Mateusz Ponitka: Czułem wielkie emocje

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwszy mecz Sopot Basket Cup był okazją do debiutu w seniorskiej reprezentacji dla Mateusza Ponitki. 19-latek zagrał ponad 20 minut przeciwko Czarnogórze i pozostawił po sobie korzystne wrażenie.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz Polski z Czarnogórą był jedną z wielu gier kontrolnych, które podopieczni Alesa Pipana rozegrali i rozegrają jeszcze przed eliminacjami do EuroBasketu 2013. Jednakże, dla jednej postaci naszej kadry mecz ten okazał się on wyjątkowy. Mowa oczywiście o Mateuszu Ponitce, który zadebiutował w seniorskiej reprezentacji.

- Łatwo nie było, ale debiut to bardzo miłe wydarzenie i będę miał po nim tylko miłe wspomnienia. Przed meczem byłem podekscytowany możliwością gry i już w samym trakcie spotkania także czułem wielkie emocje. Przecież jeszcze rok temu Marcina Gortata to oglądałem głównie w telewizji, a dzisiaj jestem obok niego na parkiecie - powiedział portalowi SportoweFakty.pl 19-latek.

Koszykarz Asseco Prokomu Gdynia pojawił się na parkiecie od początku drugiej kwarty zmieniając bezbarwnego tego dnia Adama Waczyńskiego a na swoje pierwsze trafienie w kadrze musiał poczekać cztery minuty. Ostatecznie w debiucie zaliczył cztery oczka (2/2 z gry), dwie asysty, zbiórkę, przechwyt oraz dwie straty. Ogółem spędził na parkiecie prawie 23 minuty. - To nie jest jakiś powód do zadowolenia. Zawsze może być lepiej i powinno być lepiej. W obronie powinienem bardziej zapracować, a w ataku powinienem być bardziej agresywny - ocenił swoją postawę koszykarz, dodając - Chciałbym podziękować trenerowi za taką liczbę minut. Wiedziałem, że pojawię się w grze, ale nie liczyłem na aż tak długi występ.

Warto przypomnieć, że jeszcze kilkanaście dni temu Ponitka walczył w Mistrzostwach Europy do lat 20, więc nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby odczuwał zmęczenie, co mogłoby przekładać się na jego grę. - Seniorska reprezentacja to szczyt marzeń. Jestem obok najlepszych graczy w naszym kraju, więc nie mogę patrzeć na to czy jestem zmęczony, czy nie. Wychodzę na boisko po to by grać, trenować i chcę wykorzystać każdą chwilę, która jest mi dana - skontrował 19-latek.

Debiut dla każdego sportowca jest rzeczą, którą pamięta przez lata, aczkolwiek w przypadku Ponitki nie do końca można mówić o pełni szczęścia - Polska przegrała przecież na otwarcie Sopot Basket Cup z Czarnogórą 69:75. - Oni zaczęli lepiej ten mecz, ale my szybko wyrównaliśmy i wynik przez długi czas oscylował wokół remisu. Można powiedzieć, że trwała gra kosz za kosz aż do samej końcówki czwartej kwarty. W pewnym momencie oni znowu nam odskoczyli, my próbowaliśmy jeszcze ratować sytuację, ale może zabrakło nam skuteczności, a może trochę czasu? - zastanawia się świeżo upieczony debiutant.

W ekipie "biało-czerwonych" od samego początku brylował Marcin Gortat (27 punktów i 11 zbiórek), którego skutecznie wspierał Łukasz Koszarek (19 punktów i cztery asysty). Problem w tym, że reszta zespołu zbytnio zaufała w umiejętności wspomnianego duetu, usuwając się na drugi plan. - Zdecydowanie zabrakło wsparcia dla naszych liderów. Gdyby inni koszykarze włączyli się w zdobywanie punktów, moglibyśmy pokusić się o pokonanie Czarnogóry. Niestety, dzisiaj nasza gra opierała się głównie na Marcinie, który w końcówce był już bardzo zmęczony - powiedział Ponitka.

Obrońca Asseco zaznacza jednak, że z porażki przeciwko Czarnogórze nie ma co wysnuwać zbyt daleko idących wniosków. - To tylko sparing. Tak się może zdarzyć, że w kolejnym meczu punkty rozłożą się równomiernie na kilku zawodników. Niczego nie można wykluczyć. Przecież my doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie jest realne ciągłe granie na Marcina albo absorbowanie Łukasza, bo dwóch koszykarzy nie wygra meczu - stwierdził zawodnik Asseco Prokomu Gdynia.

Warto odnotować, że na tle Czarnogóry Polacy zaprezentowali prawdziwą sinusoidę formy. Potrafili łatwo zdobywać punkty, by w kolejnej akcji zupełnie oddawać miejsce do gry rywalom. Ekipa Luki Pavicevicia grała natomiast bardzo rozsądnie i spokojnie czekała na nasze błędy. - Najważniejszą rzeczą z tego meczu jest to, że mogliśmy zobaczyć jak funkcjonuje nasza defensywa przeciwko bardzo kreatywnemu i wszechstronnemu zespołowi. Mogliśmy zdać sobie sprawę z naszych słabości, czyli na przykład z tego, że mamy problem z obroną wysokich koszykarzy na obwodzie. Zdecydowanie zbyt dużo trójek nam rzucili, ale to dla nich typowe. Tak gra przecież większość drużyn z Bałkanów. Tym zresztą wygrali cały mecz - odchodzili, my staraliśmy się ich gonić, a oni rzucali jedną-dwie trójki i znowu nam uciekali - zakończył 19-letni debiutant.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)