Ewelina Bielawska: Mijają dwa miesiące od zakończenia poprzedniego sezonu. Czy jesteś zadowolony ze swoich występów?
Uros Mirkovic: Oczywiście, że jestem zadowolony, gdyż osiągnęliśmy sukces i zakończyliśmy sezon medalem. Jeśli chodzi o moją postawę to przyznam, że może potrafię grać lepiej, ale liczy się wynik zespołu i to mnie cieszy.
Spędziłeś w Zielonej Górze jeden sezon, ale to wystarczyło, byś się zadomowił w tym klubie i mieście.
-Tak, to prawda. W Zielonej Górze warunki do gry i treningu są bardzo fajne. Miejsce, publiczność - to wszystko mi się bardzo podobało. Miło było tam grać i spędzić sezon.
Na meczach można było zaobserwować jak kibice dodawali Ci skrzydeł. Sam też często podrywałeś ich do dopingu. W sumie stałeś się, podobnie jak Walter Hodge, ulubieńcem zielonogórskiej publiczności.
- Dziękuję za te słowa. Czasem widzę, że ludzie doceniają to, co robię. Wiele razy kibice skandowali moje imię, ale podobnie było też z pozostałymi zawodnikami. Jeśli jest tak jak mówisz, to cieszę się z tego bardzo (śmiech).
Mijają już prawie dwa miesiące od Twojego wyjazdu. Tęsknisz choć trochę za Zieloną Góra? Miło ją będziesz wspominał?
- Pewnie. Choć teraz jestem w domu z rodziną i czuję się naprawdę dobrze. Spędziłem osiem miesięcy w Waszym mieście, ale szczerze mówiąc na razie odpoczywam i jeszcze nie myślę w tym kierunku. Podpisałem kontrakt z Polpharmą i teraz zmierzę w tamtym kierunku. Na pewno w momencie kiedy usłyszałem, że nie będzie mnie w Zastalu było mi ciężko i przykro. Jednak nie byłem obrażony. Miałem pozytywną opinię zawsze o tym klubie, stąd to już jest za mną i teraz muszę się przygotować, by zdobywać punkty dla nowego "starego" klubu. Nie mam zbyt wiele czasu na to, by stęsknić. Za to na pewno Zielona Góra, Zastal i kibice pozostaną w moich wspomnieniach, bo są one bardzo miłe. Nie chcę o tym dłużej myśleć, bo jest naprawdę ciężko.
Pozostał więc chyba lekki żal do klubu o to, że nie ma dla Ciebie miejsca w obecnym składzie?
- Oczywiście, że jest żal. Jednak takie jest życie.
Może jeszcze kiedyś ujrzymy Cię w barwach Zastalu Zielona Góra?
- Czemu nie? Jestem jak najbardziej za.
Z kim z drużyny Zastalu współpracowało Ci się najlepiej?
- Wymienię tu głównie Waltera Hodge’a. To był zawodnik, który chciał wygrać zarówno na treningu, jak i w meczu. Nie było takich momentów, w których nie chciałby grać czy trenować. Zawsze robił to na maksa. Wielu zawodników było podobnych. Jednak ja widziałem tą największą współpracę z Walterem. Mieliśmy wspaniałego rozgrywającego, a to owocowało dobrymi wynikami.
Na role zmiennika może być ale nie jako podstawowy center...