Będę walczył o miejsce w podstawowym składzie - rozmowa z Krzysztofem Krajniewskim, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Krzysztof Krajniewski to nowy nabytek Jeziora Tarnobrzeg. Młody skrzydłowy w poprzednim sezonie wywalczył awans do PLK ze Startem Gdynia. Teraz spróbuje swoich sił w zespole z Podkarpacia.

Kamil Górniak: W nowym sezonie będziesz reprezentował barwy Jeziora Tarnobrzeg. Dlaczego taki wybór?

Krzysztof Krajniewski: Co zadecydowało o tym, że wybrałem Tarnobrzeg? Przede wszystkim zainteresowanie się moją osobą przez prezesa Zbigniewa Pyszniaka oraz świetnego szkoleniowca - Dariusza Szczubiała. Powiedzieli mi, że w tym sezonie w Tarnobrzegu będzie budowany młody, perspektywiczny zespół, że mam szansę otrzymać sporą liczbę minut na parkiecie. Cieszę się, że będę mógł trenować u boku doświadczonego Dariusza Szczubiała, który chce żeby jego drużyna grała szybki, "amerykański" basket. Taki styl jak najbardziej mi odpowiada.

Nie chciałeś kontynuować przygody ze Startem? W końcu też zagrają w PLK.

- Po zakończeniu sezonu nie do końca wiadomo było, co stanie się z zespołem Startu Gdynia. Poza tym po rozmowie z działaczami klubu nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi, co dalej ze mną będzie. W międzyczasie otrzymałem telefon od prezesa Siarki Jezioro z konkretną, ciekawą propozycją i postanowiłem, że przyszły sezon chcę spędzić w Tarnobrzegu.

To dla ciebie debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej i chyba spełnienie jednego z marzeń. Nie boisz się wyzwania?

- Zgadza się, to będzie mój debiut w ekstraklasie. Jest to na pewno spełnienie marzeń każdego młodego zawodnika. Nie boję się tego wyzwania, na parkiecie dam z siebie wszystko, wykorzystam na maksa każdą otrzymaną minutę.

W pierwszej lidze byłeś wyróżniającą się postacią w swojej ekipie. Teraz poprzeczka poszła w górę. Nie będzie tremy?

- W poprzednim sezonie w Starcie Gdynia nie byłem niestety jedną z wyróżniających się osób. Trener Paweł Turkiewicz stawiał głównie na zawodników z większym bagażem doświadczeń, którzy mieli już za sobą przygodę w ekstraklasie. Cieszę się, że szkoleniowiec dał mi jednak w końcu większą szansę na pokazanie się w finale 1 ligi. Myślę, że nie zawiodłem i pomogłem kolegom awansować do PLK. Na pewno w pierwszych meczach w ekstraklasie będę odczuwał tremę, lecz myślę, że ta trema będzie bardziej mobilizująca, niż paraliżująca. Wraz z nową drużyną przed sezonem rozegram bardzo dużo sparingów z innymi ekipami z ekstraklasy. To na pewno w jakimś tam stopniu pozwoli mi uzyskać pewność siebie.

W Tarnobrzegu budują zespół, ale tych niewiadomych pozostało niewiele. Konkurencja wśród skrzydłowych będzie chyba spora. Nie boisz się ostrej rywalizacji o miejsce w składzie?

- W każdym zespole cały czas trwa rywalizacja. Przyszedłem tutaj ze świadomością, że miejsce w podstawowym składzie będzie trzeba wywalczyć. Jeśli chcę być jedną z czołowych postaci Jeziora, muszę ostro pracować na treningach, pokazać się z jak najlepszej strony na sparingach. Na mojej czołowej pozycji nr 3 przyjdzie mi głównie rywalizować z Amerykaninem Xavierem Alexandrem oraz z Kubą Dłoniakiem. Wszyscy możemy też grać na pozycji nr 2, więc rotacji na pewno będzie sporo.

Czy postawiłeś sobie już jakiś cel na nowy sezon? Co chciałbyś osiągnąć w drużynie Jeziora Tarnobrzeg?

- Takim głównym moim celem jest możliwość zagrania w fazie play off oraz otrzymanie statuetki dla najlepszego debiutanta (śmiech).

W ekipie z Tarnobrzega znowu stawiają na młodych. W poprzednim sezonie to wyglądało fajnie. To interesujące rozwiązanie.

- Jak wspomniałem wcześniej właśnie to ogrywanie młodych zawodników, możliwość wypromowania się było czynnikiem decydującym przy wyborze klubu. Najlepszym przykładem może być tu osoba Przemka Karnowskiego, który po dobrym sezonie w Siarce miał dużo ofert z PLK, jak i z zespołów zagranicznych, ostatecznie zdecydował się na grę w NCAA.

Źródło artykułu: