Wszystko w moich rękach - wywiad z Frankiem Turnerem, rozgrywającym Trefla Sopot

- Jestem w Sopocie, walczę o swoje miejsce w zespole i zobaczymy, co z tego wyniknie. Wszystko jest w moich rękach - mówi Frank Turner, rozgrywający Trefla w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Od kilku dni przywdziewasz trykot Trefla Sopot. Dlaczego wybrałeś grę akurat dla tego zespołu?

Frank Turner: Oni skontaktowali się z moim agentem, który przekazał mi informację, że jest konkretna oferta z Polski. Zastrzegł jednak, że kontrakt ma klauzulę, która pozwala klubowi rozwiązać umowę jeśli nie spiszę się dobrze podczas try-outu. Pomyślałem sobie, ok, idźmy w to. Uznałem, że warto podjąć wyzwanie, bo od pewnego czasu chciałem sprawdzić się w bardziej wymagających warunkach. Dlatego teraz tutaj jestem - przyjechałem, gram w sparingach, trenuję i albo mnie wezmą, albo nie.

Chciałeś zmienić środowisko również dlatego, że w Holandii osiągnąłeś właściwie wszystko i pod względem indywidualnym, i zespołowym?

- To prawda. Z EiffelTowers Den Bosch wygrałem ligę, otrzymałem MVP Meczu Gwiazd, byłem jednym z lepszych strzelców i asystujących. Nic nowego zatem nie mogłoby mnie tam spotkać, więc nie chciałem zostawać w Holandii już dłużej. Chciałem zrobić kolejny krok w mojej karierze i czułem, że to właściwy moment. Chciałem spróbować się w lepszej lidze i sądzę, że Polska to bardzo dobre miejsce. Na pewno koszykówka tutaj jest na zdecydowanie wyższym poziomie, niż Holandii.

Twoje oczekiwania nie zderzyły się z rzeczywistością?

- Wszystko jest w porządku, bo bardzo dobrze czuję się w zespole. Zostałem fajnie przyjęty przez kolegów i bardzo szybko musiałem wejść w rytm treningowy. Właściwie to od razu jak przyjechałem do Sopotu, miałem tylko chwilkę na aklimatyzację i zaraz zacząłem trenować z resztą zespołu. Wcześniej oczywiście starałem się utrzymywać formę, będąc w domu, ale to nie to samo.

Wspomniałeś wcześniej, że jesteś na try-oucie. Jak długo on potrwa?

- Trzy tygodnie. Jeśli chcesz zapytać czy obawiam się co będzie potem, to...

Dokładnie chciałem o to zapytać…

- Nie przyjechałem tutaj martwić się tym, co będzie w przyszłości, ani po to, żeby się czegoś obawiać. Jestem w Sopocie, walczę o swoje miejsce w zespole i zobaczymy, co z tego wyniknie. Wszystko jest w moich rękach, wiec staram się pracować z całych sił, aczkolwiek pod koniec okresu testów i tak trenerzy mogą uznać, że nie pasuję do drużyny. Cóż, zdarza się. Ale naprawdę nie ma co zaprzątać sobie tym głowy.

Nie uwierzę, jeśli powiesz, że jeśli za kilka tygodni zostaniesz bez pracy, nie będziesz się martwił.

- To nie tak. Oczywiście, że w przypadku ewentualnej porażki nie będę zachwycony, ale to nie znaczy się świat się zawali.

Jak sądzisz jak obecnie odbierają cię trenerzy?

- Nie wiem, trzeba ich zapytać.

A sam w sobie jesteś zadowolony z tego, jak się prezentujesz na treningach i meczach?

- Sam czuję, że wykonuję dobrą robotę. Staram się jak umiem, staram się zaprezentować moje umiejętności i, co najważniejsze, staram się zafunkcjonować w zespole. Bo to jest klucz do sukcesu. Muszę pasować do drużyny - co z tego, że mogę mieć umiejętności skoro nie będę umiał przełożyć ich na spójną i płynną grę z moimi partnerami. Na chwilę obecną jednak, myślę, że jestem na dobrej drodze.

Wkrótce do zespołu ma dołączyć gruziński koszykarz. Również rozgrywający...

- Tak, z tego, co wiem, wkrótce ma do nas dołączyć, choć to wszystko się przedłuża.

Chciałem zapytać raczej w kontekście rywalizacji. Podobno obaj będziecie walczyli o jedno miejsce w zespole...

- Tak sądzę. Wszystko wskazuje na to, że mamy rywalizować o jedno miejsce w składzie, więc raczej któryś z nas będzie musiał odejść. Ale może z drugiej strony trenerzy uznają po okresie próbnym, że obaj przydamy się w zespole? Nie wiem, zobaczymy. Na pewne rzeczy nie mam wpływu, więc nie koncentruję się na nich.

Póki co Giorgi Gamqrelidze, bo o nim mówimy, nie dotarł do Sopotu, więc dla ciebie może byłoby lepiej, gdyby nie pojawił się w ogóle...

- Nie interesują mnie takie rzeczy. Nie można w ten sposób podchodzić do tematu. Ja jestem tutaj po to, by rywalizować i po to, by znaleźć miejsce w zespole. Jeśli trenerzy stwierdzą, że się nadaję, to zostanę, jeśli każą mi rywalizować z innym graczem, będę rywalizował, a gdy uznają, że ktoś inny lepiej pasuje do Trefla, po prostu się rozstaniemy.

Odnośnie trenerów - jak współpracuje ci się z Żanem Tabakiem? To prawdziwa legenda europejskiej koszykówki, z powodzeniem grał również w NBA.

- Tak, to trener z wielką wiedzą, ale nie ma co się dziwić, skoro grał w NBA i najlepszych klubach Europy. Myślę, że dzięki jego wskazówkom mógłbym stać się lepszym graczem. Na pewno by tak było. W swojej karierze miałem dotychczas to szczęście, że trafiałem na dobrych trenerów, którzy sprawiali, że się rozwijałem. Mam nadzieję, że trener Żan Tabak będzie kolejnym z nich.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×