Niewątpliwie więcej do stracenia mają gospodarze środowego meczu, którzy fantastycznie rozpoczęli sezon wygrywając we Wrocławiu. Spójnia Stargard Szczeciński odniosła tym samym setne zwycięstwo na pierwszoligowych parkietach i w środę będzie chciała otworzyć kolejną kartę historii. Z wagi kolejnego pojedynku doskonale zdają sobie sprawę stargardzcy koszykarze. - Liga się dopiero zaczęła i po jednym spotkaniu nie możemy stwierdzić, że jesteśmy drużyną, która pokona wszystkich. Oczywiście w to wierzymy, ale nie będziemy zadzierać nosów do góry, bo zwycięstwa musimy wywalczyć ciężką pracą na boisku - przekonuje Bartłomiej Szczepaniak, jeden z czterech nowych graczy.
BM Slam Stal już na inaugurację udowodniła, że przyznanie jej dzikiej karty nie było błędem. Ostrowianie nie ograli w prawdzie faworyta ligi, lecz przekonujące zwycięstwo nad PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno to również zaskoczenie. Wyróżniającymi się punktami w tym pojedynku byli Wojciech Żurawski (szesnaście punktów i czternaście zbiórek), Łukasz Olejnik (piętnaście oczek) oraz Marek Szumełda-Krzycki, który zdobył trzynaście punktów. Po kontuzji do formy powraca również Wojciech Szawarski. W grze Stalówki można jednak zauważyć kilka mankamentów. Nie wszyscy od pierwszego meczu zaaklimatyzowali się w nowej lidze. Źle wypadł młody Marcin Dymała, z którym w Ostrowie Wielkopolskim wiążą duże nadzieje. Ponadto cały zespół zaprezentował wyjątkowo niestabilną dyspozycję. Stal rozgromiła rywali w drugiej i czwartej odsłonie, ale trzecią w fatalnym stylu przegrała 5:22. - Nie można powiedzieć, że Stal będzie słabszym przeciwnikiem. To wielka niewiadoma. Wracają po kilku latach do gry. Nie mieliśmy możliwości konfrontować się z tym zespołem, więc trudno powiedzieć - ocenia rywala Szczepaniak.
Na tle spójni podopieczni Mikołaja Czai muszą również poprawić rzuty wolne. W pierwszym meczu wykorzystali zaledwie czternaście z dwudziestu pięciu prób. Spójnia w starciu ze Śląskiem Wrocław, który można było oglądać na portalu Sportowefakty.pl dzięki transmisji przeprowadzonej przez TV Podkarpacką pewnie egzekwowała ten stały fragment gry. Dodatkowo uprzykrzała życie rywalom agresywną obroną. Nawet, jeśli sędziowie dopatrywali się przewinień, to ta taktyka okazała się skuteczna. O wyrównanym składzie teamu z Pomorza Zachodniego świadczy fakt, że trener Tadeusz Aleksandrowicz mógł swobodnie i w zależności od sytuacji rotować dziewiątką koszykarzy. Dzięki temu zachował intensywność w grze, gdyż najbardziej eksploatowani i efektywni gracze spędzili na parkiecie mniej niż trzydzieści minut. Mowa o Tomaszu Stępniu i Adamie Parzychu, którzy byli najlepszymi strzelcami swojej drużyny.
Kilka dni pomiędzy kolejnymi meczami w niewielki sposób wpłynie na dyspozycję środowych przeciwników. Kluczowa może okazać się regeneracja, choć to dopiero drugi pojedynek o punkty. Najwięcej pracy mieli trenerzy obu ekip, którzy już w niedzielę wzięli się za opracowywanie taktyki na to starcie. Więcej odpoczynku dostali koszykarze.
- Trzeba odpocząć i przygotować się taktycznie. Wiele więcej się nie zrobi. W niedzielę odpoczynek dla koszykarzy. W poniedziałek i wtorek poćwiczyliśmy trochę już pod kolejnego przeciwnika
- wyjaśnia szkoleniowiec Spójni. - Liga nabiera szybkiego tempa. Nie można się zadowolić, bo jeśli tak się stanie to za chwilę oddamy te punkty - dodaje przestrzegając przed ferowaniem wyroków. Tym bardziej, że historyczna statystyka ponownie przemawia za przeciwnikiem Spójni.
Oba zespoły mierzyły się w ekstraklasie i było to dawno, lecz warto przypomnieć, że Stal okazała się górą w dwunastu z piętnastu starć. Jak będzie w najbliższą środę? O tym przekonamy się 3 października. Początek spotkania w stargardzkiej hali o godz. 18:00.