Wojciech Wieczorek: Nasze spotkania z Rosą zawsze są zacięte

Dąbrowski MKS po bardzo emocjonującym meczu pokonał Rosę 91:87 i zagra w niedzielnym finale radomskiego memoriału. - Spotkania obu drużyn zawsze są zacięte - podkreśla trener Wojciech Wieczorek.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Kibice, którzy w dość dużej liczbie wypełnili radomską halę, nie mogli narzekać na brak emocji. W drugim pojedynku półfinałowym było bowiem wszystko, czego oczekuje się od koszykarskiego widowiska - bardzo efektowne akcje, niespodziewane zwroty wydarzeń, "pogoń" za wynikiem i niezwykle emocjonująca końcówka. Te wszystkie elementy musiały rozgrzać publiczność do czerwoności. - Atmosfera była fajna, ale ciągle mam w pamięci to, co działo się tutaj podczas półfinałowych spotkań tych drużyn w minionym sezonie. To jest chyba nie do powtórzenia - przypomina Wojciech Wieczorek, trener MKS-u.

Do rozpoczęcia rozgrywek zaplecza ekstraklasy pozostało niewiele czasu. Szkoleniowiec oczekuje więc od swoich podopiecznych coraz lepszej gry. - Jesteśmy na tydzień przed startem ligi, musimy grać na minimum 90 procent swoich możliwości - podkreśla.

Rosa wystąpiła w osłabionym składzie. Zabrakło bowiem Marcina Kosińskiego, J. J. Montgomery'ego i Artura Donigiewicza. - Mamy świadomość tego, że zespół z Radomia był osłabiony, ale my też - zwraca uwagę opiekun dąbrowian.

Pierwszoligowiec przez niemal całe spotkanie dyktował tempo gry, prowadził kilkoma, a w pewnym momencie nawet dwudziestoma punktami. Jednak gdyby nie nieskuteczna postawa zawodników beniaminka TBL w końcówce, rezultat mógłby być zupełnie inny. - Nasze mecze z Rosą zawsze są zacięte. Nie inaczej było teraz, właściwie do samego końca nie było wiadomo, kto będzie zwycięzcą - zaznacza Wieczorek.

Trener MKS-u w decydujących momentach posadził na ławce wszystkich wysokich graczy. - Byliśmy zmuszeni w ostatnich czterech minutach grać pięcioma niskimi zawodnikami. Ta taktyka się opłaciła, jestem z niej zadowolony - nie ukrywa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×