gerrod przeprowadził z nami oraz z trenerem, można wywnioskować, że podobne zajście się już nie powtórzy. Gerrod jest bardzo dobrym zawodnikiem, który będzie z pewnością jednym z liderów naszej drużyny. Jest to także jeden z głównych kandydatów na gwiazdę całych ekstraklasowych rozgrywek.
Po tym, jak Henderson podpisał kontrakt z Anwilem, pojawiła się opinia, iż do Włocławka powraca syn marnotrawny.
- No tak, słyszeliśmy o tym. Wiadomo, kibice mają różne zdanie na ten temat, niektórzy podchodząc do takich spraw bardziej emocjonalnie. My, jako koszykarze patrzymy na to pod innym kątem. Cieszymy się, że Gerrod znów będzie grał z nami, na pewno jest on dużym wzmocnieniem zespołu.
W nowym sezonie ekstraklasy, podobnie zresztą jak i w latach ubiegłych, głównym celem Anwilu będzie walka o mistrzostwo Polski. Jakie drużyny mogą wam najbardziej pokrzyżować plany?
- W tej chwili trudno mi coś więcej powiedzieć, bowiem nie znam do końca składów innych zespołów, co więcej, niektóre nie zakończyły jeszcze budowy swoich składów. Myślę, że po pierwszym miesiącu wykrystalizuję się kilka klubów, które będą walczyć, podobnie zresztą jak my, o mistrzostwo Polski. Na pewno groźne będą zespoły z Sopotu oraz Zgorzelca. Solidnie wzmocniła się też Politechnika Poznańska. Mam nadzieję, iż nadchodzące rozgrywki będę wyrównane, podobnie jak te poprzednie.
Pod wodzą Muliego Katzurina narodowa drużyna, której jest pan reprezentantem, podczas letnich przygotowań rozegrała jedenaście spotkań, z których czterokrotnie wyszła zwycięsko. Jest to dobry wynik?
- W niektórych meczach pokazaliśmy, że drzemie w nas duży potencjał, że jesteśmy w stanie powalczyć jak równy z równym nawet z bardzo silnymi reprezentacjami. W pierwszych meczach byliśmy na zupełnie innym etapie niż nasi rywale. Niemcy, z którymi zmierzyliśmy się na samym początku, przygotowywali się wówczas do eliminacyjnych meczów, więc byli w wyraźnie lepszej dyspozycji. Argentyna z kolei to wciąż aktualny mistrz olimpijski, a pomimo to, po bardzo dobrej grze, ulegliśmy im jedynie dwoma oczkami. Rozegraliśmy kilka naprawdę dobrych meczów, lecz mieliśmy też słabsze występy. Zważając jednak na fakt, że przed wspomnianymi meczami trenowaliśmy ze sobą bardzo krótko, to nasze występy można uznać za niezłe.
A pan, jest zadowolony ze swojej postawy w tych spotkaniach ?(statystyki: 5 meczów - średnio 2,4 punktu, 1,4 zbiórki)
- W pełni zadowolony na pewno nie jestem. Pod koniec trener Katzurin zrezygnował z moich usług. W pierwszych meczach na parkiecie przebywałem sporo minut, więc byłem zadowolony. Później grałem już mniej. Teraz skupiam się na jak najlepszej grze w klubie, aby przekonać do siebie szkoleniowca reprezentacji i "załapać" się do składu kadry na mistrzostwa Europy.
Dostanie się do składu reprezentacji na przyszłoroczne ME jest pana głównym celem do zrealizowania w nowym sezonie?
- Trener Katzurin powiedział, że nie przekreśla moich szans, a także, że regularnie będzie obserwował moje mecze. Podczas letnich przygotowań miał już okazję mnie poznać, więc teraz ja muszę dawać z siebie wszystko.
Na jakim etapie jest obecnie narodowa drużyna, która w perspektywie ma Eurobasket 2009, rozgrywany notabene na polskich parkietach?
- Przez te wakacje miało miejsce takie wstępne zgrupowanie połączone z meczami towarzyskimi. Dużo brakuje nam jeszcze do optymalnej formy, lecz wszystkie te braki będziemy starali się poprawić podczas czerwcowych przygotowań.
Czego w nowym sezonie można życzyć Bartłomiejowi Wołoszynowi?
- Przede wszystkim zdrowia, bo jeśli nie ma się z nim problemów, to wszystko można osiągnąć. Chciałbym także, aby w nadchodzącym sezonie bardzo dobre wyniki osiągał Anwil Włocławek. Moim celem, jak już wspomniałem wcześniej, jest też dostanie się do kadry na przyszłoroczny Eurobasket.