Ruben Boykin: Brakuje stabilności i konsekwencji

Przegraną z Jeziorem i zwycięstwem nad Rosą Anwil Włocławek zakończył sparingi w okresie przygotowawczym do zbliżającego się sezonu 2012/2013. O ostatnich spotkaniach opowiada Ruben Boykin.

W dwóch ostatnich meczach sparingowych Anwil Włocławek był murowanym faworytem do odniesienia dwóch zwycięstw, wszak mierzył się z teoretycznie dużo słabszymi rywalami: opartą o bliżej nieznanych koszykarzy amerykańskich drużynę Jeziora Tarnobrzeg i tegorocznym beniaminkiem Tauron Basket Ligi, Rosą Radom.

Ostatecznie jednak podopieczni Dainiusa Adomaitisa wrócili do Hali Mistrzów z rozczarowującym bilansem 1-1, wszak w sobotę przegrali z ekipą Dariusza Szczubiała aż 64:82. - Przegraliśmy ten mecz, bo rywalom wychodziło kompletnie wszystko. Trafiali z nieprawdopodobnych pozycji i, moim zdaniem, grali na dużo większej świeżości niż my - komentuje amerykański skrzydłowy Anwilu, Ruben Boykin.

W sobotnim pojedynku włocławianie ledwo uzbierali pułap 38 procent skuteczności rzutów z gry. W przypadku tak słabej gry w ataku (w żadnej kwarcie nie została przekroczona bariera 20 punktów rzuconych), nie było mowy o wyrównanej walce, tym bardziej, że dokładnie inaczej zaprezentowali się dwaj najlepsi strzelcy Jeziora: Matt Addison i Xavier Alexander.

- Gdybyśmy trafili wszystkie rzuty, które normalnie powinny wpaść do kosza, mecz byłby otwarty. Niestety z tym mieliśmy największe kłopoty i dlatego porażka okazała się tak bolesna. Nie sądzę jednak, żeby mecz z Tarnobrzegiem można było uznać za problem. Mamy w nogach prawie półtorej miesiąca treningów. To musi wpływać na naszą grę - tłumaczy amerykański silny skrzydłowy.

Humorów trenerowi Adomaitisowi nie poprawiła zbytnio niedzielna wygrana nad Rosą Radom w meczu o trzeciej miejsce turnieju, bowiem było to raczej zwycięstwo wymęczone, aniżeli odniesione w sposób niepozostawiający złudzeń. Anwil wygrał 73:69 pomimo faktu, że podczas meczu dwukrotnie uciekł rywalom - najpierw na 47:32, a następnie na 61:51.

- Przede wszystkim to chciałbym zapytać kto wpadł na świetny pomysł by mecz rozgrywać o 10.30 rano w momencie, w którym poprzedniego dnia graliśmy późnym popołudniem? - komentuje gracz Anwilu. Co ciekawe, w jeszcze gorszej sytuacji byli koszykarze z Radomia, którzy w sobotę zakończyli swój mecz ok. godziny 21. - Wydaje mi się, że zagraliśmy na dużo większej koncentracji niż w sobotę. Mecz był momentami trudny, ale ostatecznie zachowaliśmy dużo więcej zimnej krwi w końcówce, czyli w sytuacji, gdy rywal stąpał nam po piętach - tłumaczy Boykin.

Dwa ostatnie spotkania zakończyły cykl gier przedsezonowych Anwilu - następny pojedynek odbędzie już w ramach sezonu 2012/2013 Tauron Basket Ligi, a przeciwnikiem będzie Kotwica Kołobrzeg. Trenerzy włocławskiego zespołu zdecydowanie mają nad czym myśleć przed rozpoczęciem rozgrywek.

- Musimy teraz po raz kolejny przeanalizować naszą grę i zwrócić uwagę na te sytuacje, w których popełniamy błędy. Cieszę się, że off-sezon zakończyliśmy zwycięstwem bo to zawsze pozwala spoglądać na ligę pozytywnie - wyjaśnia Boykin, dodając: - Na pewno mamy problemy w ataku. Brakuje nam stabilności i konsekwencji w grze. Płynność i brak wahań przyjdzie jednak wraz z kolejnymi treningami i meczami. Ja jestem bardzo dobrej myśli.

Komentarze (2)
zybi
24.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak jasne, bo Siarka nie trenuje ciężko... 
luksin
24.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
cieszy optymizm ale smuci styl ostatnich meczy...pojawia sie pytanie czy trenerzy anwilu tak zajechali w okresie przygotowawczym graczy ze ci sa poprostu wypompowani teraz czy realnie w ostatni Czytaj całość