W miniony piątek, kiedy podopieczne Jose Ignacio Hernandeza rozegrały pierwszy przedsezonowy sparing ze słowackim Ruzomberokiem różowo wcale nie było. W szeregach kolektywu ewidentnie brakowało zrozumienia, a przeciwnik nie miał większych problemów ze zdobywaniem punktów. - Myślę, że rezultat trzeba potraktować jako sprawę drugorzędną. Zresztą przed tym spotkaniem miałyśmy dosłownie kilka dni wspólnych zajęć, z czego zaledwie dwa poświęciliśmy na rozpoczęcie pracy taktycznej, czy typowo koszykarską rywalizację. Tak naprawdę z marszu weszłyśmy do gry - opisuje panujące realia Paulina Pawlak i po chwili dodaje. - Widać dokładnie nad czym musimy mocniej popracować, gdzie pojawiają się największe błędy. Dobrze, że taka potyczka przytrafiła się we wczesnej fazie przygotowań, bo poniekąd ukierunkuje nas w kontekście przyszłości.
Rozgrywająca, która jako jedna z nielicznych od kilku lat nieprzerwanie broni barw Białej Gwiazdy otwarcie przyznaje, że najwięcej zastrzeżeń budzi tylna formacja. - Przede wszystkim dużo minusów ma miejsce w obronie. Właśnie przy niej głównie koncentrujemy się podczas ostatnich treningów, by wyeliminować mankamenty. Nie może być przecież tak, że ekipa tej klasy co Ruzomberok rzuca nam ponad siedemdziesiąt punktów.
Dodatkowo spore znaczenie ma fakt, że zawodniczki nie występowały wcześniej w takim zestawieniu. - Po części bez wątpienia tak jest. Pewnie nie wszyscy całkowicie poznali zasady funkcjonowania naszej defensywy. Ponadto nie zapominajmy, że wciąż bardzo ciężko trenujemy i w nogach czujemy trudy zajęć. Przecież wiele zastrzeżeń budziła również skuteczność, co było pokłosiem właśnie zmęczenia.
Jeżeli natomiast chodzi o ofensywę, tutaj trudno oczekiwać cudów skoro tych, na których opierano odpowiedzialność w tym względzie podczas minionej edycji rozgrywek dawno nie ma. - W ataku dominują nieporozumienia, które wynikają z tego, że jeszcze nie poznałyśmy do końca siebie nawzajem. Niemniej dziewczyny są zdrowe i chętne by ciężko pracować. Atmosferę zaczynamy budować, więc wierzę w to, iż każdego dnia będzie coraz lepiej.
Jednocześnie Pawlak dostrzega zarys pozytywów, które, miejmy nadzieję, uda się przekuć w atuty. - Sądzę, że będziemy zespołem agresywnym. Mamy sporą przewagę na pozycji numer trzy. Posiadamy bowiem tutaj wysokie koszykarki i z powodzeniem możemy to wykorzystywać. Poza tym jest wiele innych potrafiących świetnie bronić, co jak wiadomo często robi różnicę w trakcie meczów. Podkoszowe natomiast, które notabene dołączyły dopiero niedawno wciąż trzeba "wyczuć", poznać, żeby podać im piłkę w odpowiednim momencie.
Czy istnieje zatem szansa, że podczas nadchodzących dni zobaczymy inne, lepsze oblicze mistrzyń Polski? - Będzie ciężko, choć uważam, iż powinnyśmy wypaść lepiej aniżeli przed tygodniem. Oczywiście pod względem fizycznym raczej nie zaprezentujemy optymalnej dyspozycji, ale też nie wyobrażam sobie by pojawiły się dokładnie te same kłopoty co wcześniej - kończy 28-latka.